Pewnego dnia zostałem wyznaczony na polowanie. Świetna okazja, by pokazac ile potrafię! Pójdę wgłąb terenów i znajdę jakieś dobre łowisko, a później zabiję najlepsza zdobycz, jaką znajdę!
Szedłem patrząc na własne łapy i myśląc o tym i owym, gdy nagle coś przygniotło ją do ziemi.
- Naprawdę ta cała Ciernista dalej cię nie nauczyła, że ktoś się skrada. Cóż, nie dziwię się, ona potrafi tylko się wozić i udawać, że robi wszystko dla większego dobra. - Burknęła, stojąc mi na klatce piersiowej.
Zmrużyłem oczy i jednym ruchem zrzuciłem z siebie liliową siostrzyczkę.
- Ciebie Fiołkowa Bryza nie nauczyła manier? - Odburknąłem, a po chwili zacząłem się śmiać. - Wybacz, ale każdy mentor uczy inaczej. Poza tym, może dałem ci fory po prostu?
Kotka zaśmiała się, po czym pokiwała głową.
- Więc to tak? Ty, wielki wojownik dałeś mi fory.
- Ależ oczywiście!
I zaczęliśmy się dla zabawy bić, kotka cały czas na mnie naskakiwała, uderzając mnie łapą, bez pazurów, a ja skupiłem się na unikach i odpychaniu jej. Później wraz ze mną poszła na polowanie, gdzie złapaliśmy dwie myszy i zająca. Wieczorem, gdy Srebrna Skórka lśniła nad nami, jedliśmy w nowym legowisku.
- To wciąż takie niesamowite - mruknąłem między kęsami. - Jesteśmy uczniami!
- Lepszych nie mogli znaleźć. - Odparła.
Szedłem patrząc na własne łapy i myśląc o tym i owym, gdy nagle coś przygniotło ją do ziemi.
- Naprawdę ta cała Ciernista dalej cię nie nauczyła, że ktoś się skrada. Cóż, nie dziwię się, ona potrafi tylko się wozić i udawać, że robi wszystko dla większego dobra. - Burknęła, stojąc mi na klatce piersiowej.
Zmrużyłem oczy i jednym ruchem zrzuciłem z siebie liliową siostrzyczkę.
- Ciebie Fiołkowa Bryza nie nauczyła manier? - Odburknąłem, a po chwili zacząłem się śmiać. - Wybacz, ale każdy mentor uczy inaczej. Poza tym, może dałem ci fory po prostu?
Kotka zaśmiała się, po czym pokiwała głową.
- Więc to tak? Ty, wielki wojownik dałeś mi fory.
- Ależ oczywiście!
I zaczęliśmy się dla zabawy bić, kotka cały czas na mnie naskakiwała, uderzając mnie łapą, bez pazurów, a ja skupiłem się na unikach i odpychaniu jej. Później wraz ze mną poszła na polowanie, gdzie złapaliśmy dwie myszy i zająca. Wieczorem, gdy Srebrna Skórka lśniła nad nami, jedliśmy w nowym legowisku.
- To wciąż takie niesamowite - mruknąłem między kęsami. - Jesteśmy uczniami!
- Lepszych nie mogli znaleźć. - Odparła.
*dwa dni po tym, jak zdechła Ciernik*
Wyszedłem z leża Burzowego Serca, który wciąż odrobinę nieobecny starał się skupić w pełni na leczeniu mojej rany. Gdy skończył pozwolił mi wyjść. Od razu skierowałem się do legowiska uczniów, by zobaczyć jak tam moje rodzeństwo. Sunąłem łapami, a gdy byłem niedaleko, zaczepiła mnie Brzoskwinia. Jej futro było pokręcone i poplątane, jakby ostatnio nie nie dbała. Spojrzałem na nią, jej pyszczek wydawał się zmęczony.
- Bądź silna - mruknąłem. Nagle kotka stała mi się bliższa, może to przez stratę Ciernistej, albo przez fakt, iż ona również cierpi.
Kiwnąłem głową, machając powolnie ogonem. Wciąż brakowało mi małej burej kotki, która codziennie przychodziła po mnie na trening.
Kotka kiwnęła głową w moim kierunku, więc i ja tak zrobiłem, pozdrawiając ją. Uśmiechnęła się lekko, odchodząc. Patrzyłem za nią wzrokiem, aż nie weszła do swojego legowiska. Wtedy też skoczyła na mnie pewna liliowa kulka.
- Mokry! - Zaczęła, jednak natychmiast ze mnie zeszła, bo zobaczyła ranę. - Jeju co ci jest?
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, gdyż kotka otworzyła pyszczek.
- Chyba wiem - posmutniała nagle - to po tym ataku borsuka, prawda? Słyszałam o zdarzeniu od wojowników...
Położyłem po sobie uszy, nie chciałem. by się zamartwiała. Poza tym, tylko trochę czuję ranę.
- Nie martw się o to - liznąłem ją za uchem, mrucząc - to nic szczególnego.
Po czym uśmiechnąłem się, czemu towarzyszył mały grymas spowodowany bólem, ah...nie powinienem nią ruszać...
- Bądź silna - mruknąłem. Nagle kotka stała mi się bliższa, może to przez stratę Ciernistej, albo przez fakt, iż ona również cierpi.
Kiwnąłem głową, machając powolnie ogonem. Wciąż brakowało mi małej burej kotki, która codziennie przychodziła po mnie na trening.
Kotka kiwnęła głową w moim kierunku, więc i ja tak zrobiłem, pozdrawiając ją. Uśmiechnęła się lekko, odchodząc. Patrzyłem za nią wzrokiem, aż nie weszła do swojego legowiska. Wtedy też skoczyła na mnie pewna liliowa kulka.
- Mokry! - Zaczęła, jednak natychmiast ze mnie zeszła, bo zobaczyła ranę. - Jeju co ci jest?
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, gdyż kotka otworzyła pyszczek.
- Chyba wiem - posmutniała nagle - to po tym ataku borsuka, prawda? Słyszałam o zdarzeniu od wojowników...
Położyłem po sobie uszy, nie chciałem. by się zamartwiała. Poza tym, tylko trochę czuję ranę.
- Nie martw się o to - liznąłem ją za uchem, mrucząc - to nic szczególnego.
Po czym uśmiechnąłem się, czemu towarzyszył mały grymas spowodowany bólem, ah...nie powinienem nią ruszać...
<Niezapominajkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz