Na początek kotka zajęła się upewnianiem, że w ranach nie będzie już zakażenia, o ile takie było, za pomocą dzikiego czosnku. A teraz trzeba zrobić kolejną bardzo ważną rzecz.
- Pajęczyna, jak najszybciej. - powiedziała. Zajęły się opatrywaniem ran. Musiały zrobić to wszystko szybko. Tajemniczy Kwiat wiedziała, że czas jest ważny. Kto wie, ile zostało go jeszcze tej kotce... Na całe szczęście opatrzyły rany.
- Teraz... ziarenka maku? - miauknęła Lodowa Łapa, patrząc na nią. Medyczka skinęła łebkiem. Jej terminatorce szło coraz lepiej! Podały rannej kotce ziarenka maku. Pomogły jej. Potem cofnęły się kilka kroków. Tajemniczy Kwiat popatrzyła na koty wokół.
- Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Teraz musimy iść. Przyjdę tutaj niedługo. - odezwała się po chwili. Spojrzeniem pokazała Lodowej Łapie, że pora już stąd iść. Zanim koty zdążyły cokolwiek powiedzieć, one już stamtąd wybiegły. Musiały stąd iść, bo jeszcze ktoś zacznie podejrzewać, że wcale nie poszły po pajęczyny. Gdyby były poza obozem zbyt długo. Co, jak ktoś je wyczuje i dowie się, że tam były? Oby nie. Dlatego właśnie medyczka chciała stamtąd odejść jak najszybciej. Pomogły tamtej kotce, Tajemniczy Kwiat wróci tam jak najszybciej, znów mówiąc, że idzie zbierać zioła. Nie chciała być tam zbyt długo. Wróciły do obozu. Podeszły do Błękitnej Burzy.
Lodowa Łapo? Błękitna Burzo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz