Obudziłam się we środku nocy. Przez wyjście ze legowiska mogłam dostrzec jak księżyc oświetla cała polanę swym srebrnym blaskiem. Nie odczuwałam zmęczenia a wręcz pobudzenie. Słyszałam ciche i spokojne oddechy innych wojowników ewentualnie mruczenie. Powoli się podniosłam i wyszłam przed legowisko. Ani jednego żywego kota na zewnątrz. Przeciągnęłam się i usiadłam wpatrując się we niebo rozświetlone licznymi gwiazdami.
Zwą was Gwiezdnym Klanem. Czy w was wierzę? Sama nie wiem, tradycje, obyczaje i zasady klanu bardzo szybko przyjęłam i oswoiłam się z nimi ale… ze wiarą? Skoro jesteście obliczem dobra to czemu zginęła nasza medyczka? Czemu Klan Wilka został przegnany? Czemu nikt nie powstrzymał Onyksowej Gwiazdy, gdy atakował jego członków? Mówi się, że nic nie dzieje się bez przyczyny i niesie jakieś dalsze konsekwencje, czasem dobre, czasem złe ale przypadkiem nie jest ważne to, co dzieje się w obecnej chwili? Na ulicy się nauczyłam jednego, nie oczekuj tego, że jakiś Dwunożny ci pomoże, bo oni sobie wybierają tych lepszych i tych gorszych… A czy tak jest z Tobą Gwiezdny Klanie? Czy też wybierasz tych silniejszych i tych słabszych? Nie odpowiesz mi, może i lepiej, bo odpowiedź mogłaby mnie nie ucieszyć. Z czasem jednak przywyknę do wiary w Ciebie i stanie się dla mnie codziennością. Abyś stał się czymś dla mnie o wiele istotniejszym musiałbyś pokazać, że… jesteś.
- Srebrna Sadzawka? – usłyszałam za sobą głos Lwiego Serca – czemu nie śpisz?
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie – odpowiedziałam mając na pyszczku lekkie rozbawienie z tego, że taka podobna sytuacja się już zdarzyła – obudziłam się i nie mogłam zasnąć. A ty?
- A też jakoś się tak obudziłem i zauważyłem, że ciebie nie ma, pomyślałem, że znów tam poszłaś w tamto miejsce – usiadł obok mnie – widziałem jak przyglądasz się gwiazdom.
- Tak, kiedy na nie patrzę napełnia mnie spokój i harmonia – odpowiedziałam – poza tym, są widoczne tylko w nocy i jeśli niebo jest bezchmurne.
- A wiesz o Gwiezdnym Klanie? – zapytał.
- Coś słyszałam – odpowiedziałam bez przekonania – z tego, co widziałam na Zgromadzeniu, tutejsi bardzo go czczą.
- Nie znam kota, która by ośmieliłby się przeciwstawić Mu.
Kiwnęłam głową. Przez chwilę oboje siedzieliśmy we ciszy i obserwowaliśmy niebo. Nie wiem czy kocur także rozmawiał z Nim, czy po prostu obserwował niebo. Po kilku uderzeniach serca cisza przerodziła się we grobowe milczenie, nawet wrzosowiska spały. Na myśl o śpiącej myszy we norze, moje oczy zaczęły automatycznie się zamykać. Wstałam i ogonem musnęłam kocura dając znak że idę dalej spać. On przytaknął i pozostał w tej samej pozie. Jak chce to niech sobie siedzi, mnie zachciało się ponownie spać a nie mam zamiaru się męczyć. Położyłam się na swoim posłaniu i zwinięta w kłębek szybko usnęłam.
***
Obudziłam się gdy Słońce już było na niebie. Mimo to widziałam jak kilku wojowników jeszcze śpi w tym Lwie Serce, ciekawe, o której się położył. Ja wstałam i ponownie się przeciągnęłam.
- Srebrna Sadzawko – usłyszałam za sobą głos zastępcy, Walecznego Serca – chciałbym abyś wraz ze mną i Smutnym Śpiewem poszła na patrol.
- Dobrze – odpowiedziałam i poszłam za kocurem.
On wraz ze drugim kocurem wyszli przez wyjście a ja za nimi. Dziwnie się czułam w ich towarzystwie, pewnie to wynikało ze faktu, że tak naprawdę w ogóle z nimi nie rozmawiałam. Nikt jednak nie mówił, że podczas patrolu trzeba rozmawiać. Szłam za kocurami, cały czas węsząc i nasłuchując czy przypadkiem nie kręci się tutaj ktoś nieproszony. Nic ciekawego się nie działo. Wiatr trochę dawał o sobie znać ale był ciepły i przyjemny. Szliśmy w kierunku gdzie mieszkają Dwunożni. I wtedy poczułam kota… dokładniej Pieszczoszka. Dziwnie się czułam, a co jeśli ja też tak pachniałam? Chociaż ja pewnie śmierdziałam spalinami. W każdym razie poczuli to także moi towarzysze.
- Jakiś Pieszczoch chodzi po okolicy, trzeba będzie go przegonić – stwierdził Waleczne Serce i ruszył dalej, widocznie nie miał zamiaru tropić go po okolicy i pogonić. Wolał to zrobić jak mu się nasunie. W tymże zapachu było jednak coś znajomego… coś co nie dawało mi spokoju. Jakbym go kiedyś czuła, tylko, że gdzie? Usłyszałam swoje imię i dogoniłam pozostałych wojowników. Zapach naprawdę utkwił mi we głowie. Wolałam jednak nie dawać po sobie poznać, że mnie zaintrygowała woń. Szłam za nimi cały czas zastanawiając się skąd znam zapach Pieszczoszka, odpędziłam od siebie jednak myśli i skupiłam się na patrolowaniu wraz z pozostałymi.
***
Specjalnie się zmusiłam aby nie zasnąć. Chciałam obadać tamto miejsce, gdzie poczułam tego Pieszczoszka ale wolałam to zrobić jak wszyscy będą smacznie spać, dla nich to mogłoby się wydawać dziwne, w sumie ja sama się sobie dziwię, że obchodzi mnie jakiś tam kot, który na dodatek pachnie Dwunożnymi. Mimo to, chcę to sprawdzić, bo… tak.
Podniosłam się i najciszej jak potrafiłam wyszłam ze legowiska wojowników. Rozejrzałam się czy nikt nie siedzi i nie sadzi się na takich nieśpiących jak ja. Spojrzałam na Srebrną Skórę, nie było ani jednego obłoku. Podchodząc do wyjścia jeszcze raz się obejrzałam czy nikt przypadkiem się nie obudził. Upewniona wybiegłam.
***
Dotarłam do miejsca gdzie poczułam woń kota i ruszyłam za nią. Raczej nie liczyłam na spotkanie z nim o tej porze, bo ze doświadczenia i obserwacji wiem, że są zamykane przez Dwunogów na noc. Z ciekawości pójdę jednak. Po dwóch czy czterech uderzeniach serca dotarłam do miejsca, gdzie ostatnio zostałam przyłapana przez Lwie Serce jak się tutaj kręciłam. Natychmiast spojrzałam się za siebie, choć nikogo nie widziałam ani nie czułam to zaczęłam chodzić najróżniejszymi ścieżkami tak aby tego, kto chciał mnie ewentualnie śledzić to mógłby się lekko zakłopotać. W końcu podeszłam do płotu i zaczęłam węszyć aż trafiłam na szukany trop, o dziwo bardzo świeży. Podążyłam za wonią a ona poprowadziła mnie na wrzosowiska.
Ten Pieszczoch widocznie nie wie co robi! Muszę go napomnieć, bo wiem, że intruzów nie traktuje się łagodnie. Przypomina mnie i mój idiotyzm gdy to ja sobie swawolnie polowałam na terenie Klanu Burzy, tyle, że ja miałam szczęście i Srebrna Gwiazda mnie wysłuchała.
Pobiegłam tropem kota a gdy znalazłam się na wrzosowiskach zaczęłam ostrożniej stawiać kroki i bardziej zdawać się na zmysły. Skradałam się tak długo aż ujrzałam szarawego, dosyć małego kota, kiedy się jednak przybliżyłam dostrzegłam, że ma długą sierść. W ogóle nie był uważny, szedł tak swawolnie. Zaczaiłam się i wysunęłam pazury. Skoczyłam.
- Au! – pisnął – to boli!
- Co robisz na terytorium Klanu Burzy? Nie powinno cię tu być! – syczałam, mocniej przyciskając kociaka do podłoża. To była chyba kotka i na dodatek kocię, muszę jednak trochę je nastraszyć aby było świadome zagrożenia.
- To tu jest jakiś klan? Nie wiedziałam! Przepraszam! Wypuść mnie a już nigdy tu nie wrócę, obiecuję!- prawie słyszałam jak przez jej głos przebija się cichy szloch.
- Dobrze, już dobrze – zeszłam z niej – nie zrobię ci krzywdy.
Kotka wstała i odwróciła się do mnie. I wtedy coś mnie tknęło. Miała identyczne oczy jak matka, w sumie głowę miała taką samą, czy to mogło oznaczać, że to moja dawno zaginiona siostrzyczka? Nie, wydawała się młodsza, chociaż, matka mogła mnie okłamywać.
- Czemu się tak na mnie dziwnie patrzysz? – spytała kuląc się.
- No, bo… ja… ah! Już nastaje dzień. Posłuchaj, wiem, że… masz prawo się mnie obawiać ale nie musisz. Spotkajmy się o tej samej porze, w tym samym miejscu, w tym miejscu – powiedziałam.
- A-a jaką mam pewność, że mnie nie zaatakujesz i nie zabijesz? – wzdrygnęłam się na to pytanie, widocznie nie mam daru do robienia pierwszych wrażeń.
- Masz pewną pewność, że nic ci nie zrobię. Jeśli jednak byś mnie gdzieś zobaczyła w ciągu dnia to nie podchodź do mnie, a jeśli na miejscu spotkania zobaczysz innego kota niż ja, nie pokazuj się, dobrze? – zrobiłam poważną minę ale zależało mi na dyskrecji .
- Zgoda, pod warunkiem, że przy następnym spotkaniu powiesz mi kim jesteś – chciała zrobić groźną minę ale coś jej nie wyszło, powstrzymałam się od śmiechu.
- Dobrze, muszę już wracać, a ty staraj się iść jak najuważniej.
Natychmiast skoczyłam do biegu i skierowałam się do obozu. Po drodze upolowałam jakąś mysz aby nie wrócić ze pustym pyskiem. Kiedy wbiegłam do obozu, dostrzegłam, że kilka kotów już się obudziło. Odłożyłam zdobycz na miejsce. Nie czułam ani znużenia ani głodu, za bardzo byłam podekscytowana prawdopodobnym odnalezieniem zaginionej siostry. Położyłam się w ocienionym miejscu, rozmyślałam nad naszym kolejnym spotkaniem, którego szczerze nie mogłam się doczekać. Nie poznałam imienia tej kotki, nawet obroży nie miała, cóż mamy się sobie przedstawić przy następnym spotkaniu. Dostrzegłam Srebrną Gwiazdę jak gdzieś zmierzała, ciekawe czy by mi się udało namówić tamtą kotkę do dołączenia. Będę musiała się spytać liderki co ona na to. Wstałam i podeszłam do kocicy.
- Witaj Srebrno Gwiazdo! – przywitałam się – mam nadzieję, że ci w niczym nie przeszkodziłam, bo chciałabym się o coś ciebie zapytać.
- Witaj Srebrno Sadzawko, w niczym ważnym mi nie przeszkodziłaś a o co chodzi?
- Bo chciała…
- Czekaj, czemu pachniesz Pieszczoszkiem? – spojrzała na mnie podejrzliwie.
O nie! Zapomniałam się umyć po spotkaniu. Jej reakcja natomiast mnie jeszcze bardziej zaniepokoiła, lepiej abym się dzisiaj jej o to nie pytała.
- Emm… bo w nocy, wyszłam na taki… spacer i poczułam zapach i poszłam za nim a jak spotkałam tego Pieszczoszka to go przegoniłam, bo poprzez rozmowę nie chciał odejść – skłamałam ale starałam się kontrolować swój wyraz pyszczka.
<Srebrna Gwiazdo?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz