-Nikt mnie nie powstrzyma, kiedy trzeba komuś pomóc. -
Odparłam i spojrzałam wyczekująco w oczy Tajemniczego Kwiatu, na co ona kiwnęła
głową i oby dwie wyszłyśmy z legowiska wojowników i skierowałyśmy się do
miejsca gdzie medyczka trzymała zioła. Ja zabrałam trochę ziarenek maku, a moja
mentorka pajęczyny i na wszelki wypadek dziki czosnek. Jak już wyszłyśmy,
zaczęłyśmy powoli skradając się do wyjścia, przez trzcinowy tunel. Jednak przed
wyjściem stała Pustynna Dusza.
-Po co idziecie? - Spytała kocica z umaszczeniem point.
-Po pajęczyny. - Powiedziała moja mentorka podając mi
dyskretnie zioła, które zabrałyśmy.
-Więc idźcie. - Odparła wojowniczka z uśmiechem, i odsunęła
się w bok. Kiwnęłam do niej głową z szacunkiem, a po chwili już razem z
Tajemniczym Kwiatem szłam przez polankę, którą często odwiedzałam z Wieczornym
Blaskiem, a też, która była blisko siedliska koni.
Weszłyśmy powoli i ostrożnie na siedlisko koni stojąc
nerwowo się rozglądając.
-Znowu dzikie koty! - Usłyszałam syk i jakiś mały kot
wyszedł zza cienia, rzucaną przez wielką jaskinię koni.
-Spokojnie Jaskrze, czego tu chcecie? - Zaraz za nim
wkroczyła bura kotka, a już po chwili otoczyły nas koty. Poczułam smród
dwunożnych, ble!
-Błękitna Burza, poinformował nas o tym, że posiadacie
rannego kota. - moja mentorka spojrzała na kotkę spokojnie. - Ja nazywam się
Tajemniczy Kwiat jestem medyczką, a to moja uczennica Lodowa Łapa. -
Przedstawiła nas jeszcze i machnęła ogonem z niecierpliwością.
-Co chcecie w zamian? - Spytała mała czarno-biała kotka, pewnie
o wiele młodsza ode mnie.
-Nic. Jako medyczka, nie mogę zostawić, żadnego kota w
potrzebie. - Wyjaśniała Tajemniczy Kwiat.
-A więc dobrze. - Mruknęła najstarsza i zaczęła iść przed
siebie a my za nią. Pierw przeszliśmy przez dziurę, a później przez taki jakby
ich korytarz. Było tutaj strasznie ciemno i ciasno, a ja miałam cały czas
wrażenie, że jest to pułapka. Ale czego się nie zrobi, za zdrowie kota... - To
ona. - Powiedziała w końcu bura kocica i wskazała małe posłanie na, którym
leżała cała poraniona mała kotka. Miała pręgi, a na nich wielkie rany.
-Tajemniczy Kwiecie, musimy tam włożyć ziarenka maku i
zatamować krwawienie pajęczyną, prawda? - Spytałam patrząc w oczy mojej
mentorki. - Możemy jeszcze przyłożyć do rany czosnek... Mogło przecież wdać się
zakażenie. - Dodałam kątem oka patrząc na rany.
<Tajemniczy Kwiecie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz