*jeszcze przed wybrykiem Nocnego Kwiatu*
Znowu.
Miała po dziurki w nosie braku szacunku czarnej do swej osoby, więc w końcu się zemściła. Na czym polegała owa zemsta?
Kazała jej sprzątać kociarnię.
Jej mina była bezcenna.
Jednakże jako, iż nie ufała, że młoda wykona swoje zadanie, postanowiła, iż jej przypilnuje, by ta na pewno się nie wymigała. Tak też po krótkim powitalnym skinieniu głowy Bieliczemu Pióru, Różanemu Stepowi Zapomnianemu Pocałunkowi (żłobek od dawna nie był tak pełny), usiadła sobie gdzieś z boku, w cieniu, w kącie i obserwowała pracę swej uczennicy. Nie wyjaśniła jednak kotkom, z jakiego powodu pilnowała Mrocznej Łapy, ani dlaczego młoda w ogóle wykonywała ten obowiązek. Postanowiła, iż to zostanie między nimi, by nie musieć wymawiać tej przeróbki własnego imienia, którą posługiwała się jej uczennica.
Bura owinęła ogon wokół łap. Skupiała się głównie na Mrocznej Łapie, ale gdy jedno z kociąt pojawiło się pod jej łapami, nie mogła na nie nie zwrócić uwagi.
Młode wpatrywało się w nią chłodnym wzrokiem dużych, niebieskich ślipi, tak charakterystycznych dla rodu Mrocznej Gwiazdy. Wzrok burej był jednak równie mroźny.
— Co tutaj robisz? — spytał młody.
— Pilnuję swej uczennicy — odparła krótko i bez wyrazu, zerkając na chwilę pistacjowymi ślipiami na pracującą terminatorkę, po czym wracając spojrzeniem do kociaka. Nie wiedziała w sumie nawet, jak się nazywał. Słyszała już kiedyś imiona małych z jednej z klanowych rozmów – Lód, pierworodna, Szadź i ich dwoje braci, którzy zwali się Mrozek i Szron. Nie wiedziała jednak, jak który wyglądał.
<Mrozek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz