- To twoja wina! Przeproś mnie! – powiedział Płomyczek. Stokrotka lekko się cofnęła. Nie miała zamiaru się z nim kłócić, w końcu tak nie wypada prawdziwej damie, ale nie miało zamiaru też przepraszać. Przecież nic nie zrobiło. To była wina tylko i wyłącznie bezmyślności rudego kocura.
- Płomyczku sam tego chcialeś. Ja nic nie zrobilam i nie przeprosę – oznajmiło kocię, uważnie przyglądając się bratu. Ten wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. Pewnie w środku cały się gotował, lecz to nie wystraszyło Stokrotki.
- Przepros mnie! – syknął maluch, jednak ruda tylko pokręciła głową. Odwróciła się plecami do brata i odeszła z gracją, jak na damę przystało. Było pewne, że kocurek da sobie spokój, ale ewidentnie się myliło. Nagle poczuła lekki ból gdzieś na głowie, jakby ktoś ją czymś rzucił. Odwróciła się w stronę Płomyczka i zauważyła przy jego przedniej łapie dziurę w ziemi. Dopiero po chwili zdało sobie sprawę, że jej brat właśnie rzucił w nią ziemią.
- Plomyzku co ty wyprawiaz? – zapytało, z nutą gniewu i małego rozbawienia w głosie. Ten jednak nic nie odpowiedział tylko, znowu rzucił ziemią. Jego oczy błyszczały satysfakcją.
- Musiz mnie przeprosic! – powiedział rudy, zagarniając na łapkę kolejną porcję amunicji. Tak szczerze taka zabawa podobała się kotce, jednak wiedziała, że mama obserwuje. Ale chwila... Czy na pewno obserwowała? Ruda odwróciła się w stronę matki, która właśnie w tej chwili zajmowała się Lilią. Uśmiechnęło się. Może i brat traktował to jako zemstę, jednak Stokrotka traktowało to jako zabawę. I to najwspanialszą dotychczas. Przecież to było o wiele lepsze od jakiś tam piór! Płomyczek znowu rzucił porcją ziemi, trafiając w bok Stokrotki. Rudo-białe kocię nie chciało być gorsze. Nabrało ziemi na łapkę i rzuciło w stronę kocura, lecz niecelnie. Jednak to nie zniechęciło kociaka. Zrobiło to samo i tym razem ziemia trafiła w głowę Płomyczka.
- Stokrotko! – usłyszało głos Lwiej Paszczy. Stokrotka odwróciła się w stronę matki, która właśnie szła w ich stronę. Przełknęło głośniej ślinę i spojrzało na Płomyczka, który z uśmiechem obserwował całą tę scenę.
<Płomyczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz