Nie spodziewał się tego ruchu ze strony kremowego. Wpatrywał się w niebo, mrugając powoli. Na klatce czuł ciężar ze strony kocura, który zdawał się wręcz zasypiać w jego futrze. Srebrny westchnął, niemrawo przytakując głową. Miał wrażenie, że taki poważny związek był zbyt dużą odpowiedzialnością dla niego. Nie potrafił przewidzieć swoich własnych ruchów, a co dopiero czyiś. Spoglądając na "już nie tylko przyjaciela", nie potrafił się domyślić, co mu siedzi w głowie i co powinien zrobić, aby go uszczęśliwić. A na tym pewnie polegała relacja, w którą dopiero co weszli. Na wzajemnym uszczęśliwianiu, dbaniu o drugą stronę i ciągłym podtrzymywaniu się na duchu.
Wiedział, że dla Piaszczystej Zamieci od zawsze był ogromnym wsparciem. Nie było co się dziwić, skoro jego rodzina to było jedno, wielkie wariatkowo. Niebieski starał się nie wzdychać co chwilę, z powodu tego, jak bardzo to wszystko na nim ciążyło. Był przyzwyczajony do wiecznego luzu, spokoju i do tego, że w każdej chwili, jakby coś mu się nie podobało, bez wyrzutów sumienia mógłby czmychnąć z klanu.
A od teraz nie było to takie łatwe. Nie mógł zostawić Piaska, a ten w życiu nie zostawiłby bliskich, pomimo tego, że byli dla niego — zdaniem Srebrnego — okropni.
— No już, nie ciesz się mną za bardzo, bo jeszcze ci się za szybko znudzę — rzucił z lekkim rozbawieniem, starając się odsunąć od siebie chmarę negatywnych myśli, jakie zawładnęły w jego głowie.
— W życiu — odparł pewnie kremowy, oddychając z ulgą. — Tyle na to czekałem... — westchnął rozmarzony.
— Ja też. To przykre, że nie możemy być tacy swobodni w uczuciach w obozie, bo twoja rodzina jest toksyczna i odbierają ci wolność w każdy możliwy sposób.
— Srebrzysty... — przerwał mu kocur, dosyć ostrzegawczym tonem głosu. — Tyle już na ten temat rozmawialiśmy. Proszę cię, nie mów tak o nich. Są może i z twojej perspektywy specyficzni, ale naprawdę. Dbają o mnie — zapewnił go, lekko się odsuwając.
— Też mi dbanie — parsknął, mrużąc oczy. Czym tak naprawdę była troska o drugą istotę, bliską sercu? Czy on na pewno dobrze sprawdzi się w roli kochającego partnera? Tak ciężko było mu to sobie w ogóle wyobrazić, a teraz przyszło mu to praktykować. — Wszyscy w twojej rodzinie mają coś nie tak z głową — stwierdził, wahając się na moment. — Oczywiście, nie licząc ciebie — dodał, zdając sobie sprawę, że jego słowa mogły nie mieć najlepszego wydźwięku.
Kremowy nieznacznie skrzywił się, kładąc uszy po sobie.
— Wcale tak nie jest — mruknął, ale nie brzmiał już na tak pewnego jak przy wcześniejszej wypowiedzi. — Czy naprawdę możemy o tym nie mówić? Chcę spędzić z tobą miło czas, skupić się na nas, a nie na twoich uprzedzeniach do mojej rodziny.
— Jak sobie życzysz — westchnął niebieski, odpuszczając temat. — Przyznam, że to miłe, żyć z myślą, że ma się partnera — rzucił nagle, uznając, iż warto choć trochę poprawić atmosferę.
<Piasku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz