***
W końcu nastał ten dzień, serce Wróbelka biło, jakby zaraz miało wylecieć z jego klatki piersiowej, stał wśród rodzeństwa, gdy ich ojciec zwołał zebranie, by owe młode koty mogły zostać uczniami i zyskać ich mentorów. Wilgotny wiatr mierzwił futro burego, zacisnął oczy gdy usłyszał zbliżające się mamroczące koty. Chociaż miał wrażenie, że rodzeństwo było podekscytowane to on sam strasznie się stresował, czuł, jakby jego łapy miały się pod nim lada moment ugiąć, jakby miał zaraz zwrócić swój ostatni posiłek. Kocur przełknął ślinę, czekając, aż ojciec wyjawi mu, kto zostanie jego mentorem, słysząc imię swego nauczyciela Bławatkowego Wschodu, spojrzał kątem oka na uśmiechającego się wojownika.W końcu zebranie się skończyło, kocur siedział z trójką rodzeństwa, słuchając ich rozmowy, obejrzał się gdy usłyszał głos siostry, wysłuchał słów szylkretki z lekkim uśmiechem.
- Warto spojrzeć na dobre strony, Prószący Śnieg jest doświadczony, więc może cię czegoś więcej nauczy, na pewno się jakoś dogadacie. - zamruczał buras z uśmiechem.
Niebieska spojrzała się na niego dość niepewnym spojrzeniem.
***
Wielka kula ognia wychodziła zza horyzontu, powoli ogrzewając ziemię. Liliowy kocur obudził swojego ucznia, Wróbelkową Łapę, uczeń otworzył oczy, by spojrzeć na zbrodniarza, który wybudził go z jego snu.- Pobudka, czas na trening. - wymiauczał młody kocur z uśmiechem na białym pysku.
Wróbelek wstał, przeciągając się i ziewając, wyszedł do Bławatkowego Wschodu z jaskini, zmrużył oczy gdy jasne promienie słońca go powitały.
- Co będziemy dzisiaj robić? - zapytał Wróbelek, który tuż po wyrzuceniu z siebie tych słów ziewnął.
- Poćwiczymy skradanie, a może i nawet polowanie - mentor nie oglądał się za siebie, kierował się ku wyjściu z obozu.
Na te słowa Wróbelka przeszedł dreszcz na te słowa, a jego pyszczek się skrzywił, skradanie się to był jego słaby punkt, nic nie mówiąc, powędrował tylko z głową schyloną za mentorem. Dwa koty poszły niedaleko Złotych Kłosów, Liliowy zatrzymał się i spojrzał na Wróbelka.
- Pokaż mi swoją pozycję myśliwską - mentor powiedział szybko, skupiając się, by zobaczyć każdy szczegół pozy świeżego uczniaka.
Wróbelek ponownie się skwasił, ale nie pyskując, ukucnął, starając się odwzorować wszystko, co zaobserwował u innych kotów. Wojownik przekrzywił łepek, na co bury poczuł zalewający go wstyd.
- Nie jest źle.. - Wymamrotał niepewnie starszy, ewidentnie starając się pocieszyć młodziaka. - Lecz mam parę poprawek...
Słońce zniżyło się o parę ogonów, dwa koty ćwiczyły skradanie, Wróbelkowi Łapa nigdy nie czuł się tak wyczerpany, jedyne, o czym teraz marzył to ciepłe legowisko w jaskini, z jego marzenia wyrwał go głos mentora.
- Myślę, że możesz spróbować coś upolować.
- Dobrze.. - Wysapał kocur, nie nastawiając się na żadną zdobycz.
Kocury poszły do Złotych Kłosów, Wróbelek oglądał, jak plony kołyszą się na wietrze niczym futro złotego kota, wsłuchiwał się w śpiew ptaków i szum wiatru. Dwa koty w mgnieniu oka znalazły się pomiędzy złotymi łodygami. Po chwili usłyszeli trzepot skrzydeł ptaka, który najpewniej wylądował w poszukiwaniu ziaren, w ułamku sekundy brzuch burasa dotykał już podłoża, kocur zaczął się skradać, najlepiej jak tylko umiał, gdy był blisko wyskoczył, przyszpilając łapami ptaka do ziemi, spojrzał się na ptaka, który wił i krzyczał pod jego łapami, czuł, jak owej ofierze biło serce, ptak patrzył na niego swymi dość ciemnymi oczami i chociaż była to tylko sekunda, odczuwał, jakby były to wieki. Czy powinien go zabić? Kocur czuł, że jego serce bije jak szalone, zrobił krok do tyłu, uwalniając przy tym ptaka, który od razu wbił się w powietrze. Uczeń spojrzał na swoje łapy. Czemu zrobił ten krok? Bał się? Czemu nie potrafił zabić nawet takiego marnego ptaka? Myśli zaprzątały jego umysł, a kocurek powstrzymywał się, by nie wybuchnąć płaczem, wbił pazury w ziemię, zaciskając oczy. Po paru uderzeniach serca odwrócił się do mentora, świadomy że ptak pewnie spłoszył całą zwierzynę w okolicy. Dwa Klifiaki wróciły w ciszy do obozu, Wróbelek od razu poszedł do legowiska uczniów, ignorując posiłek. Gdy wszedł do jamy ujrzał szylkretkę leżąca w legowisku, bury położył się w legowisku obok.
- Cześć Czar - zaczął kocur, chcąc porozmawiać ze swoją siostra.
- Cześć Wróbelkowa Łapo. - odparła, a jej wzrok wylądował na bracie. - Jak było na treningu?
- Ech… Nie najlepiej.. - Wymamrotał patrząc, ponownie na swoje łapki. - A jak było na treningu z Prószącym Śniegiem?
<Czar? :3>
[735 słów]
[przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz