Przyglądała się liliowej uczennicy, starając się przetworzyć jej słowa, nie potrafiąc zrozumieć dlaczego jej siostra nazwała ją potworem. Nie zrobiła nic złego, w końcu pilnowała, aby siostra stała się dzielną wojowniczką oraz codziennie wieczorem składała krótkie modlitwy do Mrocznej Puszczy, za co dostawała pochwałę od Bieliczego Pióra. Wydawało się, że wszystko robiła dobrze
— No wiesz ty co Raczku... — zaczęła wzdychając, nie podobało się jej określenie jakim została nazwana, powinno być zarezerwowane tylko dla kotów oddających cześć Gwiezdnym. — Potworem powinnaś nazywać Rozwydrzeńca, za to, że podniosła łapę na Stokrotkę. Tylko potwór nie okazuje szacunku byłej liderce oraz matce aktualnej liderki. Mogłabyś tak też nazwać Naiwka, za to, że się spotykał z obcym kotem, który mógł zaszkodzić kociakom Żmijki... Co im strzeliło do głów, to ja nie wiem. Na pewno to sprawka Gwiezdnych. Tak, musieli im namieszać w głowach i zachowują się jak... gorzej niż dzikusy! Ich tak sobie nazywaj, a nawet inaczej jeśli chcesz. Ale już na pewno nie mów tak o mnie, swojej siostrze, która o ciebie dba. I dbam o klan. — prychnęła czując się wielce obrażona i zeskoczyła na gałąź niżej — Jeśli chcesz tu zostać, proszę bardzo. Tylko nie spadnij, bo tata na pewno będzie na ciebie zły, że takiego kolejnego słabeusza ma! — zwróciła się do kotki idąc w przeciwnym kierunku
Nie rozumiała tego nagłego wybuchu siostry, ale nie starała się go zrozumieć. Może siostra zjadła nieświeżą piszczkę i stąd jej zachowanie?
***
Była bardzo dumna z Makowej Łapy, że ta ugryzła medyczkę oddająca cześć Gwiezdnych. Gdy tylko się o tym dowiedziała, nie mogła wyjść z podziwu, a z jej pyska płynęły same pochwały. Naparstnicowa Łapa sama z chęcią by zmierzyła się z jakimś medykiem czczącym Gwiazdki, aby pokazać, że to jednak wyznawcy Mrocznej Puszczy są lepsi w swym fachu i nie tylko.
— Szkoda, że Błękitek nie mianował ciebie i Mrok na wojowników. Zasłużyłyście. Gdy ją padłam w połowie drogi i się zaplątałam o gałęzie, wy zachowałyście się jak na prawdziwe Wilczaki przystało. — miauknęła do ucha siostry, o której bok opierała się głową — Jestem dumna z ciebie siostrzyczko. Zmądrzałaś i stałaś się bardzo dzielna przez te księżyce, to na pewno dzięki treningowi. No i moim modlitwą do przodków, aby cię pilnowali. Mieli cię w opiece i proszę. Jeszcze trochę potrenujesz i jak nic Błękitek ogłosi twoją walkę. Ciekawe z kim będziesz musiała się zmierzyć... A z kim Hortensja. I ja...
Rozważała wszystkie możliwości. Pewnie będą walczyć ze swoimi mentorami, bo z tego co słyszała, tak się właśnie często działo. Mogły też walczyć między sobą, tak jak w przypadku Śnieżnego Wichru, który walczył z własną matką. Właśnie, Ważkowe Skrzydło. Musiała do niej zajrzeć za chwilę i zmienić okłady na ranach kocicy, bo chyba udało jej się znaleźć połączenie ziół, dzięki którym rany szybciej się goiły. Ale musiała jeszcze nad nimi przeprowadzić badania.
Rozmowę kocic przerwał w pewnej chwili lider, przekazując im tym samym bardzo ciekawą informację, o której właściwie wcześniej rozmawiały. Okazało się, że obie mają przygotować się do walki, która będą musiały stoczyć już jutro. Na podekscytowanej mordce szylkretki pojawił się uśmiech, którym obdarowała swoją siostrę. Cieszyła się bardzo, że w tym samym dniu, ona i jej siostra będą mianowane. Bo obie ją muszą wygrać, w końcu tak długo trenowały.
— To wspaniała wiadomość, ale z kim będziemy walczyć jeśli można wiedzieć?
Błękitna Gwiazda zmierzył spojrzeniem córkę Gęsiego Wrzasku.
— Jak to z kim? Stoczycie walkę między sobą.
— Och. — rzuciła kotka kładąc po sobie uszy, rozczarowana tym, że jedna z nich będzie zmuszona przegrać. Nie chciała żeby to była zarówno Mak, jak i ona sama. — Pójdę na całość, mam nadzieję, że ty również — zwróciła się do siostry, miała nadzieję, że kotka nie będzie się hamować przed atakami, bo Naparstnicowa Łapa nie miała takiego zamiaru. Bo jeśli uda jej się wygrać walkę, to na pewno również zostanie zaraz przyjęta do kultu.
<Maczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz