*przed zgro*
Szła z jakimiś wojownikami z Klanu Nocy, którzy mieli za zadanie odprowadzić ją do granicy łączącej terytoria Nocniaków i Klifiaków. Nie wyglądali, jakby chcieli zacząć rozmowę, a przecież chyba nie zamierzali iść w kompletnej ciszy, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa, dlatego asystentka medyczki postanowiła zacząć od przywitania i przedstawienia się. Rozejrzała się po wojownikach. Jeden z nich był niewysoki o burej, krótkiej sierści w ciemne plamki. Zad miał śnieżnobiały, a oczy pomarańczowe. Szedł chwiejnym krokiem, potykając się o wzniesienia i wgłębienia w ziemi. Drugi był delikatnej budowy o długich łapach z wielkimi, świecącymi, pomarańczowymi oczami. Jego futro wyglądało na miękkie, mniej więcej długości futra Listek. Sierść była koloru srebrnego z niektórymi miejscami szarymi, a niektórymi białymi. Oprócz tego charakteryzował się kręconym futerkiem i pędzelkami na uszach.
- Hej, nie będziemy tak chyba iść w milczeniu, co nie? – zagadnęła w końcu Liściaste Futro. – Jest nas trójka, a zostało nam jeszcze całkiem dużo drogi. – nie wiedziała w ogóle, gdzie się znajduje i ile im jeszcze będą musieli przejść, ale tak sobie wymyśliła i tak miało być. – Nazywam się Liściaste Futro i jestem asystentką medyczki Klanu Klifu. Przyszłam do was, żeby odzyskać moją siostrę, Księżycowy Blask, albo chociaż z nią porozmawiać i namówić ją, żeby do mnie wróciła. Bo odeszła bez żadnego ostrzeżenia! Jakbym wiedziała, co planuje, nie spuszczałabym z niej oka na żadne uderzenie serca. – miauczała z lekko rozgniewaną minką, ale zaraz się rozchmurzyła. – A wy, jak się nazywacie?
- Jestem Wodnikowe Wzgórze, a to Śnieżne Wspomnienie. – powiedział bury wojownik, wskazując ogonem drugiego. – Rozumiem, że tęsknisz za swoją siostrą, ale… Chyba lepiej byłoby, jakbyś nie wchodziła na nasz teren. Może to doprowadzić do jakiegoś nieporozumienia, nawet do bitwy. – spojrzał na nią przepraszającą miną.
- Tak, masz rację, teoretycznie złamałam kodeks wojownika, tylko, że ja nie jestem wojownikiem, no więc… To mnie chyba usprawiedliwia, no nie? – Wodnikowe Wzgórze nadal nie wyglądał na przekonanego, patrzył na nią niezdecydowany. Natomiast Śnieżne Wspomnienie nie odzywał się, wyglądał przez cały czas na trochę przestraszonego. – I tak już nie będę. Księżycek mi zakazała. Była bardzo zła, ale ja robię to dla jej dobra. Nie chodzi mi o to, że z wami będzie cierpieć, ale będzie cierpieć beze mnie i bez naszej siostry. Poza tym opuszczając nas, zdradziła klan.
- Z tego co wiem, to ona chyba ma w naszym klanie przyjaciółkę, która nazywa się Kawcze Serce. Może chciała z nią żyć i mieszkać w tym samym obozie. Jeśli to cię uspokoi, to ona ma się u nas dobrze. Nie musisz się martwić. Jest uśmiechnięta przez większość czasu. – powiedział Wodnikowe Wzgórze, jednak Liściastemu Futru wcale się to nie podobało. Jej własna siostra uśmiecha się i jest zadowolona bez niej? W zupełnie innym klanie, gdzie nie ma nikogo ze swojej rodziny? Asystentka medyczki poczuła ból w klatce piersiowej, dokładniej w sercu, które znowu się zraniło. Tak samo się czuła, jak jej rodzice zniknęli, jak Kwiecista Fantazja zniknęła… Traciła członków rodziny przez cały czas. Przymknęła na chwilę oczy, z prawego pociekła jej łza.
- Super. – miauknęła ochrypłym głosem, starając się brzmieć entuzjastycznie. Nie do końca jej to wyszło, dwóch wojowników spojrzało na nią. Wodnikowe Wzgórze otworzył i zamknął pysk, najwyraźniej nie wiedząc, co powiedzieć. Liściaste Futro pomyślała o Gasnącym Promyku, jedynej z trzech sióstr, która nadal żyła i była wojowniczką Klanu Klifu. Bała się ją stracić. Przez głowę przeszła jej okropna myśl. Co, jeśli ona też zniknie? Co, jeśli jak wrócę, to jej już nie będzie? Wzdrygnęła się i przyspieszyła. Teraz już prawie biegła, musiała wrócić do obozu. Do ostatniej siostry, która tam była i która jej nie opuściła.
***
Promyk była w obozie, nie opuściła jej. Liściaste Futro spędziła kilka dni, chodząc cały czas za siostrą. Jak bura była na patrolu, to Listek podążała za nią w pewnej odległości, ale nie spuszczała jej z wzroku. Jak wojownicy się odwracali, to asystentka medyczki udawała, że szuka ziół. Teraz siedziała przy granicy z Klanem Nocy, czekając, aż Księżycowy Blask przyjdzie. Kiedyś chyba będzie musiała pójść na patrol. A jeśli przyjdzie ktoś inny, to nie będzie ich zaczepiać, tylko będzie się rozglądać za ziołami i udawać, że nic nie knuje. Musiała się rozmówić z siostrą i dać jej porządną nauczkę.
<Księżycku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz