Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce
Niezwykły śpiew ptaków i szum trzcin na wietrze zbudził małą Cyrankę, kotka leniwie otworzyła oczka i rozciągnęła swoje małe ciałko. Zamrugała kilkukrotnie, by następnie rozejrzeć się po żłobku, Kazarka głośno chrapała tuż obok niej, zaś Krakwek oddychał cicho i spokojnie, skulony u boku sióstr.
Ten przyjemny moment został jednak przerwany przez myśl, która przebiegła Cyrankę. Dziś był ten dzień. Dzień, w którym ona i dwójka jej rodzeństwa zostaną mianowani na uczniów! Gdy tylko sobie przypomniała czym prędzej zwróciła się do Krakwka i pacnęła go delikatnie łapą za ramię.
— Krakwuś! Wstawaj! — Zachęcała najmłodszego z trójki — Dziś mianowanie!
Kocurek otworzył sklejone ślepka, jego źrenice zogromniały na tą wiadomość.
— N-naprawdę?
— Tak! A teraz wstawaj, bo trzeba obudzić jeszcze Kazarkę.
Niebieski rzucił siostrze chytry uśmieszek, złapał za piórko w kącie żłobka i podreptał z nim do Kazarki. Puszysta końcówka zaczęła łaskotać szylkretkę po łapie, ta kopnęła parę razy i przewaliła brzuch na drugi bok. Cyranka wykrzywiła łepek z zaciekawieniem, nie sądziła, że jej siostra ma tak kamienny sen.
— Coś się nie chcę obudzić.
— To patrz teraz — polecił.
Krakwek zbliżył się do pyszczka siostry, a następnie połaskotał piórem jej nos. Kilka delikatnych ruchów sprawiło, że kotce zakręciło się w nosie i kichnęła budząc się ze snu.
— Hej! Tak nie można! — Naburmuszyła policzki udając obrażoną, każdy wiedział, że Kazarka sobie z nimi tylko pogrywa.
— No Kazarko, wiesz co to za dzień?
— Taki jak każdy inny? — Zapytała oblizując się po nosie.
— Dzisiaj zostaniemy pełnoprawnymi członkami Klanu Nocy poprzez mianowanie na ucznia! — Zawołała radosnym tonem najstarsza z rodzeństwa, nie minęła nawet chwila, a dostrzegła na pyszczku siostry euforię.
— Na co czekamy w takim razie? Musimy się przygotować! — Zawołała siostra.
— To do dzieła! — Zgodzili się Cyranka z Krakwkiem.
***
Jakiś czas później dołączyła do nich Kawcze Serce, by pomóc swoim dzieciom w przygotowaniach. Cyranka na tę okazję wybrała najbardziej okazałe piórka ze swojej kolekcji, ponieważ chciała prezentować się jak najlepiej. Kiedy już wszyscy się wyszykowali, mama wyprowadziła całą trójkę na ceremonię mianowania. Serce małej szylkretki zmieniało co chwile rytm z podekscytowania, tak długo czekała na ten moment, czuła jakby siedziała w kociarni wieczność!
Srocza Gwiazda zwróciła swoje spojrzenie na złotą. Czuła na sobie też inne pary oczu, to jej nie przeszkodziło. Ruszyła na przód.
— Cyranko, ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś została uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Cyrankowa Łapa. Twoim mentorem będzie Poranny Ferwor. Mam nadzieję, że Poranny Ferwor przekaże ci całą swoją wiedzę.
To co młoda uczennica czuła w tym momencie było nie do opisania, na jej pyszczku malowało się szczęście, bo nie dość że właśnie otrzymała uczniowskie imię, to jej mentorem został jej kochany tato. — Poranny Ferworze, jesteś gotowy do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałeś od swojego mentora, Cedrowej Rozwagi doskonałe szkolenie i pokazałeś swoje oddanie wobec klanu. Będziesz mentorem Cyrankowej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz jej całą swoją wiedzę.
Widziała jak kocur skinął łbem z szacunkiem w stronę liderki, a od razu po tym geście podszedł do córki by zetknąć się nosami. Stało się, od tego momentu była już oficjalnie nową uczennicą. Uśmiechnęła się do niego dyskretnie, na co Poranek odpowiedział jej tym samym ciepłym uśmiechem. Czas minął jej tak szybko, że nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy Srocza Gwiazda wezwała Kazarkę i Krakwka, nadała im nowe, uczniowskie imiona i mentorów. Kazarce przydzielona została Księżycowy Blask, zaś Krakwek miał tyle szczęścia by trafić pod skrzydła mamy. Cała trójka pławiła się w okrzykach radości skandujących ich nowe imiona, ale to nie był jeszcze koniec.
Po zakończonej ceremonii, Cyranka pobiegła tak szybko jak tylko mogła do Kawczego Serca.
— Mamo! Mamo! — Wołała w jej stronę głośno, widocznie zwracając na siebie uwagę. W ostatniej chwili, zdała sobie sprawę, że wypadało by już trochę zmienić podejście do roli rodzica. — Znaczy... Kawcze Serce? Powinnam już tak do ciebie się zwracać, czyyy mamo będzie okej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz