- No trudno – powiedział do siebie cicho. Skoro już tu był, to musiał to jakoś wykorzystać. Będzie rozweselał koty w chorobie! – Witaj Rumiankowe Zaćmienie! – przywitał się i rozejrzał po legowisku. W środku było kilka kotów, ale pierwszym, który rzucił mu się w oczy, był partner samej liderki w ich klanie, Konwaliowy Powiew. Ostowy Pęd lubił z nim rozmawiać, kocur był bardzo fajny i dobrze się z nim rozmawiało, a co lepsze, był chętny do tych rozmów. Kremowy od razu ruszył w jego stronę i usiadł obok. Przywitał się, na co liliowy odpowiedział:
- Cześć Ostowy Pędzie!
- Co u ciebie? – zaczął rozmowę syn Czajkowego Zaćmienia – Dobrze się czujesz, bo skoro tu jesteś, to nie przypuszczam, że nic ci nie jest!
- Niby tak, nie jestem pewien, co mi dolega, ale na pewno Rumiankowe Zaćmienie mi pomoże – powiedział Konwaliowy Powiew i spojrzał na swoją pociechę – A tak zmieniając temat... Ostatnio znalazłem ciekawy, sprzęt Dwunożnych. Jest bardzo długi i miękki, a na końcu ma jakby źdźbła trawy!
Kremowy przekręcił głowę. Nie wiedział, co to jest, a był to zwykły szalik. Jednak on nigdy o czymś takim nie słyszał, co tylko bardziej go zaciekawiło. Liliowy kocur opowiadał dalej o swoim znalezisku, a Ostowy Pęd słuchał jak zaczarowany.
- Jak tylko stąd wyjdziesz, musisz mi to pokazać! – oznajmił Ost i już miał zacząć mówić dalej, ale wtedy starszy musiał opowiedzieć, co mu dolega, więc młodszy poszedł gdzieś indziej.
- Moje ucho... – usłyszał czyiś głos. Spojrzał w dół, a obok jego łap, na legowisku znajdowało się małe kocię. Była to kotka, córka Lwiej Paszczy. Ostowy Pęd jeszcze nie miał okazji porozmawiać z żadnym z tych kociaków. Ostatnio był bardziej zajęty niż normalnie, ale skoro tu był i miał kulkę mchu, przydałoby się z nią pobawić. Usiadł obok malucha.
- Cześć maluchu! Jak się nazywasz?
- Jestem Margaretka – przedstawiła się grzecznie, prostując się, pewnie jak uczyła ją mama. – A ty?
- Jestem Ostowy Pęd. Jak chcesz, możemy się pobawić, mam kulkę mchu, a ty pewnie strasznie się tu nudzisz. – powiedział i popchnął do przodku kawałek mchu. Niebieskie oczy Margaretki od razu się zapaliły, a kotka wstała i popchnęła kulkę w jego stronę. Ten ją odepchnął i tak zaczęła się ich zabawa. Szybko oboje zaczęli wręcz biegać po zabawkę, by jak najszybciej odrzucić ją do przeciwnika. Ostowy Pęd szybko się jednak zmęczył i po chwili już ledwo chodził. W końcu padł na ziemię przed kociakiem, który zaczął się śmiać. Czarna kotka położyła mu kulkę mchu na głowie, na co kremowy też wybuchł śmiechem.
Wyleczeni: Margaretka, Konwaliowy Powiew
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz