Poza zaglądaniem do kociarni, kotka lubiła również zaglądać do starszyzny, czy też jedynej jej przedstawicielki — Stokrotkowej Polany, będącej byłą liderką oraz matką Szakalej Gwiazdy. O kocicy się zdążyła nieco nasłuchać, podobno rozmawiała z duchami. Naparstnica była pewna, że to dlatego, że była kiedyś liderką i matką liderki, dlatego dostąpiła tak ogromnego zaszczytu jakim była komunikacja z Mroczną Puszczą. Młoda kotka była bardzo ciekawa co Wielcy Przodkowie szeptają starszej na uszko, miała nadzieję, że koty z Miejsca gdzie brak gwiazd również do niej się tak kiedyś odezwą. Bardzo chciała na taki dar zasłużyć, dlatego starała się pielęgnować zwyczaje, które wpoiła im Bielicze Pióro.
— Dzień dobry Stokrotko! — wymiauczała radośnie zaglądając do byłej liderki, która coś mamrotała pod nosem nie racząc nawet spojrzeć na uczennice. Dopiero po chwili, jakby do niej dotarło, że nie znajduję się w legowisku już sama (nie licząc duchów, które do niej mówiły) zerknęła na szylkretkę. Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech na widok ziół, o które poprosiła srebrną.
— Och to ty Naparstnico. — miauknęła kocica, pewnie była dumna, że małe kocię, którym jeszcze nie tak była Naparstnica w końcu zapamiętało imię starszej. A wszystko to dzięki ich rozmową i wytłumaczeniach złotej, aby uczennica wyobrażała sobie kwiat stokrotki, kiedy o niej myśli i chcę powiedzieć jej imię. — Byłam pewna, że już się nie zobaczymy. Duchy pragną, abyś do nich dołączyła w najbliższym czasie...
— Jeszcze nie mogę do nich dołączyć. — pokręciła głową przysuwając się do starszej, która uniosła głowę zaskoczona odpowiedzią córki medyka, oczekując rozwinięcia tematu — Cieszę się mimo wszystko, że już teraz chcą mnie gościć u siebie. Nie uważam jednak, abym zasłużyła na ten zaszczyt. Jeszcze nie teraz... Teraz... Muszę przypilnować, aby moje rodzeństwo ukończyło trening i nie porzucili naszej wiary. — zaszurała łapką — Ostatnio odkryłam, że ten chudy kocur, mentor Tensji wierzy w Gwiazdki — szepnęła — Pożyczył nam przed walką, aby Gwiezdni rozświetlili naszą drogę! Jak on mógł! Mysia strawa! — wykrzyknęła — Martwię się o siostrę, że jeszcze ona zbłądzi przez niego, mimo że jest mądrą kotką... Mam nadzieję, że ta mysia strawa zostanie przez Sz–szakal wyrzucona, bo jest naszym wrogiem. Wrogiem dzieci Żmijki... Jak można być wyznawcą kogoś, kto jest zagrożeniem dla kociąt. Nie rozumiem tego.
Ciałko uczennicy przeszedł dreszcz na samo wspomnienie. Cieszyła się, że jej mentor nie wierzy w Gwiazdki. A nawet jeśli wierzył, w co szczerze wątpiła, to nie dzielił się z nią wiedzą. Uczył ją tylko walki i tego, aby była już za niedługo wspaniałą wojowniczką. Nawet jakieś dziwne style walki pokazał i coś czasami wspomniał o Betonowym Świecie, który mało ją na dobrą sprawę interesował.
— Dobrze, że mi o tym powiedziałaś. Pielęgnuj naszą wiarę i nie pozwól, aby ktokolwiek zasiał w waszych umysłach zwątpienie w Mroczną Puszczę — mruknęła z aprobatą kładąc łapę na głowie córki Gęsiego Wrzasku i pogłaskała uczennicę — Pamiętasz, jak nazywają się te zioła, o które cię poprosiłam?
Koteczka zamyśliła się, starając się skupić w myślach na scenie z przeszłości, kiedy to Stokrotkowa Polana wymawiała nazwy roślin.
– To był chyba czyścio… – wymówiła, ale widząc skrzywienie na pysku starszej zamilkła. Coś musiała pomylić. Ale wydawało jej się, że początek dobrze wymówiła — Och, już wiem! Czyściec!
— Czyściec wełnisty. A pamiętasz na co on jest?
Pomaga starszym kotom, takim jak ty – to właśnie cisnęło się na "usta" młodej kotki, ale wiedziała, że to będzie niegrzeczne. Jeszcze brakowało, aby Stokrotka się za wytknięcie wieku obraziła na nią i zaprzestała nauki jej ziół. Bo w końcu może tata jej nie chciał uczyć ich, po tym jak o mały włos nie wysłała do Mrocznej Puszczy swojego brata, Łabędzią Łapę, zabronił jej dotykać ziół, w szczególności trucizn. A chciała tylko sprawić, aby Arbuzik stał się silnym kocurem i aby wszyscy byli z niego dumni. Na pewno musiały być jakieś zioła na jego przypadłość, które pomogłyby mu i może nawet Maczek stać się lepszymi kotami? Nie wiedziała tego, mimo że bardzo pragnęła zgłębić tajniki medycyny. Ciągnęło ją bardzo do tego, może przez sam fakt, że jej ojciec był medykiem i przesiąkł zapachem ziół. Na szczęście złota szylkretka postanowiła chociaż trochę przekazać podstawowej wiedzy medycznej uczennicy wojownika, aby zaspokoić jej głód wiedzy.
— Dodaje sił. A ty w szczególności S-stokrotko musisz je mieć, bo jako jedyna kontaktujesz się z Mroczną Puszczą. — zakołysała się — Mogę ci przynieść tego więcej, żebyś nie była zmęczona ich głosami. Głosami wspaniałych przodków. Bo może to i zaszczyt, ale i chyba wyczerpujące, prawda?
— Tak, w rzeczy samej to zaszczyt. — Skinęła głową — Duchy Mrocznej Puszczy na pewno docenią, że dbasz o mnie, abym miała siły przekazywać ich wolę. Oby więcej było kotów takich jak ty, Naparstnicowa Łapo.
Pochwała od samej Stokrotkowej Polany. I to kolejna, za kolejną. Cieszyła się przeogromnie, w końcu nie chciała zawieść prawdziwych wojowników Klanu Wilka, tym którym mogła ufać; powierzyć swoje życie i duszę.
***
Stokrotkowa Polana wciąż uczyła Naparstnicę, wprawdzie czasami, kiedy to młoda uczennica zaglądała do jej legowiska w odwiedziny i przynosiła starszej dary. Była to tylko wiedza teoretyczna i trochę praktyki, dzięki czemu młoda kotka nie mogła zaszkodzić innym wojownikom, których by chciała wzmocnić czy wyleczyć.
— Jeśli będzie chciała komuś pomóc pamiętaj, aby skonsultować swoje przypuszczenia i pomysły z kotem mający większy poziom wiedzy medycznej od ciebie — upomniała Naparstnicową Łapę, kiedy to jak najęty opowiadał o tym, jak przyglądała się leczeniu Zarannej Zjawy i Olszowej Kory, do czasu aż ojciec jej nie przyuważył i nie wygonił z legowiska
— Pamiętam Stokrotko, pamiętam! Tylko obserwowałam, w ciszy, analizując przekazaną przez ciebie wiedzę i to co tata robił… I nawet sama w głowie myślałam o tym, co ja bym na jego miejscu zrobiła. A potem Zawilc mnie zawołał na trening, jak zobaczył jak przebiegłam w pośpiechu przez cały obóz. Powiedział "Skoro nadal cię rozpiera energia, to udamy się na trening" — starała się naśladować głos kocura — I znowu mi kazał wspinać się na drzewa! Zamiast Zawilc powinien się nazywać Drzewo!
Wyleczeni: Zaranna Zjawa, Olszowa Kora
[trening med: 954 słów]
[Przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz