Powiedz coś, przestań być aspołeczny – mówiła jego jedna część.
Nie słuchaj go, nic nie mów, przecież nie rozmawiasz z takimi prostymi kotami – twierdziła druga.
W końcu Klamerka odezwał się monotonnym głosem.
- To ty żyjesz w czyimś cieniu. Ja żyję po prostu w cieniu. To różnica. Wiesz co nie jest różnicą? Być żywym albo być martwym. Życie to kłamstwo, stworzone przez nasze proste umysły, by zaspokoić naszą wewnętrzną pustkę. Samotność jest problemem tylko dla tych, którzy poznali smak nie-samotności, i boją się ją stracić. Ja się nie boję. Nie boję się zapomnienia, bo jeżeli ktoś o mnie zapomni, to oznacza że nic dla niego nie znaczyłem, że moje życie nie miało celu. Wmawiamy sobie, że mamy jakiś cel, ale żaden cel nie ma znaczenia w skali wszechświata. Cel też jest kłamstwem. Co za tym idzie, ambicje również są kłamstwem. Wszystko jest kłamstwem. Kłamstwo jest wszystkim. – Klamerka, zdaje się, ani razu podczas swojego monologu nie mrugnął, nie poruszył się.
Betelgeza patrzyła na brata niepewnie, dość zaniepokojona jego słowami. Nie była pewna, co mu odpowiedzieć. Klamerka zdawał się mieć lekką obsesję na punkcie kłamstwa. Dlaczego on w ogóle mówi takie rzeczy? Przecież…co on właściwie powiedział? Ona żyje w czyimś cieniu? Niby czyim? Mniej więcej na tym fragmencie zatrzymała się jego siostra. Brat nadal mierzył ją wzrokiem. W końcu Klamerka powiedział:
- Albo nie. – przeturlał się na plecy, a potem na bok.
Betelgeza szybko się otrząsnęła.
- A…ale jak to? W czyim ja cieniu żyję?
Klamerka nie odpowiedział, nie poruszył się.
- O czym ty mówisz…? – nie odpuszczała.
Jej brat zdawał się odciąć od świata, a jego limit słów wyczerpał się na najbliższe trzy księżyce. Betelgeza westchnęła.
– Posłuchaj, może po prostu…za długo siedziałeś tutaj sam? Tak, zdecydowanie powinieneś przestać tak się ukrywać i izolować, to nie jest dobre… Matka powiedziała, że…
Nagle Klamerka poderwał się na łapy, rozglądając się dookoła.
- Kamyczek mi uciekł…
Szybko przeszedł obok siostry i nim się obejrzała, zniknął za rogiem. Betelgeza stała w miejscu, patrząc w kierunku, gdzie zniknął Klamerka. To było…dziwne. Tak, on zdecydowanie za dużo czasu spędza sam… To o to chodzi, prawda…?
***
Klamerka odszedł. Sam zastanawiał się, dlaczego to powiedział... Czasem ma takie momenty, gdy czuje się jakby...odłączony od tego wszystkiego, jakby tak naprawdę go tu nie było, jakby to nie on to mówił... I to był jeden z tych momentów. Ale przecież trochę prawdy jej nie zaszkodzi. Chociaż tak proste umysły jak ten Betelgezy najprawdopodobniej nie jest w stanie zauważyć i docenić prawdy... Czy zamierza słuchać Betelgezy? Nie. To znaczy jeśli będzie mu się chciało, ale to raczej mało prawdopodobne... Teraz zrobi to co zawsze - znajdzie sobie jakiś mroczny kąt, i będzie obserwował, analizował, zapamiętywał...chwila.Gdzie jest ten kamyczek...?
<Betelgezo…?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz