Miała wrażenie, że strasznie odstaje w tyle już na początku treningu. Nienawidziła swojego lichego ciała oraz faktu, że musiała sporo się naprodukować, żeby nadążać. Wojownicy Mrocznej Puszczy pewnie się z niej tam teraz śmieją u góry… albo na dole? Gdzie oni tak właściwie byli, skoro gwiazdy to podobno Gwiezdni? I czym tak naprawdę była Mroczna Puszcza? Może mogłaby zasłynąć czymś innym, a nie jako kot wojownik? Może by się udało jako wielki odkrywca czy coś w tym stylu? Przez te wszystkie zagwozdki, szelest dobiegający obok niej odbił się jakby echem. Wróciła do żywych, wybudzając się ze swych rozmyślań, by zerknąć sennie w stronę wcześniejszego dźwięku. Nie było to jednak nic strasznego, wśród ściółki bowiem grasowała mysz. Cienie rzucane przez noc niemal całkowicie ją maskowały, jednak jak się okazało, nie przeszkadzało to pewnej sowie, która chwilę potem przerwała bezruch i harmonię do której przyzwyczaiła się Tensja. Gdy dostrzegła ruch, nie zdążyła nawet się schować, ledwie zastygła w miejscu kiedy to płomykówka bezszelestnie rozpostarła swoje skrzydła i wyciągnęła szpony, które złapać miały swoją ofiarę. Obserwowała całe zdarzenie, starając się nawet oddech wyciszyć, by nie dać znać o swojej obecności. Być może jej się udało i sowa zwyczajnie postanowiła odlecieć, a być może zjadłaby swój posiłek na ziemi, ale zdążyła zauważyć zdeformowane przez światło księżyca, dymne futerko? Tak czy inaczej morskie oczy zdążyły jeszcze dojrzeć ruch skrzydeł, zanim stworzenie zniknęło gdzieś wśród koron drzew. Tensja polubiła nocne spacery, można powiedzieć od momentu, w którym zostawili ich samych poza obozem. Ironiczne, prawda? Niemniej niezbyt się nocą przejęła, noc jak dzień, po prostu mniej widać, trzeba polegać na reszcie zmysłów bardziej. No i połowę z tego przespała, chociaż wolała trzymać się raczej z rodzeństwem i nigdzie nie rozchodzić to wszyscy i tak mieli swoje plany. Chwilę sobie więc pozwiedzała, a potem znalazła ciche miejsce i uznała, że chwila snu będzie odpowiednia. Przed tym jednak, w drodze do znalezienia odpowiedniego miejsca, zdołała dostrzec nocne życie, które niezwykle jej odpowiadało. Miała wrażenie, jakby było ciszej, a jedynie wiatr głośniej poruszał listkami, a opieranie się na reszcie zmysłów zdawało się być o wiele wygodniejsze. Cienie które rzucane były przez drzewa, zdawały się nienaturalnie wić i wydłużać, tańcząc, śmiejąc się w jakiejś niezdrowej agonii. Może to właśnie Mroczna Puszcza ją obserwuje? Czy to może jedynie wytwór jej wyobraźni, gdy kątem oka dostrzegła przebiegający po ściółce cień, przypominający sylwetką kota?
Nocne wypady nie działały najlepiej. Kotka była zmęczona i mało wyspana, co można było dostrzec po jej ślepiach i poirytowanym spojrzeniu, jednak umysł pracował jasno. Po prostu wyglądała często, jak siedem nieszczęść. Słońce jakby toczyło z nią bój, specjalnie kierując swoje promienne noże w jej oczy i za każdym razem kotka miała ochotę ukręcić tej wielkiej jaskrawej kuli głowę, gdyby tylko była taka możliwość. Poza tym, słońce było trochę jak przedstawiciel jakiegoś wielkiego guru Klanu Gwiazdy. Z tą różnicą, że męczył porządne koty za dnia. Może przekonać z Lwią Grzywę, by zabierał ją na treningi w nocy? W dzień będzie spać i cały ten cyrk i hałas ją ominie. W końcu co stoi na przeszkodzie? Po prostu wszystkie obowiązki będzie robić w odpowiednim dla niej, trybie nocnym. I dodatkowa ochrona dla klanu, co może pójść źle? Jedynie jej znajomości z resztą kotów, ale jakoś o nie nie dbała, wystarczyło jej rodzeństwo i podstawowa wiedza o kotach w klanie.
- Dzień dobry. Kiepsko wyglądasz, nie wyspałaś się? - Spytał Lwia Grzywa, który stanął obok.
- Wiem. - rzuciła jedynie sucho na tekst o niewyspaniu, nie siląc się na jakiś wyrafinowany gest ukłonu, a odpowiadając krótkim ,,Dobry”. Ten jednak niezbyt się zraził, albo przynajmniej nie dał tego po sobie poznać, kierując się na zewnątrz i coś tam mówiąc o wspinaczce. Gdzieś jeszcze śmignęło jej w tle niebieskie futro Bursztynowej Łapy. Kotka nie do końca rozumiała decyzję liderki o pozostawieniu jej w klanie. Obietnica, że pozwoli jej tu żyć w zamian za informacje? Spoko, w sensie, info dostała, ale po co dotrzymywała słowa? Po co im na dłużej Burzak? Przecież tego do kultu nie zaciągną. Jedyny w tym pozytyw, leżał w uwielbieniu Hortensji do obserwacji zachowania kotów, i ich analizy, co było niezwykłą rozrywką, dlatego nie okazywała swojego niezadowolenia jakoś bardzo otwarcie. Podobnie było z jej mentorem. Nie uważała go za kota, który miałby ją nauczyć czegoś porządnego. I jakim cudem Burzaczka dostała córkę liderki za mistrzynię? A ona kocura z którym może się i dogadywała, ale nic z niego nie wyciągała? Chodziło o coś więcej? O obserwacje? Niemniej Tensja się na to nie pisała. Jej też powinni kogoś przypisać. Chociażby inne dziecko Szakalej Gwiazdy. Niemniej i to miało swoje pozytywy. Mogła obserwować zachowanie kota wierzącego w Klan Gwiazdy. Poznać jego motywy, działania… doszukiwać się znaczenia w jego zachowaniu. Było to poniekąd ciekawe.
- Żeby wejść na drzewo, musisz sprawdzić, czy kora cię utrzyma, a gałęzie nie złamią pod twoim ciężarem. To drugie przynajmniej na oko - Gdzieś w tle zaczęły docierać do niej słowa kocura, przez co wróciła do teraźniejszości. - Wbijasz pazury w pień i się podciągasz. - Tu sam chwycił za korę, po czym zaczął powoli podciągać się w górę, jednak nie jakoś ślimaczym tempem, by na koniec przykucnąć sobie na gałęzi i spojrzeć w dół, zachęcając Tensję, by sama spróbowała. Poszło jej… średnio. O ile pazury miała ostre, tak reszta ciała jakby jej obumarła, więc to właśnie im posyłała dziękczynne pieśni, gdyż nie pozwalały jej ciału zsunąć się całkowicie. Gdy w końcu znalazła się obok kocura, ten powiedział jakieś słowa pochwały, po czym zaczął coś mówić o tym, że nie schodzi się głową w dół, jednak Tensja niezbyt słuchała. Jedyne co aktualnie grało jej w uszach to bijące serce i szum krwi, wywołane wysiłkiem. Prócz tego, zdała sobie sprawę z kolejnej rzeczy. Wysiłek, jakkolwiek nie brzmiałoby to z jej ust dziwacznie, był tym razem opłacalny. Wraz z tymi widokami i możliwością patrzenia na świat z góry, kotka zdała sobie sprawę, że polubiła drzewa.
⋅°─▿⋯☽♠︎☾⋯▾─°⋅
Nocne wypady nie działały najlepiej. Kotka była zmęczona i mało wyspana, co można było dostrzec po jej ślepiach i poirytowanym spojrzeniu, jednak umysł pracował jasno. Po prostu wyglądała często, jak siedem nieszczęść. Słońce jakby toczyło z nią bój, specjalnie kierując swoje promienne noże w jej oczy i za każdym razem kotka miała ochotę ukręcić tej wielkiej jaskrawej kuli głowę, gdyby tylko była taka możliwość. Poza tym, słońce było trochę jak przedstawiciel jakiegoś wielkiego guru Klanu Gwiazdy. Z tą różnicą, że męczył porządne koty za dnia. Może przekonać z Lwią Grzywę, by zabierał ją na treningi w nocy? W dzień będzie spać i cały ten cyrk i hałas ją ominie. W końcu co stoi na przeszkodzie? Po prostu wszystkie obowiązki będzie robić w odpowiednim dla niej, trybie nocnym. I dodatkowa ochrona dla klanu, co może pójść źle? Jedynie jej znajomości z resztą kotów, ale jakoś o nie nie dbała, wystarczyło jej rodzeństwo i podstawowa wiedza o kotach w klanie.
- Dzień dobry. Kiepsko wyglądasz, nie wyspałaś się? - Spytał Lwia Grzywa, który stanął obok.
- Wiem. - rzuciła jedynie sucho na tekst o niewyspaniu, nie siląc się na jakiś wyrafinowany gest ukłonu, a odpowiadając krótkim ,,Dobry”. Ten jednak niezbyt się zraził, albo przynajmniej nie dał tego po sobie poznać, kierując się na zewnątrz i coś tam mówiąc o wspinaczce. Gdzieś jeszcze śmignęło jej w tle niebieskie futro Bursztynowej Łapy. Kotka nie do końca rozumiała decyzję liderki o pozostawieniu jej w klanie. Obietnica, że pozwoli jej tu żyć w zamian za informacje? Spoko, w sensie, info dostała, ale po co dotrzymywała słowa? Po co im na dłużej Burzak? Przecież tego do kultu nie zaciągną. Jedyny w tym pozytyw, leżał w uwielbieniu Hortensji do obserwacji zachowania kotów, i ich analizy, co było niezwykłą rozrywką, dlatego nie okazywała swojego niezadowolenia jakoś bardzo otwarcie. Podobnie było z jej mentorem. Nie uważała go za kota, który miałby ją nauczyć czegoś porządnego. I jakim cudem Burzaczka dostała córkę liderki za mistrzynię? A ona kocura z którym może się i dogadywała, ale nic z niego nie wyciągała? Chodziło o coś więcej? O obserwacje? Niemniej Tensja się na to nie pisała. Jej też powinni kogoś przypisać. Chociażby inne dziecko Szakalej Gwiazdy. Niemniej i to miało swoje pozytywy. Mogła obserwować zachowanie kota wierzącego w Klan Gwiazdy. Poznać jego motywy, działania… doszukiwać się znaczenia w jego zachowaniu. Było to poniekąd ciekawe.
- Żeby wejść na drzewo, musisz sprawdzić, czy kora cię utrzyma, a gałęzie nie złamią pod twoim ciężarem. To drugie przynajmniej na oko - Gdzieś w tle zaczęły docierać do niej słowa kocura, przez co wróciła do teraźniejszości. - Wbijasz pazury w pień i się podciągasz. - Tu sam chwycił za korę, po czym zaczął powoli podciągać się w górę, jednak nie jakoś ślimaczym tempem, by na koniec przykucnąć sobie na gałęzi i spojrzeć w dół, zachęcając Tensję, by sama spróbowała. Poszło jej… średnio. O ile pazury miała ostre, tak reszta ciała jakby jej obumarła, więc to właśnie im posyłała dziękczynne pieśni, gdyż nie pozwalały jej ciału zsunąć się całkowicie. Gdy w końcu znalazła się obok kocura, ten powiedział jakieś słowa pochwały, po czym zaczął coś mówić o tym, że nie schodzi się głową w dół, jednak Tensja niezbyt słuchała. Jedyne co aktualnie grało jej w uszach to bijące serce i szum krwi, wywołane wysiłkiem. Prócz tego, zdała sobie sprawę z kolejnej rzeczy. Wysiłek, jakkolwiek nie brzmiałoby to z jej ust dziwacznie, był tym razem opłacalny. Wraz z tymi widokami i możliwością patrzenia na świat z góry, kotka zdała sobie sprawę, że polubiła drzewa.
[966 słów]
[wspinaczka na drzewa]
[Przyznano 24%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz