Na tę propozycję wąsiki Szakłaka zadrżały z ekscytacji.
- Dokąd? - zapytał, obniżając głos na wypadek, gdyby potrzebne było zachowanie tajemnicy.
- Na zewnątrz - oznajmił konspiracyjnie Żółwik, wskazując łebkiem wyjście ze żłobka. Liliowy podążył w tamtym kierunku spojrzeniem. Skąpany promieniach słońca świat poza żłobkiem nęcił bogactwem kolorów i zapachów, zdawał się wręcz zapraszać żądne przygód kociaki do wkroczenie na swoje włości. Nic dziwnego, że już kilka uderzeń serca później nowi koledzy kryli się już w cieniu przy ścianie.
- Tamtędy się nie uda - Żółwik zatrzymał szybko podekscytowanego syna Imbirowego Pazura, który był już wpół kroku w stronę wejścia do kociarni. - Za dużo dorosłych się tam kręci. Musimy znaleźć inną drogę!
- Czyli? - Szakłak rozejrzał się ostrożnie po uplecionych z gałęzi ścianach. Wyglądały na mocne i szczelne. Jak uda im się stąd wyjść, nie zwracając uwagi mam? Jego zapał ostygł… by po chwili znów buchnąć żywiołowym płomieniem. Kilka mysich długości od nich wiatr poruszył cienką gałązką, odsłaniając lukę w gęstych splotach. Liliowy radośnie wskazał ją puszystą łapką, a na jej widok niebieskie oczy jego kolegi rozbłysły. Bez zbędnych ceregieli oba kociaki jak na komendę ruszyły w jej stronę, cudem tylko pamiętając o potrzebie zachowania ciszy.
Żółwik przecisnął się pierwszy i stanął bezpiecznie po drugiej stronie, niecierpliwie wyczekując możliwości kontynuacji wędrówki. Szakłakowi pokonanie szczeliny przysporzyło natomiast pewnych kłopotów. Była trochę mniejsza, niż się spodziewał, ale co ważniejsze - na Klan Gwiazdy, dlaczego tuż obok niej jakiś mysi móżdżek musiał wpleść kolczastą gałązkę? Długie futro liliowego nie omieszkało perfidnie się o nią zaczepić i nawet cała kanonada szeptanych wściekle próśb i gróźb poprzetykana szarpaniem się nie zdołała uwolnić kociaka z potrzasku. Zniechęcony, opadł bezsilnie.
- Czekaj… - mruknął Żółwik, lustrując pułapkę wzrokiem ze wszystkich stron. Nie mogli się przecież poddać, kiedy byli już tak blisko! Rozwiązania jednak nie było widać.
Kiedy oba kociaki były już o krok od decyzji o poproszeniu o pomoc dorosłych, do główki niebieskiego przyszedł pomysł. Z nową dawką energii podszedł do złośliwej łodyżki i ostrożnie złapał za nią ząbkami.
- Co ty… - chciał zapytać Szakłak, ale prędko zrozumiał i skupił się na leżeniu w bezruchu, żeby przypadkiem nic nie zrobić koledze. Sam Żółwik natomiast zajął się powolnym przegryzaniem gałązki. Małe ząbki nie mogły wyrządzić zbyt wiele szkód przy jednym ugryzieniu, ale cała ich seria podniszczyła łodyżkę na tyle, że mocniejsze szarpnięcie się liliowego pozwoliło na wyrwanie jej ze ściany.
- Dzięki! - zawołał Szakłak, otrząsając się i odrywając nieznośną roślinę ze swojej sierści - będąc w bardziej komfortowej pozycji mógł to zrobić bez trudu.
- Nie ma za co - odparł Żółwik. W jego głosie zabrzmiało lekkie zniecierpliwienie; na pewno było mu śpieszno, by ruszyć dalej. Nie ociągając się, pomknęli naprzód, starając się trzymać kęp wysokiej trawy, która mogła ich ukryć przed czujnymi spojrzeniami klanowiczów, i wpadli prosto w otaczające ich dom krzaki kolcolistu. Udało im się przez nie przejść bez większych problemów, bo nauczeni niedawną przygodą brnęli naprzód tuż przy ziemi, ostrożnie omijając każdy kolec. Wreszcie baldachim drobnych listków ponad nimi skończył się.
Wyszli. Pierwszy raz byli poza obozem. Obydwaj chcieli coś powiedzieć, lecz zanim znaleźli odpowiednio podniosłe słowa, owionął ich lekki wiaterek - morska bryza, przynosząca całe mnóstwo zapachów i cudowne odświeżenie po wysiłku, jakiego wymagało opuszczenie obozu. Unieśli głowy i nadstawili uszu, chcąc jak najlepiej odebrać dźwięk, który towarzyszył im przez cały czas, ale teraz, kiedy ich umysłów nie zajmowało żadne zadanie, wydał się dużo żywszy i bogatszy niż zazwyczaj. Przelewająca się, kapiąca i spływająca woda harmonizowała z chórkami żab i szumiącymi łagodnie szuwarami, tworząc orzeźwiającą, radosną orkiestrę.
- Rzeka! - krzyknęli równocześnie, po czym synek Imbirowego Pazura dodał: - To w tamtą stronę! Chodźmy!
Nie oglądając się, skoczył w krzaki, zza których dobiegały dźwięki, i pobiegł przed siebie.
<Żółwik?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
03 lutego 2019
Od Szakłaka CD Żółwika
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz