- Ładnie tutaj... - szepnęła Gąska, rozglądając się. Widząc, jak moja uczennica subtelne trzęsie się z zimna, powiedziałam.
- Chodźmy dalej, im szybciej pokaże ci całe tereny, tym mniej zmarzniemy - uśmiechnęłam się do szylkretowej. Nie mogłam jeszcze uwierzyć, że mój tata dał mi uczennice. Żal mi było jednak Wąsika i Świerka. Ten drugi był ode mnie starszy, ale nadal Borsuk nie przydzielił mu ucznia. Poszłam w kierunku granic klanu klifu, a za mną podreptała Gęsia Łapa.
- Zobacz, tutaj jest Głęboka Ścieżka, lepiej się do niej nie zbliżać za bardzo, bo jeszcze nikt nie przeżył spadnięcia w nią... - zacięłam się na chwilę - Kiedyś prawie do niej wleciałam, ale uratował mnie Wąsaty Pysk.
Młoda kotka zaczęła powoli otwierać pyszczek w geście powiedzenia czegoś, ale zanim cokolwiek powiedziała, wtrąciłam się.
- Teraz może pójdziemy do Wielkiego Drzewa, miejsca zebrań klanu. Może Borsucza Gwiazda wyśle cię na następne - moje kąciki lekko się uniosły.
- Byłoby super, Nagietkowa Łapa mi opowiadał co nieco - w jej oczach mignęła iskierka nadziei.
Doszliśmy do granicy z Klanem Burzy.
- Zapamiętaj linie granicy i zapach Klanu Burzy, w czasie pory Opadających Liści musimy uważać czy inne klany nie podbierają nam zwierzyny, lecz także my nie możemy tego robić i lepiej nie przekraczać ich granicy, bo jak trafi się na patrol to.. - zawiesiłam się i poczułam suchość w gardle. Nachyliłam się nad strumieniem i zaczęłam powoli chłeptać lodowatą wodę ze strumyka. Gąska zrobiła to samo, ale chwile później cofnęła pyszczek. Spojrzałam na nią, pytającym wzrokiem.
<Gęsia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz