Od śmierci siostry kocura minęło już trochę czasu. Klan zdawał się pogodzić z jej stratą. Pręgowany Grzbiet nadal chodziła smutna a Spadający Liść warczał na wszystkich bardziej niż normalnie, ale ogólny stan kotów wykazywał, że już nikt nie przejmuje się aż tak śmiercią Mglistej Łapy. Po za Czarną Łapą oczywiście. Uczeń nie był w stanie pogodzić się z utratą tak ważnej dla siebie osoby. Chodził osowiały, często na wpół przytomny, nie sypiał w nocy a minę miał zawsze zrzedłą. Jak zawsze syczał i pluł jadem na około, jednak robił to o wiele rzadziej. Jego nową taktyką było zachowywanie ciszy. Kiedy Pylna Łapa wraz z Muchomorzą Łapą próbowali mu dogryzać ten siedział w posłaniu siostry nie odzywając się nawet słowem. Nie raczył także na nich spojrzeć. W końcu młodym kocurom znudziło się gnębienie młodszego, robili to raz na kilka dni.
Czarna Łapa zwlekł się z posłania zmierzając w stronę wyjścia. Czekał już na niego Słoneczny Blask. Wojownik, jak zawsze, miał wypisany uśmiech na swoim pysku. Przywitał swojego ucznia i ruszyli razem na trening. Czarny kocur wlekł się za mentorem sunąc ogonem po ziemi. Jedyne czego pragnął to spokój i leżenie w legowisku. Bez dwóch zdań nawiedził go dzisiaj bardzo zły dzień. Słoneczny Blask zauważył to i chcąc go rozweselić szturchnął go barkiem.
- Coś taki przybity, Czarna Łapo? Ciesz się, mamy piękny dzień!
- Dzień bez Mgiełki nie jest dniem pięknym.
Nastała cisza, ponownie biało-czarny wojownik został ,,zgaszony". Nigdy nie potrafił odpowiedzieć na ten argument. Nie do końca wiedział co oznacza utarta rodzeństwa. Fakt, jego ojciec zginął, ale nigdy nie był z nim na tyle zżyty aby to jakkolwiek mocniej odczuć. Był i go nie ma, koniec tematu. Prawdą było, że Krucza Gwiazda był jego wzorem do naśladowania, chciał stać się taki jak on. Mimo to Słoneczny Blask odnalazł własną drogę w życiu przy której autorytet ojca zbladł. Patrząc na Czarną Łapę marzył, że kocurek zechce brać z niego przykład, lecz gołym okiem dało się zauważyć, że młody robi to samo co Słoneczko w jego wieku, wpatruje się z uwielbieniem w ojca.
Dotarli na miejsce, ich ulubioną polankę. Jak zawsze, od kilku dni, mieli ćwiczyć walkę. Uczeń zauważył u siebie znaczną poprawę, nie ociągał się już tak z atakami, używał swojej siły i starał się nie skakać. Zastępował to zwinnymi unikami po których wybijał w przód próbując dorwać gardło przeciwnika. Powoli ten ruch wychodził mu co raz sprawniej. Mentor dał znak do ataku po czym Czarna Łapa ruszył pierwszy. Wyciągał swoje długie łapy pokonując ogromną odległość w kilka chwil. Pozwolił Słonecznemu zaatakować jako pierwszy po czym zrobił unik odbijając w bok. Zatoczył półkole i wyskoczył niczym żmija wprost na mentora. Leciał nisko nad ziemią, pochwycił w łapy grzbiet Słonecznego Blasku i przewrócił go na ziemię. Użył swojej siły i przyszpilił go do podłoża mierząc go swoim wzrokiem. Wojownik spojrzał na ucznia który wyglądał jak istna śmierć wisząca nad nim. Musiał przyznać, że Czarna Łapa podczas walki był jedną z najgorszych rzeczy które można ujrzeć. Na szczęście czarny kot nie chciał krzywdzić mentora. Pozwolił mu wstać po czym czekał na jego słowa.
- Gratuluję ci, jestem niezwykle z ciebie dumny, urodzony wojownik- pochwalił go z radosnym błyskiem w ślepiach- jeszcze trochę pracy i przysięgam, że staniesz się postrachem lasu. Każdy będzie drżeć przed potężnym Czarnym...jakiekolwiek imię dostaniesz.
- Dziękuję- odpowiedział nieco zawstydzony kocurek. Nigdy nie słyszał takich pochwał od nikogo. Ojciec zazwyczaj syczał, że wszystko jest źle, nigdy nie próbował go poprawić w sposób który pomógłby kocurowi. Czarna Łapa wyprostował się słysząc jak mentor nakazuje szybkie polowanie. Ruszył w swoje ulubione miejsce gdzie aż roiło się od wszelkich zwierzątek. Pora Opadających Liści była doprawdy piękna. Korony drzew nabierały niesamowitych barw a po ziemi latało mnóstwo wiewiórek. Uczeń zasmakował w ich mięsie i stwierdził, że są jego ulubionym pożywieniem. Złapał dwie i wlokąc je za ogon przyszedł na umówione miejsce. Mentor już na niego czekał. Widząc dwa, rude ciałka obijające się o siebie zaśmiał się cicho po czym powiedział:
- Widzę znowu uczta wiewiórcza?
- Narzekasz?- mruknął uczeń uśmiechając się blado- robię przysługę dla lasu. Przecież jak rude to wredne.
Słoneczny Blask zaśmiał się po czym oboje wrócili do obozu. Czarna Łapa potrafił mieć przebłyski humoru, ukazywały one jego prawdziwą osobę która próbowała się wydostać spod jarzma smutku.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
"- Narzekasz?- mruknął uczeń uśmiechając się blado- robię przysługę dla lasu. Przecież jak rude to wredne."
OdpowiedzUsuńWszystkie rudasy w lesie:
"- M U R Z Y N"
Grrr rude jest piękne >:C
Usuń