- Dobrze, ale jest jeden warunek - nie róbcie tego. - powiedziała i położyła się na ziemi. Jej ogon opadał i wznosił się rytmicznie. Kociaki pokiwały łebkami i usiadły obok siebie.
- W czasie uczniowskim, kiedy to moją mentorką była Złota Melodia wybrałyśmy się na trening. Wtedy miałam się nauczyć polować, ale w pewnym momencie moja mentorka zaczęła węszyć, a ja zdenerwowana zrozumiałam po jej słowach, że jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie. Lis. Kiedy to mówiła on wyskoczył, a kotka kazała mi uciekać, ale ja nie mogłam jej tak zostawić! I również wtedy wielka, pazurzasta, ruda łapa uderzyła ją tak mocno, iż poleciła na ziemię krwawiąc. Była nieprzytomna, a ja zostałam sama z bestią. Skoczyłam jej na kark i gryzłam ciało pokryte rudym futrem. Lis nie był jednak gorszy. Również zadał mi liczne rany, ale ja nie odpuszczałam. Wreszcie zrzucił mnie na ziemię. Krwawiłam, ale ostatkami sił zaszarżowałam ze łzami nienawiści, rozpaczy na potwora, ale ten mnie uderzył. Potem ktoś go zaatakował i ostatnie co widziałam to pysk kota. Lamparcia Gwiazda mnie uratował. Moja matka często mi o tym mówiła, a ja jestem mu wdzięczna całym sercem. Ale to nie koniec. Kiedy leżałam w lecznicy poznałam lepiej pewnego kocura z innego Klanu, który uczył się u nas na medyka. Pochodził z Klanu Nocy i zwał się Dryfujący Obłok, ale co ja wam będę gadać! Chcieliście ciekawą historię, a nie mój pamiętnik! No więc wracając do tematu... Jak wreszcie wyzdrowiałam Lamparcia Gwiazda i rozkazał bym wyszła. I zgadnijcie co się stało! Otrzymałam swoje szlachetne imię wojownika! I do dzisiaj noszę je z dumą i będę nosiła do końca swoich dni. Chcecie jeszcze posłuchać? Oh, wiem! Chodźmy do mojej matki! Jest starsza i na pewno dużo wie! Chodźcie! - miauknęła, wstała i powolnym krokiem ruszyła ku legowisku starszyzny. Kiedy maluchy ruszyły za mną zniżyłam łeb do głowy Ciernika i szepnęłam.
- Czuć zapach gdzie byliście... To niebezpieczne.
- W czasie uczniowskim, kiedy to moją mentorką była Złota Melodia wybrałyśmy się na trening. Wtedy miałam się nauczyć polować, ale w pewnym momencie moja mentorka zaczęła węszyć, a ja zdenerwowana zrozumiałam po jej słowach, że jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie. Lis. Kiedy to mówiła on wyskoczył, a kotka kazała mi uciekać, ale ja nie mogłam jej tak zostawić! I również wtedy wielka, pazurzasta, ruda łapa uderzyła ją tak mocno, iż poleciła na ziemię krwawiąc. Była nieprzytomna, a ja zostałam sama z bestią. Skoczyłam jej na kark i gryzłam ciało pokryte rudym futrem. Lis nie był jednak gorszy. Również zadał mi liczne rany, ale ja nie odpuszczałam. Wreszcie zrzucił mnie na ziemię. Krwawiłam, ale ostatkami sił zaszarżowałam ze łzami nienawiści, rozpaczy na potwora, ale ten mnie uderzył. Potem ktoś go zaatakował i ostatnie co widziałam to pysk kota. Lamparcia Gwiazda mnie uratował. Moja matka często mi o tym mówiła, a ja jestem mu wdzięczna całym sercem. Ale to nie koniec. Kiedy leżałam w lecznicy poznałam lepiej pewnego kocura z innego Klanu, który uczył się u nas na medyka. Pochodził z Klanu Nocy i zwał się Dryfujący Obłok, ale co ja wam będę gadać! Chcieliście ciekawą historię, a nie mój pamiętnik! No więc wracając do tematu... Jak wreszcie wyzdrowiałam Lamparcia Gwiazda i rozkazał bym wyszła. I zgadnijcie co się stało! Otrzymałam swoje szlachetne imię wojownika! I do dzisiaj noszę je z dumą i będę nosiła do końca swoich dni. Chcecie jeszcze posłuchać? Oh, wiem! Chodźmy do mojej matki! Jest starsza i na pewno dużo wie! Chodźcie! - miauknęła, wstała i powolnym krokiem ruszyła ku legowisku starszyzny. Kiedy maluchy ruszyły za mną zniżyłam łeb do głowy Ciernika i szepnęłam.
- Czuć zapach gdzie byliście... To niebezpieczne.
<Dziecioczki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz