— N-nie! — odparł. — J-ja po prostu... — próbował wyrazić w słowach to, co czuł, ale nie mógł znaleźć takich, które by pasowały. — I-inne koty ni-nie lubią mnie i-i nie jestem do te-ego przyzwyczajony.
Ze świstem wypuścił powietrze przez nos i ze smutkiem w oczach popatrzył na siedzącą obok niego kotkę, a wzrokiem wodził po jej pyszczku. Nie chciał, by ona znała jego problemy, a jednak jej o nich opowiedział. Zachowanie tej kotki bardzo przypominało mu o Zroszonym Nosie i Liliowej Łodydze, a były to dwa koty, które kochał z całego serca. Do tej pory tylko one wiedziały o tym, co Mała Łapa ma w swoim sercu, ale to jego siostra była mu najbliższa, bo wiedziała o jego odejściu z Klanu Wilka więcej od Liliowej Łodygi. Miodowe Serce miała w sobie cechy z obu tych kocic i to było powodem, dla którego Mała Łapa opowiedział jej o sobie.
— Dlaczego? — zapytała z lekkim zdziwieniem. — Jesteś bardzo miłym kocurem i nie widzę w tobie niczego, przez co mogłabym ciebie nie lubić, a tym bardziej nie rozumiem, co inne koty widzą w tobie, że nie chcą ciebie polubić.
Nie wiedział, co powinien jej odpowiedzieć, bo nie chciał, by to ona go upewniała w tym, że jest normalnym kotem, a inni nie mogą go traktować w nie taki sam sposób jak pozostałych. Z jednej strony nie chciał, by rozmawiali o tym, a z drugiej miał ochotę na przytulenie się do niej i powiedzenie tego, co mu na sercu leżało. Jego spotkania z siostrą nie były częste i nie miał wielu okazji do tego, by opowiedzieć jej o tym, co czuł. Wiedział o tym, że jest ona wojowniczką i ma zadania do wykonania, a na dodatek nie powinna myśleć o spotkaniach z Małą Łapą, bo był on zdrajcą i z własnej woli opuścił Klan Wilka. On potrzebował jej, a jednak postanowił nie spotykać się z nią często - dla dobra Zroszonego Nosa. Co by powiedziała Milcząca Gwiazda czy Borsuczy Goniec, gdyby zobaczyli ją rozmawiającą z kotem, który w ich oczach był jedynie szkodzącym innym klanom samotnikiem? Na pewno nie byliby z tego zadowoleni, przez co Zroszony Nos mogła mieć problemy.
— Wi-widzę w sobie k-kota o mysim sercu, który uciekł z-ze swojego klanu i nie z-zasług-guje na pomoc od kogoś tak d-dobrego jak ty — odpowiedział jej. — Wiem, ż-że nie t-tylko ja tak o sobie myślę i nie roz-zumiem, z jakiego powodu ty nadal si-siedzisz przy mnie i zaj-jmujesz się mną.
Wiedząc, że spotkanie Miodowego Serca w kolejnych dniach nie będzie prawdopodobne, postanowił jej powiedzieć o tym, co go dręczy, a jak powie coś, co nie będzie na miejscu, to po prostu ucieknie i oboje o sobie zapomną. Jego oddech był spokojniejszy i medyczka z Klanu Nocy mogła to poczuć, bo Mała Łapa przysunął się do niej i teraz ich boki przylegały do siebie. Kotka o szylkretowym futerku słyszała jego mruczenie, którym wyrażał wdzięczność wobec niej za opiekę nad nim.
Miodowe Serce?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz