Kocurek prychnął unosząc dumnie łepek do góry. Nie chciał w to uwierzyć, tata go kochał! Widział w nim wielki potencjał, dlatego tak go krytykował, chciał dla niego jak najlepiej. Mgiełka nie miała racji, Spadający Liść to najlepszy ojciec jakiego mógł dostać od losu. A nawet jeśli to...co on ma takiego w środku? Jest niezdarnym kotem o długich łapach, zastępca i tak jest miły w stosunku do niego. Czarnuszek warknął cicho kładąc okrągły łepek na nogach matki.
- A co we mnie jest?- zapytał siostry czując jak powieki kleją mu się jakby skąpane w miodzie. Ziewnął potężnie próbując nie zasnąć. Po chwili usłyszał gdzieś w oddali głos swojej siostry.
- Jesteś niezwykle zadziorny no i odważny! Imponujesz mi swą siłą braciszku oraz intelektem...no i jesteś...
Reszty jednak nie usłyszał, padł jak zabity zasypiając. Był zmęczony, bardzo zmęczony. Dzień pełen wrażeń, tak można to skwitować. Nie miał siły na dłuższe powstrzymywanie się od snu. Mgiełka widząc jak boki jej brata unoszą się i opadają miarowo zamruczała cicho kładąc własny łeb na karku czarnego kota. Ona także się poddała.
Od tego zdarzenia minął około miesiąc. W kociarni zrobił się już tłok. Czarnuszek oraz jego siostra byli już naprawdę duzi, to samo ich ,,przyjaciele". Szumek siedział przyciśnięty do ściany przez swoją siostrę. Zawarczał uderzając ją łapą w udo.
- Posuń się!- miauknął a czując jak Żądełko się przesuwa odetchnął głęboko. Zabluszczone Futro, ich matka, posłała Pręgowanemu Grzbietu pełen zmęczenia wzrok. Pasiasta królowa zrozumiała co tamta chciała jej przekazać, jak tak dalej pójdzie to się uduszą! Czas aby ona i jej dzieci opuściły to miejsce. Kotka spojrzała ukradkiem na Mgiełkę i Czarnuszka. Rozmawiali ze sobą jakby nigdy nic, oczywiście jej syn jak zawsze miał kamienną maskę na pysku, ale fakt, że bez krępacji i złości rozmawiał z siostrą był dla niej niczym miód na serce. Ich sprzeczki i kłótnie ustały, młody kocurek otworzył się bardziej na siostrę ukazując jej kawałek swojego wnętrza. Czarnuszek wyszedł na dwór wraz z siostrą, Pora Zielonych Liści nie należała do jego ulubionych. Było za gorąco, szczególnie w żłobku. Rozprostował swoje długie łapy patrząc na obóz obojętnym wzrokiem. Z jednej strony chciał już tutaj być, wychodzić na polowania i uczyć się na przyszłego wojownika, z drugiej zaś strony bał się tego. Obawiał się mentora, czy dostanie kogoś z kim dojdzie się dogadać? A może trafi mu się buc z którym nie przyjdzie mu łatwo się uczyć. Odgarnął złe myśli na bok. Przecież to Klan Klifu, jego własny dom. Ojciec wypędził już każdego nielojalnego buca! Uniósł się dumą na myśl o Spadającym Liściu, nadal był w niego ślepo zapatrzony. Obok Czarnuszka przemknęła nagle Pręgowany Grzbiet. Uśmiechnęła się słodko do syna i pognała w stronę legowiska lidera. Zaraz za nią wybiegła Mgiełka. Wpadła z impetem na brata śmiejąc się jak głupia.
- Co cię napadło, na miłość Klanu Gwiazd?!- warknął kocurek otrzepując się z ziemi. Mimo jego chamskiego komentarza z pyska siostry nie schodził radosny uśmiech.
- Zostajemy uczniami, zostajemy uczniami, Czarnuszku już dziś!
- Jak to już dziś?!- miauknął trochę zbyt głośno jak na siebie- nie wierzę!
- To uwierz, patrz, patrz!- ekscytowała się kotka wskazując nosem na Niedźwiedzią Gwiazdę idącego w towarzystwie Pręgowanego Grzbietu. Lider wskoczył na miejsce przemówień przywołując do siebie klan. Wszystkie koty podeszły do niego, Czarnuch ciągnięty za ogon przez Mgiełkę także. Kocur był w wielkim szoku, siostra nigdy się tak nie zachowywała, nie mógł wyjść z podziwu jak taka niewinna i nieśmiała osóbka jak ona może go ciągnąć za ogon skacząc jak pasikonik. Ustawili się gdzieś obok matki czekając na słowa lidera. Czarnuszek zauważył przy jego boku Spadającego Liścia, uśmiechnął się do niego lecz pomimo tego iż ojciec go zauważył, nie otrzymał żadnego gestu w zamian.
- Moi drodzy, zebraliśmy się tutaj aby powołać nowych uczniów. Doszły mnie słuchy, że w żłobku brakuje już powoli miejsca a pośród kociaków wyłoniły się już dwa dość duże aby rozpocząć szkolenie. Zwolnijmy zatem trochę miejsca Zabluszczonemu Futerku, Mgiełko podejdź do mnie!
Przez kotkę przeszedł dreszcz, Czarnuszek wyczuł to. Cała otoczka ekscytacji pękła dając miejsce na strach. Popchnięta przez matkę w końcu wyszła naprzeciw rzucając przerażone spojrzenia w stronę innych kotów.
- Od dziś twoje imię brzmi Mglista Łapa, a twoim mentorem zostaje Omszona Skóra. Wierzę, że nauczy cię wszystkiego co potrafi, to mądry i lojalny wojownik, ufam, że jest gotowy otrzymać swojego pierwszego ucznia.
Szary, pręgowany kocur wyszedł przed szereg podchodząc do swojej młodszej siostry. Zetknął się z nią delikatnie nosem uśmiechając się blado. Chciał jej dodać otuchy, ale widać było po nim, że sam jest w szoku. Odeszli na bok obsypywani wręcz wiwatami dochodzącymi z każdej strony. Pręgowany Grzbiet zamruczała ewidentnie dumna z córki. Czarnuszek posłał Mglistej Łapie jedno ze swoich specjalnych spojrzeń, było dość specyficzne, przepełnione radością, zazdrością i dumą. Kotka zaśmiała się widząc minę brata po czym usiadła obok Omszonej Skóry.
- Czarnuszku, teraz twoja kolej, podejdź do mnie.
Młodego kocurka sparaliżował strach. Nienawidził być w centrum uwagi, a to właśnie zaraz miało się stać. Niemalże czuł jak matka chce go wypchnąć na przód, uprzedził ją wychodząc bez jej pomocy. Próbował utrzymać się na chwiejnych, długich łapach. Spojrzał na ojca który patrzył na niego z politowaniem. No tak, Czarnuszek przynosił mu wstyd. W jednej chwili wyprostował się unosząc głowę wysoko z całą pozostałą mu odwagą. Niedźwiedzia Gwiazda uśmiechnął się po czym zabrał głos ponowie:
- Od tej pory będziesz zwany Czarną Łapą a twoim mentorem zostanie Słoneczny Blask. Ufam, że przekaże ci swą pogodę ducha jak i lojalność.
Z tłumu wyszedł biały kocur z ciemną maską na pyszczku. Jego dwukolorowe oczy świeciły niczym dwie gwiazdy, był szczęśliwy, to widać. Podszedł do sztucznie odważnego kocurka i zetknął się z nim nosem.
- O rany...mój pierwszy uczeń- miauknął sam do siebie patrząc z dumą na Czarną Łapę. Odeszli razem na bok a zewsząd dochodziły ich wrzaski. ,,Czarna Łapa! Czarna Łapa! Czarna Łapa!". Po raz pierwszy w życiu kocurek poczuł się...dobrze. Jakby klan go doceniał. Wtedy obrał sobie swój najważniejszy cel: nie zawieźć go. Pośród krzyku tłumu usłyszał cichy gardłowy pomruk. ,,Czarna Łapa...Czarna Łapa..." powtarzał zastępca patrząc na syna. Taki ,,wiwat" był dla Czarnuszka najważniejszy, nie obchodziły go inne krzyki, jego ojciec go docenił! Przynajmniej tak mu się zdawało...
Jeszcze tego samego dnia Czarna Łapa wszedł do legowiska uczniów w towarzystwie Mglistej Łapy. Właśnie odbył się ich pierwszy obchód obozu. Poznali każdy zakamarek, łącznie z legowiskiem starszyzny w którym znaleźli Piaskową Mgłę. Stara kotka powitała ich z uśmiechem na pysku po czym dość szybko wyprosiła, chciała się przespać.
Czarna Łapa położył się na swoim legowisku, tuż obok niego ułożyła się siostra. Obok nich szybko pojawiła się pozostała trójka terminatorów.
- Witajcie w naszym królestwie!- zaśmiała się Poplamiona Łapa. Czarnuszek kiwnął głową otwierając pysk aby ziewnąć.
- O, już się zmęczyłeś maluszku?- zadrwił z niego Pylna Łapa szczerząc swoje kły- może wrócisz do żłobka, co?
Tego Czarna Łapa nie chciał tolerować. Skoczył na równe łapy mierząc się wzrokiem z terminatorem. Machnął wściekle ogonem susząc swoje zęby. Mglista Łapa szturchnęła brata z cichym ,,nie warto" ale zignorował to.
- Może powinieneś zamknąć swój wielki, krzywy pysk zanim wybiję ci za takie odzywki kilka ząbków, co?- odpowiedział mu Czarny strosząc futro- nie chciałbyś ze mną zadzierać.
Pylna Łapa odpowiedział mu śmiechem, to samo zrobił jego przyjaciel, Muchomorowa Łapa. Poplamiona Łapa spojrzała na kocury kładąc uszy. Ewidentnie chciała interweniować, ale nie wiedziała jak.
- A co mi zrobisz kupo futra? Ledwo się oderwałeś od maminego futerka a już skaczesz do starszych?
Czarna Łapa zasyczał wściekle wysuwając pazury. Jego siostra zauważyła ten gest ale zanim zdążyła go zatrzymać ten już wymierzył krótki cios wprost w pysk Pylnej Łapy. Ofiara wydała z siebie zduszony warkot rzucając się na przeciwnika. Jasne było, że Czarna Łapa nie miał szans. Był mniejszy, niedoświadczony i zmęczony. Szybko został przyparty do ziemi bez możliwości wydostania się. Pylna Łapa drapnął go w szyję zostawiając krwawy ślad. Mglista Łapa wkroczyła do akcji, złapała większego za kark i ściągnęła go z brata.
- Zostaw go ty nieposłuszna kupo futra!- warknęła chroniąc rannego Czarnuszka. Sam uczeń był w szoku jak bardzo jego siostra może odejść od swojego normalnego zachowania aby go ochronić. Nagle do legowiska wojowników wtargnął jeden z wojowników, Czarna Łapa nie znał jego imienia jednak.
- Co tu się wyprawia?- pisnęła kotka patrząc na Pylną Łapę- kto zaczął?
- To on, on Sójcze Pióro!- poskarżył się rudy terminator wskazując na Czarną Łapę- został uczniem i już wszczyna bójki.
- Ale Pylna Łapa go sprowokował!- obroniła brata Mglista Łapa- był bardzo niemiły.
- No dobrze, już dobrze...- westchnęła kotka zwana Sójczym Skrzydłem. Spojrzała na Czarną Łapę i jego ,,ranę". Po chwilowych oględzinach zwróciła się ponownie do reszty:
- Macie siedzieć tutaj spokojnie, żadnych bójek! Pylna Łapo, jesteś starszy, myślałam, że nie zachowujesz się jak mysi móżdżek! Czarna Łapo, jesteś już uczniem, nie możesz się bić z kim popadnie. Przeproście się.
Kocurek niechętnie podszedł do większego od siebie terminatora i rzucił szybkie ,,przepraszam" nie patrząc mu w oczy. Czuł się głupio, przegrał na oczach wszystkich. Pylna Łapa odpowiedział mu tym samym po czym obaj wrócili na swoje miejsca. Sójcze Skrzydło poszła za Czarną Łapą pytając czy chce odwiedzić medyka. Odmówił kładąc się wraz z siostrą na posłaniu. Nie miał ochoty już nigdzie się ruszać. Rano czekał go pierwszy trening.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz