Rozejrzałam się po lesie, moje poszukiwania pajęczyny trwały już dość długo. „Pewnie się o mnie martwią”. Pomyślałam i poszłam w stronę obozu, co prawda nie mam pajęczyny… Ale mnie też długo niema…
- Och… - Westchnęłam i ruszyłam w stronę obozu. - Może bliżej obozu mi się poszczęści. – Powiedziałam do siebie bez przekonania.
***
- Pajęczyna… - Powiedziałam z niedowierzaniem. Zaraz potem zaczęłam ją zbierać. Gdy miałam jej wystarczająco dużo, znów ruszyłam w stronę obozu. Gdy weszłam na główną polane obozu podeszła do mnie Lawendowy Płatek.
- No gdzieś ty była? – Zapytała mnie z wyrzutem i obrzuciła lekko zdenerwowanym spojrzeniem (Wiem, że to zdanie niema za bardzo sensu…).
- Byłam nazbierać pajęczyny, bo nasza się skończyła. – Powiedziałam do Medyczki, ale mówiąc to takim tonem, jakby było to, oczywiste… Bo umówmy się, to było oczywiste.
- To, czemu cię nie było tak długo? – Zapytała mnie, ale ja tylko przewróciłam oczami i westchnęłam.
- Nieważne. – Rzuciła do mnie moja dawna mentorka. – Orla Łapa jest w naszym legowisku. – Powiedziała do mnie.
- Tak? – Zapytałam. – A co się stało? – Dodałam zaraz potem.
- Krew z Nosa. – Odpowiedziała mi krótko, ale nie dokładnie.
- Ale z nosa, bo ma rozcięty nos czy… - Zapytałam, ale nie zdążyłam dokończyć, bo Lawenda mi przerwała.
- Nie wiem, nie sprawdzałam, lecz poszłam po ciebie, bo jak zauważyłaś, nie mamy pajęczyny. – Powiedziała, a potem obie, poszłyśmy, do naszego legowiska.
- Ach i jeszcze jedno, sprawdzę dziś, ile pamiętasz, ze szkolenia. – Powiedziała do mnie.
- Czyli? – Zapytałam, nie do końca, rozumiejąc, o co chodzi, Czy ona mi nie ufa?
- Nie chodzi to, że ci nie ufam. – Powiedziała, bo oczywiście wiedziała, czym się martwię. – Po prostu, chcę sprawdzić, czy wszystko pamiętasz, więc Orlą Łapą, zajmiesz się sama. – Powiedziała. – A i jeszcze jedno. – Powiedziała, a jej słowa, wywołały we mnie, nieuzasadnione obawy. – Czy między tobą a Orlą Łapą relację są czysto przyjacielskie? – Zapytała. – Tak… ale my nawet nie jesteśmy przyjaciółmi… no a może jednak jesteśmy… ale nic więcej. – Odpowiedziałam. Z jednej strony rozumiałam jej obawy, ale z drugiej… On jest o wiele młodszy! A ja jestem medyczką, jak ona mogła tak pomyśleć! Gdy weszłyśmy, do legowiska, podeszłam do Orła.
- Witaj Orzełku, co się stało? – Zapytałam.
- Och… - Westchnęłam i ruszyłam w stronę obozu. - Może bliżej obozu mi się poszczęści. – Powiedziałam do siebie bez przekonania.
***
- Pajęczyna… - Powiedziałam z niedowierzaniem. Zaraz potem zaczęłam ją zbierać. Gdy miałam jej wystarczająco dużo, znów ruszyłam w stronę obozu. Gdy weszłam na główną polane obozu podeszła do mnie Lawendowy Płatek.
- No gdzieś ty była? – Zapytała mnie z wyrzutem i obrzuciła lekko zdenerwowanym spojrzeniem (Wiem, że to zdanie niema za bardzo sensu…).
- Byłam nazbierać pajęczyny, bo nasza się skończyła. – Powiedziałam do Medyczki, ale mówiąc to takim tonem, jakby było to, oczywiste… Bo umówmy się, to było oczywiste.
- To, czemu cię nie było tak długo? – Zapytała mnie, ale ja tylko przewróciłam oczami i westchnęłam.
- Nieważne. – Rzuciła do mnie moja dawna mentorka. – Orla Łapa jest w naszym legowisku. – Powiedziała do mnie.
- Tak? – Zapytałam. – A co się stało? – Dodałam zaraz potem.
- Krew z Nosa. – Odpowiedziała mi krótko, ale nie dokładnie.
- Ale z nosa, bo ma rozcięty nos czy… - Zapytałam, ale nie zdążyłam dokończyć, bo Lawenda mi przerwała.
- Nie wiem, nie sprawdzałam, lecz poszłam po ciebie, bo jak zauważyłaś, nie mamy pajęczyny. – Powiedziała, a potem obie, poszłyśmy, do naszego legowiska.
- Ach i jeszcze jedno, sprawdzę dziś, ile pamiętasz, ze szkolenia. – Powiedziała do mnie.
- Czyli? – Zapytałam, nie do końca, rozumiejąc, o co chodzi, Czy ona mi nie ufa?
- Nie chodzi to, że ci nie ufam. – Powiedziała, bo oczywiście wiedziała, czym się martwię. – Po prostu, chcę sprawdzić, czy wszystko pamiętasz, więc Orlą Łapą, zajmiesz się sama. – Powiedziała. – A i jeszcze jedno. – Powiedziała, a jej słowa, wywołały we mnie, nieuzasadnione obawy. – Czy między tobą a Orlą Łapą relację są czysto przyjacielskie? – Zapytała. – Tak… ale my nawet nie jesteśmy przyjaciółmi… no a może jednak jesteśmy… ale nic więcej. – Odpowiedziałam. Z jednej strony rozumiałam jej obawy, ale z drugiej… On jest o wiele młodszy! A ja jestem medyczką, jak ona mogła tak pomyśleć! Gdy weszłyśmy, do legowiska, podeszłam do Orła.
- Witaj Orzełku, co się stało? – Zapytałam.
<Orł? Burza jest, nieco wkurzona, podejrzeniem (Mylnym podejrzeniem) Lawendy, więc najmilsza, nie będzie, ale chętnie wysłucha orła>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz