Powróciła myślami do czasów, kiedy sama musiała tam siedzieć przez całe 6 księżyców. Mimo wszystko nie przeszkadzało jej to jakoś bardzo, ale strasznie nie lubiła, kiedy rodzeństwo uczepiało się jej jak rzep psiego ogona i łaziło po obozie razem z nią. Lubiła zadawać pytania i rozmawiać z innymi, ale niezbyt dobrze się czuła, kiedy wszystkiego słuchały czujne uszy braci. Najgorzej było z Sztormem, który cały czas chciał ją wciągać do zabawy, ale zdaje się, że teraz stał się o wiele mniej zakręcony i da się z nim normalnie posiedzieć. Ale prawda była taka, że jeżeli Ciernik również miała takiego brata, to jeszcze trochę potrwa zanim się wreszcie zmieni.
- Trochę.
- Zawsze mogę jeszcze do ciebie wpaść.
Ciernik pokiwała powoli głową i zaczęły iść w ciszy przed siebie. Młodsza kotka patrzyła na swoje łapy tylko raz po raz spoglądając przed siebie, za to cętkowana z zainteresowaniem rozglądała się wokół. Skierowała wzrok na czarną dopiero po dosyć długiej chwili.
- Każdy nawet najlepszy wojownik musiał być kiedyś bezbronnym, malutkim kociakiem. - Powiedziała w końcu Brzoskwiniowa Łapa, a Ciernik skierowała na nią wzrok swoich zielonych, wielkich oczu. W jej oczach zabłysło zaciekawienie. - Ale niektórzy po prostu nie są stworzeni do tej roli. Niektórzy są jedynie marnym strzępkiem spod pazura w porównaniu do innych i nigdy nie będą się do niczego nadawali...
- ...jeśli się nie postarają.
Zamruczała pręgowana, a starsza spojrzała na nią spod przymrużonych oczu. Podniosła delikatnie wargę w zdziwieniu, zdając sobie sprawę ile prawdy było w słowach o wiele młodszej córki Białej Sadzawki. Nie chciała jednak dopuścić do siebie tej myśli.
- To dlaczego niektórym cały czas podwijają się łapy, gubią myśli, które odchodzą razem z nim daleko, aż do Srebrnej Skórki?
- Nie wiem.
- Ja do nich należę. Jaką bujną miałam wyobraźnię, kiedy jako kociak myślałam, że zostanę najwspanialszą wojowniczką jakiej Klan Gwiazdy nie widział.
<Ciernik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz