Zamrugała, lekko speszona. Delikatny podmuch wiatru smyrgnął futro na jej poliku, pozostawiając po sobie nieprzyjemny chłód. Nie była pewna, co powinna odpowiedzieć. Czemu kotka ją za coś przepraszała? Owszem, może ich ostatnia rozmowa była dla niej krępująca, ale szylkretka w pełni zdawała sobie sprawę, że Sówka to miła kotka i nie chciała jej jakkolwiek urazić. Może to zły dobór słów ze strony zwiadowczymi, albo winna temu była nadwrażliwości Gracji. Nie czuła się jednak jakkolwiek źle z tego powodu, zdążyła zresztą zapomnieć o tej rozmowie.
— Nie masz mnie za co przepraszać — wymamrotała, zerkając na mysz leżącą przy łapach jej rozmówczyni. Jej głos brzmiał pewnie, chociaż wewnętrznie nadal odczuwała lekkie wahania. — Miałam w tym trochę trudów, to prawda. Może ktoś inny by sobie lepiej poradził niż ja, ale i tak cieszę się, że mam już ten trening za sobą. Dziękuję — dodała, uśmiechając się.
Kotka odwzajemniła ten gest, chociaż calico miała wrażenie, że ta zawsze ma radosny wyraz pyska. No może poza momentami, w których wykazuje się poczuciem winy, tylko z jakiegoś powodu zazwyczaj niesłusznym.
— Przyniosłam ci drobny prezent, na dobry początek na nowej drodze życia — rzuciła pogodniej zwiadowczymi, podsuwając wcześniej dostrzeżoną przez Grację mysz. Ta przyjęła ją z wdzięcznym spojrzeniem. Wzruszyła przy tym nosem, zastanawiając się nad motywem działania Sówki. Może przesadzała, a zwiadowczyni chciała po prostu być miła? Odczuwała delikatny dreszcz emocji, który przeszył jej ciało. W głębi jej zielonych ślepi migotały refleksy rozważań.
— Nie trzeba było — mruknęła, kładąc łapę na zdobyczy i przysuwając ją niepewnie bliżej siebie. — Ale za to też dziękuję.
Nie była głodna, ale z grzeczności skubnęła odrobinę. Najwyżej potem wytoczy się z obozu, a nie z niego wyjdzie na czterech łapach, bo po paru gryzach czuła się przejedzona. Sówka dalej przy niej siedziała, więc Gracja postanowiła udawać, że jeszcze je, nim do głowy nie przyszedł jej jakikolwiek pomysł na kontynuowanie rozmowy.
— Chyba i tak zostałam mianowana w odpowiednim wieku. Wiem, że niektórzy dosyć długo siedzą w uczniowskim legowisku — zauważyła, mając na myśli pewnego srebrzystego, liliowego kocura. — A tobie Sówko, ile czasu zajął trening? Oczywiście nie ma nic złego w tym, że ktoś potrzebuje więcej czasu — dodała pośpiesznie, nerwowo bawiąc się nieskończonym posiłkiem.
— Nie masz mnie za co przepraszać — wymamrotała, zerkając na mysz leżącą przy łapach jej rozmówczyni. Jej głos brzmiał pewnie, chociaż wewnętrznie nadal odczuwała lekkie wahania. — Miałam w tym trochę trudów, to prawda. Może ktoś inny by sobie lepiej poradził niż ja, ale i tak cieszę się, że mam już ten trening za sobą. Dziękuję — dodała, uśmiechając się.
Kotka odwzajemniła ten gest, chociaż calico miała wrażenie, że ta zawsze ma radosny wyraz pyska. No może poza momentami, w których wykazuje się poczuciem winy, tylko z jakiegoś powodu zazwyczaj niesłusznym.
— Przyniosłam ci drobny prezent, na dobry początek na nowej drodze życia — rzuciła pogodniej zwiadowczymi, podsuwając wcześniej dostrzeżoną przez Grację mysz. Ta przyjęła ją z wdzięcznym spojrzeniem. Wzruszyła przy tym nosem, zastanawiając się nad motywem działania Sówki. Może przesadzała, a zwiadowczyni chciała po prostu być miła? Odczuwała delikatny dreszcz emocji, który przeszył jej ciało. W głębi jej zielonych ślepi migotały refleksy rozważań.
— Nie trzeba było — mruknęła, kładąc łapę na zdobyczy i przysuwając ją niepewnie bliżej siebie. — Ale za to też dziękuję.
Nie była głodna, ale z grzeczności skubnęła odrobinę. Najwyżej potem wytoczy się z obozu, a nie z niego wyjdzie na czterech łapach, bo po paru gryzach czuła się przejedzona. Sówka dalej przy niej siedziała, więc Gracja postanowiła udawać, że jeszcze je, nim do głowy nie przyszedł jej jakikolwiek pomysł na kontynuowanie rozmowy.
— Chyba i tak zostałam mianowana w odpowiednim wieku. Wiem, że niektórzy dosyć długo siedzą w uczniowskim legowisku — zauważyła, mając na myśli pewnego srebrzystego, liliowego kocura. — A tobie Sówko, ile czasu zajął trening? Oczywiście nie ma nic złego w tym, że ktoś potrzebuje więcej czasu — dodała pośpiesznie, nerwowo bawiąc się nieskończonym posiłkiem.
<Sówko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz