Szczerze, nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek będzie rozmawiać z Rybką. A do tego zamiast już gawędzić o czymś najspokojniej w świecie normalnym, to obrażali liderkę. Bawiło ją to z jednej strony, a z drugiej dawało jej to ulgę. Mogła ponarzekać na obecną władzę z kimś, kto równie nienawidził Kruczej Gwiazdy.
- Jakim cudem ona jeszcze się trzyma tego stołka? Powinna już dawno być obalona, sieje tylko zamęt i ciągnie za sobą katastrofy. Czyli gdybym straciła jeszcze jedno oko, to chciałaby mnie zabić? Chora jakaś. Mogła umrzeć dawno temu- prychnęła, machając ogonem.
- Tak. Prawda. I owszem. Zabiłaby cię. Myślisz, że czemu kazała walczyć starszym? Właśnie po to, by się ich pozbyć. Namieszała Niezapominajkowej Gwieździe na dodatek w głowie. To wariatka. Bardzo niebezpieczna... Zniszczy cię, gdy z nią zadrzesz. Mroczna Puszcza pewnie już na nią czeka.
Tak, była tego przekonana. Ktoś taki jak ona nie trafia do Klanu Gwiazdy. Była zbyt okrutna i… Głupia.
- Dla takich szurniętych kotów na pewno mają zarezerwowane miejsce. Ale musimy się przejmować tym co teraz, czyli żeby przez jej idiotyczne decyzje nie wyginąć. Z utęsknieniem będę czekać na jej śmierć.
- Ja czekam już długo. Widzę, że powoli dopada ją starość. Zrobi błąd... Jestem tego pewien. Zrobi i ktoś mądry ją w końcu zastąpi
- Mam nadzieję, bo wszyscy tu zwariujemy- mruknęła cicho, patrząc na bok na Wzburzoną. Niepokoiła ją obecność kotki. Całe szczęście, że się nie wtrącała.- Uh... To czegoś jeszcze ode mnie chcesz czy zamierzamy dalej obrażać Kruczą Gwiazdę gdy nie widzi?
- Obrażanie dobra rzecz. Lżej się robi na sercu. Nie wiem... I tak idziemy za wszystkimi. Do postoju pewnie długa droga. Powinnaś cieszyć się, że ktoś z tobą rozmawia.
- Jeżeli tak twierdzisz... Myślałam, że już tak bardzo się na mnie obraziłeś, a rozmawiasz tak swobodnie.
Wydał z siebie ni to charkot, ni to chichot. Była trochę zdziwiona jego reakcją.
- Już tak nisko upadłem, że rozmowa z tobą to nic. Zlałaś mnie, fakt. Jednak po tym jak się rozryczałaś stwierdziłem, że nie stanowisz dla mnie zagrożenia. Na dodatek nie cierpisz Kruczej. Wróg mojego wroga, zasługuję na moją uwagę.
- Ale się cieszę, że dostąpiłam zaszczytu rozmowy z tobą- rzuciła sarkastycznie.- Po prostu aż zapiera mi dech w piersiach. A Krucza sobie robi tylko i wyłącznie wrogów, więc grono kotów, które jej podpadły się będzie stale powiększać. To co, tworzymy zwartą grupę wzajemnego wsparcia czy co?
Nie potrafiła już mówić poważnie. Obecna sytuacja wręcz opiewała w głupie zwroty akcji, z których potrafiła się tylko naigrywać. Miała wszystkiego dość, więc przekształcanie tego w żart było czymś normalnym. Jednak jak się okazało, Rybka nie zrozumiał jej ironii.
- Grupę wsparcia? - Spojrzał na nią zdumiony. - Nie wiem... A czy to nam pomoże? - Kopnął łapą jakiś kamień. - I czy będą chcieli z nami rozmawiać? Ty i ja jesteśmy zdrajcami. Mało kto chce nas słuchać.
Wzruszyła ramionami.
- Zauważyłam, "zdrajców" każdy ma gdzieś. Ale gdyby było ich więcej, to może... Dałoby się coś z tym zrobić. Bo Krucza już naprawdę przegina. Dalej czekam aż jej dzieci będą zionąć ogniem. Takie małe kleszcze strzelające żarem z pyska- zaśmiała się cicho, patrząc w dal.
- To było jasne, że ściemnia z tymi dziećmi. Tak samo jak Tulipanowy Płatek. Obie są siebie warte - prychnął. - Nie licz na nic. To tylko zwykłe kociaki.
- Nie no, przecież te wszystkie zapowiedzi magicznych dzieci... Nasza wspaniała liderka na pewno nas nie okłamała, zobaczysz a one będą fruwać jak ptaki- uśmiechnęła się pod nosem. Wyobraziła sobie te bachory, latające tuż pod sklepieniem nieba. Wspaniałe.
- Tak, już to widzę. Prędzej się połamią, gdy zeskoczą z drzewa. Współczuje ich mentorom. Oni już się na nich poznali. Zresztą... To nieważne. Dzieci to dzieci. Byle nie wdały się w matkę.
- Gdyby jednak tak się stało, to trochę mamy przekichane. Trzy dodatkowe Krucze Gwiazdy junior. Każda z nich jest wariatem i postrachem niewiernych…
- Oby nie. Chyba bym tego nie przeżył. - Zwiesił smętnie łeb. - A jak ci mija podróż?
- Dosyć spokojnie. Myślałam, że będzie bardziej...- przekrzywiła łeb.- Niebezpiecznie. Skoro prowadzi nas taka szuja.
- Idziemy za klanami, więc prowadzi nas kto inny, być może mądrzejszy - westchnął. - Chociaż nie wiem... Klan Wilka na nas napadł... Może znów coś knują…
Zmrużyła oczy.
- Kto jest w ogóle liderem Klanu Wilka? Wiesz, u nich to władza dość szybko się zmieniała.
- Jakim cudem ona jeszcze się trzyma tego stołka? Powinna już dawno być obalona, sieje tylko zamęt i ciągnie za sobą katastrofy. Czyli gdybym straciła jeszcze jedno oko, to chciałaby mnie zabić? Chora jakaś. Mogła umrzeć dawno temu- prychnęła, machając ogonem.
- Tak. Prawda. I owszem. Zabiłaby cię. Myślisz, że czemu kazała walczyć starszym? Właśnie po to, by się ich pozbyć. Namieszała Niezapominajkowej Gwieździe na dodatek w głowie. To wariatka. Bardzo niebezpieczna... Zniszczy cię, gdy z nią zadrzesz. Mroczna Puszcza pewnie już na nią czeka.
Tak, była tego przekonana. Ktoś taki jak ona nie trafia do Klanu Gwiazdy. Była zbyt okrutna i… Głupia.
- Dla takich szurniętych kotów na pewno mają zarezerwowane miejsce. Ale musimy się przejmować tym co teraz, czyli żeby przez jej idiotyczne decyzje nie wyginąć. Z utęsknieniem będę czekać na jej śmierć.
- Ja czekam już długo. Widzę, że powoli dopada ją starość. Zrobi błąd... Jestem tego pewien. Zrobi i ktoś mądry ją w końcu zastąpi
- Mam nadzieję, bo wszyscy tu zwariujemy- mruknęła cicho, patrząc na bok na Wzburzoną. Niepokoiła ją obecność kotki. Całe szczęście, że się nie wtrącała.- Uh... To czegoś jeszcze ode mnie chcesz czy zamierzamy dalej obrażać Kruczą Gwiazdę gdy nie widzi?
- Obrażanie dobra rzecz. Lżej się robi na sercu. Nie wiem... I tak idziemy za wszystkimi. Do postoju pewnie długa droga. Powinnaś cieszyć się, że ktoś z tobą rozmawia.
- Jeżeli tak twierdzisz... Myślałam, że już tak bardzo się na mnie obraziłeś, a rozmawiasz tak swobodnie.
Wydał z siebie ni to charkot, ni to chichot. Była trochę zdziwiona jego reakcją.
- Już tak nisko upadłem, że rozmowa z tobą to nic. Zlałaś mnie, fakt. Jednak po tym jak się rozryczałaś stwierdziłem, że nie stanowisz dla mnie zagrożenia. Na dodatek nie cierpisz Kruczej. Wróg mojego wroga, zasługuję na moją uwagę.
- Ale się cieszę, że dostąpiłam zaszczytu rozmowy z tobą- rzuciła sarkastycznie.- Po prostu aż zapiera mi dech w piersiach. A Krucza sobie robi tylko i wyłącznie wrogów, więc grono kotów, które jej podpadły się będzie stale powiększać. To co, tworzymy zwartą grupę wzajemnego wsparcia czy co?
Nie potrafiła już mówić poważnie. Obecna sytuacja wręcz opiewała w głupie zwroty akcji, z których potrafiła się tylko naigrywać. Miała wszystkiego dość, więc przekształcanie tego w żart było czymś normalnym. Jednak jak się okazało, Rybka nie zrozumiał jej ironii.
- Grupę wsparcia? - Spojrzał na nią zdumiony. - Nie wiem... A czy to nam pomoże? - Kopnął łapą jakiś kamień. - I czy będą chcieli z nami rozmawiać? Ty i ja jesteśmy zdrajcami. Mało kto chce nas słuchać.
Wzruszyła ramionami.
- Zauważyłam, "zdrajców" każdy ma gdzieś. Ale gdyby było ich więcej, to może... Dałoby się coś z tym zrobić. Bo Krucza już naprawdę przegina. Dalej czekam aż jej dzieci będą zionąć ogniem. Takie małe kleszcze strzelające żarem z pyska- zaśmiała się cicho, patrząc w dal.
- To było jasne, że ściemnia z tymi dziećmi. Tak samo jak Tulipanowy Płatek. Obie są siebie warte - prychnął. - Nie licz na nic. To tylko zwykłe kociaki.
- Nie no, przecież te wszystkie zapowiedzi magicznych dzieci... Nasza wspaniała liderka na pewno nas nie okłamała, zobaczysz a one będą fruwać jak ptaki- uśmiechnęła się pod nosem. Wyobraziła sobie te bachory, latające tuż pod sklepieniem nieba. Wspaniałe.
- Tak, już to widzę. Prędzej się połamią, gdy zeskoczą z drzewa. Współczuje ich mentorom. Oni już się na nich poznali. Zresztą... To nieważne. Dzieci to dzieci. Byle nie wdały się w matkę.
- Gdyby jednak tak się stało, to trochę mamy przekichane. Trzy dodatkowe Krucze Gwiazdy junior. Każda z nich jest wariatem i postrachem niewiernych…
- Oby nie. Chyba bym tego nie przeżył. - Zwiesił smętnie łeb. - A jak ci mija podróż?
- Dosyć spokojnie. Myślałam, że będzie bardziej...- przekrzywiła łeb.- Niebezpiecznie. Skoro prowadzi nas taka szuja.
- Idziemy za klanami, więc prowadzi nas kto inny, być może mądrzejszy - westchnął. - Chociaż nie wiem... Klan Wilka na nas napadł... Może znów coś knują…
Zmrużyła oczy.
- Kto jest w ogóle liderem Klanu Wilka? Wiesz, u nich to władza dość szybko się zmieniała.
<Rybka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz