- Mówiłem! He... Że! He... STÓJ! - krzyknął, potykając się już o swoje łapki. Przebiegli tak wiele lisich skoków, że powoli jego małe ciałko miało dość.
- Jak przyznasz że wygrałam! - odkrzyknęła coraz ciężej łapiąc oddech.
Wydał z siebie rozeźlony pisk. Nie mogła wygrać! Nie mogła! Zmusił się, by do niej dobiec, widząc jak ta zwolniła, ale łapki miał tak bardzo ciężkie, że już ledwo nimi przebierał!
- Nie! - uparł się. - Zaraz padniesz, a ja cię prześcignę!
Chciał w to wierzyć, ale z mijającymi uderzeniami serca, zaczął wątpić w swoje siły.
- Nigdy! - prychnęła dalej biegnąc.
Czemu nie chciała się poddać?! On już nie dawał rady! Ile miała jeszcze w sobie tej energii? Przecież byli w tym samym wieku! Powinni tak samo się męczyć!
- Mgiełko! Stój! - pisnął żałośnie, będąc o to na siebie zły.
Mama już rzucała mu te spojrzenie wskazujące na to, że zachowywał się niegodnie. Och, ale co on będzie się nią teraz przejmował, jak dostawał tu zawału?! Nieważne jak bardzo się starał, nie był w stanie zmusić łapek do dogonienia siostry. Była już tak daleko, a on wręcz zrównał się z Tulipan.
- No dalej! Nie wstydź się, powiedz! - zaproponowała z daleka, na jej pyszczku już widniał ten sugestywny, pewny siebie uśmieszek.
Nie chciał tak się upokarzać! Zawsze to jej wszystko wychodziło i była pewna siebie. A on? Musiał znęcać się nad Paskudą, by czuć się jak zwycięzca! Skrzywił pyszczek, dalej dysząc przez przebyty dystans.
- Nic nie powiem! Nie zasługujesz! - odkrzyknął jej z foch miną.
Siostra zwolniła znaczniej, jednak dalej przodowała.
- To nie poczekam! - wrzasnęła do niego.
Chciał już zwrócić się do mamy, by jej coś powiedziała, ale powstrzymał się. Musiał zachować odpowiednie tempo. Podskakiwał dalej, ale nie był zdolny przyspieszyć tak jak przedtem.
- Dobrze! Poddaje się! Wygrałaś! - zawołał, wpadając na łapę Orzecha. - Chcę do góry - poprosił wojownika, który bez szemrania spełnił jego prośbę. Został pochwycony za kark i zawisł w powietrzu, uspokajając rozszalałe serce. Jak dobrze... Poczuł cudowną ulgę. Tego mu było trzeba.
Gdy tylko Mgiełka usłyszała słowa brata, natychmiast się zatrzymała, a na jej pyszczku wymalował się szeroki uśmiech zwycięstwa, którego nie był w stanie zauważyć, bo oczka zrobiły mu się bardzo ciężkie. Kilka bić serca minęło i zaraz obok niej znalazła się Tulipanowy Płatek i Orzechowe Serce trzymający jego wycieńczone ciałko. Matka sięgnęła pyskiem do córeczki i chwyciła za szyję. Srebrna zapadła sen, zresztą tak samo jak on. Pierwszy raz odkąd wyruszyli, nie żałował, że wisi w czyimś pysku.
<Mgiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz