Niedługo przed opuszczeniem terenów
Arlekinka wyszczerzyła gniewnie zęby przez co na jej pysku pojawił się wielki grymas. Tylko tego brakowało, że jakiś wścibski uczeń wepchnie nos w nie swoje sprawy.
- I co się tak szczerzysz mysi bobku? - splunęła. - Chcesz, żeby ci obrócić ten uśmieszek do góry nogami? - zagroziła nie szczędząc sobie słów.
- Oj nie zapominaj że masz karę moja droga, za jakiekolwiek przewinienie mogę naskarżyć Mrocznej Gwieździe i nie wiem czy będziesz chciała po tym mi coś zrobić. - szyderczy uśmieszek pojawił się na jego pyszczku. Co za gówniarz. Jak on śmiał? Jest nikim w porównaniu do mnie.
Zmrużyła ślepia po czym skierowała mordercze spojrzenie w jego stronę. Musiała to dobrze zagrać, tak by ten nie odwalił jakiejś skify.
- Nie musisz o niczym mówić mojemu ojcu - zapewniła. - Dogadamy się, a nawet jeśli by mnie ponownie ukarał to kiedyś minie i wtedy nie chciała bym być w twojej skórze.
Zmrużyła ślepia po czym skierowała mordercze spojrzenie w jego stronę. Musiała to dobrze zagrać, tak by ten nie odwalił jakiejś skify.
- Nie musisz o niczym mówić mojemu ojcu - zapewniła. - Dogadamy się, a nawet jeśli by mnie ponownie ukarał to kiedyś minie i wtedy nie chciała bym być w twojej skórze.
- Dobra dobra, wiesz że zawsze mogę to zrobić a to tylko kilka kroków i po sprawie - wzruszył ramionami uśmiechając się jeszcze szerzej - A nie sądzę by twój tatuś był zadowolony z tego że jego córeczka krzywdzi członków klanu, mam rację?
Właściwie nie miał do końca racji... Ta lisia wywłoka nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest nikim nawet w porównaniu do kociąt z ostatniego miotu ojca. Był tylko zwykłym przybłędą przygarniętym przez Motyli Trzepot.
- Ty... - zagryzła pysk powstrzymując się od kolejnej ciętej riposty, wiedziała, że ojciec nie jest aż taki, by wkopać ją przez jakiegoś losowego ucznia jeszcze bardziej, ale jednocześnie nie chciała testować jego cierpliwości, zwłaszcza w takim czasie. - Może i by nie był, ale go nie znasz - fuknęła. - Nie wiesz na co go stać.
Uśmiech zniknął z pyska młodszego.
Właściwie nie miał do końca racji... Ta lisia wywłoka nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest nikim nawet w porównaniu do kociąt z ostatniego miotu ojca. Był tylko zwykłym przybłędą przygarniętym przez Motyli Trzepot.
- Ty... - zagryzła pysk powstrzymując się od kolejnej ciętej riposty, wiedziała, że ojciec nie jest aż taki, by wkopać ją przez jakiegoś losowego ucznia jeszcze bardziej, ale jednocześnie nie chciała testować jego cierpliwości, zwłaszcza w takim czasie. - Może i by nie był, ale go nie znasz - fuknęła. - Nie wiesz na co go stać.
Uśmiech zniknął z pyska młodszego.
- Tak, tak, rozumiem, mhm mhm, oczywiście - przewrócił oczami. - Ale ty też nie możesz być pewna co zrobi twój tatuś. A tak poza tym, co się takiego działo na tym zgromadzeniu że stary ciebie ukarał?
Nie spodziewała się, że ktoś się jeszcze o to zapyta skoro jak największa oferma musiała przyznać się i to publicznie przed całym klanem co zrobiła.
- Spałeś czy co? Nie powiem ci, już się z tego wyjaśniałam. - prychnęła sucho odwracając wzrok. - Poza tym, czego ty ode mnie właściwie chcesz?
- Żebyś chciała wiedzieć, że nie spałem - miauknął niezadowolenie. - Co tam się działo że tak nagle został opętany? Co z nieba duchy zaczęły spadać i wchodzić w kotki? Nie sądzę.
- Powiedziałeś teraz, że został opętany, a potem że nie wierzysz w to wszystko. Czyli sam sobie przeczysz? - zapytała z uśmiechem na pyszczku, teraz chociaż przez chwilę to ona pociągała za sznurki.
Nie spodziewała się, że ktoś się jeszcze o to zapyta skoro jak największa oferma musiała przyznać się i to publicznie przed całym klanem co zrobiła.
- Spałeś czy co? Nie powiem ci, już się z tego wyjaśniałam. - prychnęła sucho odwracając wzrok. - Poza tym, czego ty ode mnie właściwie chcesz?
- Żebyś chciała wiedzieć, że nie spałem - miauknął niezadowolenie. - Co tam się działo że tak nagle został opętany? Co z nieba duchy zaczęły spadać i wchodzić w kotki? Nie sądzę.
- Powiedziałeś teraz, że został opętany, a potem że nie wierzysz w to wszystko. Czyli sam sobie przeczysz? - zapytała z uśmiechem na pyszczku, teraz chociaż przez chwilę to ona pociągała za sznurki.
<Astrowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz