Mgiełka ruszyła w którąś z jej stron, a księżyc swoim odbitym światłem musnął ją po futrze, które lśniło niczym Srebrna Skóra. Jej uwagę jednak przykuły podejrzane dźwięki jakby pisków połączonych z sapaniem. Gdy wślizgnęła się przez krzak po drugiej jego stronie zauważyła chuderlawą kotkę prawie jak ona sama o czekoladowo-pręgowanym futerku. Był to nikt inny jak Paskuda, o której opowiadał jej brat, właściwie powinna ją dostrzec wcześniej w żłobku, ale nie zwracała uwagi na inne kocięta. Noc zdecydowanie nie służyła temu kocięciu, gdyż pod jej osłoną sierść wyglądała na dużo bardziej zabrudzoną niż była w rzeczywistości.
Kulka puchu nagle drgnęła i spojrzała Mgiełce głęboko w oczy tymi swoimi zielonymi ślepkami.
- Cz-czy n-na s-serio t-te ś-świecidełka t-to g-głupstwo? B-bo… B-bo t-twój b-brat powiedział, ż-że t-tak…- wymamrotała cicho, kuląc się ze wstydu.
Faktycznie dziwna była ta cała Paskuda, słowa przez nią wypowiedziane było przerywane i kotka strasznie się jąkała, przez co niebieskiej ciężko było ją zrozumieć.
- Jakie świecidełka? Co ci mój braciszek nagadał? - spytała zaskoczona.
- N-no... Ż-że m-modlenie się d-do nich t-to m-marnotrawienie cz-czasu... I-i, ż-że g-głupie koty w-wierzą, że t-to z-zmarli.
Czyli chodziło jej o Klan Gwiazdy! Mogła się tego od razu domyślić, ale żeby jej brat maczał łapki w czymś takim było nie do pomyślenia. Natychmiastowo jej nosek się zmarszczył i zbliżyła do Paskudy.
- To nie prawda! - chwyciła ją łapą za ramię. - Nie słuchaj go! Gwiazdki to dar, nie ma nic lepszego. To dzięki nim żyjemy, ja czy ty. - wyjaśniła czekoladowej.
Koteczka wytrzeszczyła zdziwiona oczy.
Czyli chodziło jej o Klan Gwiazdy! Mogła się tego od razu domyślić, ale żeby jej brat maczał łapki w czymś takim było nie do pomyślenia. Natychmiastowo jej nosek się zmarszczył i zbliżyła do Paskudy.
- To nie prawda! - chwyciła ją łapą za ramię. - Nie słuchaj go! Gwiazdki to dar, nie ma nic lepszego. To dzięki nim żyjemy, ja czy ty. - wyjaśniła czekoladowej.
Koteczka wytrzeszczyła zdziwiona oczy.
- A-ale... O-one podobno n-nie istnieją... I t-tylko dziwolągi w t-to wierzą, k-kazał m-mi p-przecież n-nie wierzyć, b-bym b-była mądrzejsza...
Mgiełka błyskawiczny zasłoniła drugiej kotce pyszczek łapą, która jeszcze chwilę temu spoczywała na jej ramieniu.
- Cichutko! Nawet nie chce tego słyszeć - potrząsnęła gniewnie łebkiem. - Nie słuchaj Stroszka! On zrobi wszystko, by udowodnić, że Klan Gwiazdy nie istnieje, co jest nieprawdą! Ja już z nim sobie porozmawiam, co jeszcze ci wymiauczał?
Z oczu Paskudy zaczęły skapywać łzy. Nie tego chciała srebrna! Musiała to jak najszybciej naprawić.
Mgiełka błyskawiczny zasłoniła drugiej kotce pyszczek łapą, która jeszcze chwilę temu spoczywała na jej ramieniu.
- Cichutko! Nawet nie chce tego słyszeć - potrząsnęła gniewnie łebkiem. - Nie słuchaj Stroszka! On zrobi wszystko, by udowodnić, że Klan Gwiazdy nie istnieje, co jest nieprawdą! Ja już z nim sobie porozmawiam, co jeszcze ci wymiauczał?
Z oczu Paskudy zaczęły skapywać łzy. Nie tego chciała srebrna! Musiała to jak najszybciej naprawić.
- P-przepraszam, n-nie chciałam... O-on... J-już więcej n-nic mi nie m-mówił.
- Cichutko, cichutko... - mruknęła delikatnie gładząc starszą od siebie kotkę po łbie. - Za nic nie musisz mnie przepraszać. Następnym razem nie słuchaj go jak będzie ci wmawiał te rzeczy. Dobrze?
- Cichutko, cichutko... - mruknęła delikatnie gładząc starszą od siebie kotkę po łbie. - Za nic nie musisz mnie przepraszać. Następnym razem nie słuchaj go jak będzie ci wmawiał te rzeczy. Dobrze?
<Paskudo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz