- Nie wyobrażaj sobie za dużo - mruknął chłodnym, typowym dla siebie tonem, po czym ułożył pysk na jej głowie, wzdychając cicho. Co prawda przeszkadzała mu aż nazbyt duża bliskość szylkretowej kotki jednak jakoś tak nie miał siły jej odgonić i zbesztać. Po prostu siedział więc i czekał aż ta się od niego odklei. Minęła chwila, dwie aż w końcu szylkretka odsunęła się od niego, pociągając przy tym nosem.
- Wybacz... - szepnęła, już zupełnie się od niego odsuwając. Rudy kocur strzepnął uchem, zastanawiając się, co jej odpowiedzieć, jednak jedynie co mu przychodziło do głowy, to zwykłe "Okej". Powiedział więc już to okej z lekka zdziwionym tonem, po czym ulotnił się z tego miejsca jak najszybciej, pod pretekstem treningu z Cyprysową Łapą, co oczywiście było wierutnym kłamstwem i zamiast tego pobiegł nad granicę z klanem nocy, gdzie spędził resztę dnia, próbując złapać ryby w potoku obok płaczącego strażnika.
~*~
Jakiś czas później pora opadających liści zmieniła się w porę nagich drzew, co zwiastowało tylko jedno - niemalże całkowity brak jedzenia oraz okropny, biały śnieg, który tylko wszystko utrudniał. Tak było i tym razem. Już pomijając fakt, że rano oberwał ze śnieżnej czapy, która zsunęła się ze skały akurat w momencie, kiedy wychodził z leża wojowników, o teraz wściekał się na śnieg, który utworzył na jego brzuchu okropnie irytujące, twarde kule, które uczepiły się futra kocura. Kiedy wraz z uczennicą dotarł z lasu na plażę, odetchnął z lekka. Tu śniegu było mniej. Otrzepał się wiec z białej papki, jednak zaraz do jego uszu dotarł spokojny, znajomy głos.- Lisie Serce, możemy porozmawiać? - tenże głos należał do Lawendowego Strumienia. Pręgowany odwrócił łeb i popatrzył na kotkę lekko zdumiony.
- Tak - odparł, idąc z nią na ubocze, po czym usiadł na ziemi i przeciągnął językiem po łapie - O czym chciałaś porozmawiać? - mruknął, przymykając ślepia.
< Lawendowy Strumieniu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz