Szałwia zamarła. Szakłaka nigdzie nie było widać, a Żołwik prawdopodobnie zmył się razem z nim. "Co za mysie móżdżki!" - pomyślała. Starała się opanować ogarniające ją nagle zdenerwowanie, ale nie wychodziło jej to najlepiej. Chciałaby myśleć, że są gdzieś w obozie, jednak były na to małe szanse. A może jednak opłaca się to sprawdzić? Może okaże się, że cali i zdrowi bawią się pod jakąś kępką paproci? I jakim cudem ani mama, ani Jagodowa Skórka nie zauważyły ich nieobecności? Koteczka zaczęła odczuwać mimowolny podziw dla brata. To, że udała mu się ta brawurowa ucieczka, świadczyło o jego dużych umiejętnościach. Kiedyś pewnie zostanie dobrym łowcą. Teraz jednak najbardziej liczyło się to, aby ich znaleźć.
- Może niedługo wrócą? - Pstrąg przerwała nerwowy potok myśli siostry. Nie wyglądała na szczególnie zmartwioną. Mogłoby się wydawać, że w jej głosie zadomowiła się nawet nutka zazdrości.
- Chyba musimy powiedzieć o wszystkim mamie... - mruknęła niechętnie czekoladowa. Nie chciała wyjść na konfidenta, po prostu wydawało jej się, że to najrozsądniejsze wyjście. Pstrąg tylko gwałtownie zaprzeczyła, a Komar posłał jej zmartwione spojrzenie. Szałwia zauważyła, że w oczach buraski lśni radosne podniecenie.
- Przecież sami możemy ich znaleźć! - wyszeptała wyjątkowo głośno. - Przecież to proste jak połknięcie płotki. No chodźcie... - popatrzyła błagalnie na dwa pozostałe kociaki.
- Najpierw powinniśmy sprawdzić, czy nie ma ich gdzieś w obozie. Może niepotrzebnie się martwimy? - miauknął Komar. Jego głos brzmiał pewnie, ale z wyrazu jego pyszczka można było wyczytać, że nie do końca wierzy w to, co mówi. Pstrąg nie zamierzała oponować, Szałwia również, więc trzy puchate kulki ruszyły na przetrząsanie obozu. Podzielili się pracą po równo, ale poszukiwania okazały się bezowocne. Zachowanie całkowitej dyskrecji też nie należało do najłatwiejszych, ponieważ kociaki wałęsające się same po obozie przyciągały niemałą uwagę. Niestety, żarliwie prowadzona na terenie obozu akcja nie przyniosła zamierzonych efektów.
- Chyba nie damy rady zrobić więcej sami - miauknęła Szałwia wróciwszy do żłobka. - Musimy komuś powiedzieć! - pisnęła rozpaczliwie. Pstrąg tylko nerwowo machała ogonem. Komar skierował wzrok w jego stronę i dokonał szokującego odkrycia - w ciasno splecionych gałązkach, które okalały kociarnię, powstała dziura! I to nie jakaś malutka, ale taka, przez którą on sam by się przecisnął! Pstrąg wyglądała, jakby już szykowała się do pokonania przeszkody, natomiast Pająk, z drugiego końca żłobka, posyłała całej trójce lekko zaciekawione spojrzenie, które próbowała ukryć. Przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy Szałwii. Wtedy Pstrąg zanurkowała i przecisnęła się przez otwór.
- Na co czekacie? - zapytała. - Chodźcie!
<Któryś kociak ze żłobka? Kto się pisze na ekspedycję? :3>
Klepie ~ Pająk
OdpowiedzUsuń