Pylista Łapa nie spodziewała się, że kocur spojrzy na nią w ten sposób. Liczyła na to, że uda jej się jakoś do niego zagadać, jakkolwiek. Kiedy jednak spostrzegła jego lodowate spojrzenie jej kręgosłup momentalnie przeszył dreszcz. Czy to było już przewrażliwienie? A może po prostu szrama na jej psychice, którą zostawiły wspomnienia? W końcu nie każdy pochodzi tak poważnie do humorków kilkoksiężycowych kociaków. Większość twierdziła, że z tego wyrosną.
Mimo tego, że zdawała sobie sprawę iż powinna jakoś poprowadzić rozmowę, aby nakierować tego kociaka na dobrą drogę to mimo wszystko nie wiedziała jak do tego podejść. Zdała go jedynie z tego co powiedziała jej przed chwilą Konwaliowa Rzeka, a co ograniczało się do "Niezbyt lubi rozmawiać i zazwyczaj siedzi sam". Z resztą nawet jeżeli miałaby plan to i tak nie wiedziałaby czy to rozsądne. Nie lubiła pouczać, a tym bardziej kogoś kogo nie do końca zna, a co za tym idzie może źle odbierać jego nastawienie. Jednak mimo wszystko powinna coś zrobić, w dobrej sprawie, swoją drogą.
- Wiesz... - Powiedziała niepewnie i nieco pochyliła się przy kociaku, aby nikt inny nie usłyszał. - Nie musisz na mnie patrzeć, ale możesz posłuchać.
Te słowa jakoś same wypłynęły z jej pyszczka, wraz z delikatnym uśmiechem. Jej ogon zadrgał wskazując postronnym osobom przebywającym w żłobku, że jest poddenerwowana, ale starała się jakoś tego nie okazywać. Zamknęła po prostu oczy i rozluźniła się na tyle, że jej mięśnie jakby zelżały, a ogon opadł.
- Nie mam matki, wiesz? Nie mam też rodzeństwa i ojca z resztą też nie, chociaż niektórzy twierdzą, że skoro Czapli Potok mnie znalazł, to jestem jego córką. Wiesz, też tak czasami myślę. Brzmi to tylko zbyt kolorowo, wiesz? Świat nie jest kolorowy. Jest szary. Nie zawsze zdarza się urodzić w takim miejscu jak to. - Powiedziała i uśmiechnęła się szeroko, co z pewnością nie pasowało do jej wypowiedzi. Nikt nie zdawał sobie jednak sprawy jaka burza tworzyła się w środku terminatorki, która wypowiadała te słowa. Być może było to nieco naiwne. Liczyć na to, że kociak zrozumie głębie tych słów. Właściwie nie liczyła na to, ale miała nadzieję, że kiedyś sobie je przypomni. Brzmiała teraz jak stara babcia, prawda? Najwyraźniej jak na kogoś w jej wieku zbyt szybko wypłynęła na wody dorosłości i niezależności. - Jeżeli będziesz sam to najpewniej życie samo cię poprowadzi i nie doznasz zdrady, ale jeśli wpadniesz w tarapaty nikt... nikt... nikt cię z nich nie wyciągnie.
Pod koniec poczuła jak robi się jej gorąco przez to co nagadała, a więc nieco zepsuła najpewniej efektywność tej przemowy do ucha kocurka. Zacisnęła ślepka nie chcąc patrzeć na syna Konwaliowej Rzeki, ale kiedy w końcu uniosła powieki zobaczyła jak ten wpatruje się w nią wielkimi oczami. Kiedy jednak kocurek zdał sobie sprawę, że ta się w niego wpatruje od razu odwrócił pyszczek i parsknął.
<Blady?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz