Później nadszedł ten etap, kiedy delikatnie uniosła powieki i zobaczyła swoją mamę. Tak, jej mama była pierwszym kotem jakiego zobaczyła, a także dla niej jednym z najpiękniejszych, aż do tej pory. Już od początku ją pokochała. Jej duże, zielone oczy pełne miłości i delikatne, puchate futerko. Zazwyczaj jednak kiedy ta lizała ją tym szorstki, mokrym językiem fukała bardzo z tego niezadowolona, w przeciwieństwie do sióstr, które dosyć to lubiły. Mimo, że szybko zakiełkowała w niej chęć bycia ładniejsza od reszty, to nie lubiła kiedy inni się na to patrzyli. Mając na myśli inni, oczywiście chodziło jej o gapiów, którzy zainteresowani nudnym życiem kociąt często przychodziły zobaczyć co te porabiają. W tym czasie również zaczęła słyszeć wyraźniej, rozumiejąc sporadycznie niektóre słowa. W zasadzie nie działo się nic ciekawego, oprócz tego, że po kilku dniach, może nawet tygodniu od urodzenia się miotu Wschodzącej Fali, trzy urokliwe koteczki zaczęły mówić. Dla Jodły było to bardzo miłe zaskoczenie, że - choć bardzo nieudolnie - potrafiła porozumieć się ze swoją rodziną lub wyrazić swoje głębokie niezadowolenie faktem, że jej mama NADAL myła ją przy innych, nawet w miejscach o których nie warto wspominać.
Pomijając już to jaka niezadowolona była z tych, a także innych faktów, których raczej nie będę wymieniać, to nie można było jej zaliczyć do tych kociąt, z kategorii marud. Większość czasu bowiem spędzała z radosnym, dumnym uśmiechem na pyszczku, często atakując swoje siostry. Niby normalne jak na kociaka, czyż nie? Właściwie to tak, ale od razu było widać jak bardzo nasza tłuściutka Jodła stara się dominować nad Wiatr i Cyprys. W większości jej się to udawało, przez jej masę i tłuszczyku, a wtedy puszyła się szczęśliwa. To był właśnie ten moment, kiedy pragnęła, aby kilka kotów akurat w tamtym momencie siedziało w żłobku. Wtedy mogła robić różne, wymyślone przez nią, dumne pozy. Mimo to nie była jakimś przygłupem, dlatego wolała się nie ośmieszać cały czas tymi swoimi pozami, a więc czasami sobie odpuszczała. Rzadko, ale jednak.
Właśnie jednego takiego dnia, kiedy szylkretka sobie odpoczywała, jedna z kotek, która często ich odwiedzała, przyszła im na wizytę. Jodła nie miała szczególnie dobrej pamięci co do imion, ale za to jej gdzieś w głębi główki sobie zakodowała. Znaczy, połowicznie, bowiem wiedziała jedynie, że było to coś związanego z kwiatami. Kwiecista Łapa? Mmm, to byłoby zbyt łatwe, a więc z pewnością musiało to być coś innego... ah, tak! Lawendowa Łapa. Kotka była widocznie zdyszana, dlatego mała przewróciła się z pleców na brzuszek i podniosła się, wpatrując się dużymi, przeszywającymi oczami w uczennicę. Jej mina zainteresowania i zachłannego starania się rozwikłać powód jej przemęczenie, z pewnością nie pasowała do jej pyszczka. Posiadała na tyle tłuściutkie policzki, że wyglądała jak jakaś agresywna wiewiórka. Jakże tego nie lubiła! Wyglądała wtedy strasznie niepoważne, a to mijało się z celem.
- Czo tu robisz? - Wymamrotała marszcząc nosek i mrużąc oczka - Nawet ja wiem, sze jak ktosz jest zmęczony, to powinien odpocząć.
Słysząc jak jedna z szylkretowych kuleczek się odzywa, obydwie kotki - Lawendowa Łapa i jej matka, spojrzał się na nią z rozbawieniem. Uczennica wydała z siebie krótkie westchnięcie, najpewniej rozczulona zachowaniem Jodły i jej nieudolnym próbowaniem wypowiedzenia chociaż jednego zdania, ale tamtej wcale nie było do śmiechu.
- Wschodząca Fala to moja mentorka, muszę ją odwiedzać, wiesz?
Ha! I jeszcze śmiała mówić do niej takim tonem, jak gdyby próbowała ją jakoś pouczyć. Tak większość do niej mówiła. Wteyd ich oczy błyszczały, jak gdyby chcieli okazać jej zrozumienie i dodać "Jesteś kociątkiem, jeszcze dużo rzeczy nie wiesz". To było drugie zaraz po wylizywaniu, czego brązowooka strasznie nie lubiła. Podeszła więc nieco ślamazarnie, ale z wyprostowanym całkiem do nieco starszej od niej kotki, a następnie spojrzała jej się prosto w oczy. Otworzyła pyszczek po chwili ciszy i zapytała poważnie:
- Szemu niby?
- Przecież...
Dziwnie napiętą ciszę, przerwał chichot Wschodzące Fali, który po chwili zamienił się w bardzo głośny śmiech. Zdawała się być rozbawiona do łez, a widząc to Jodła zrobiła swoją najbardziej naburmusziną minę jaką umiała. Nawet ty Brutusie, przeciw mnie? Liczyła, że chociaż jej matka dojrzy w swoim dziecku powagę, ale najwidoczniej wydało jej się śmieszne zachowanie swojej drugiej w kolejności córeczki.
Jodła wteyd najzwyczajniej w świecie opuściła to towarzystwo, oczekując okazji, kiedy faktycznie będzie miała co tam zrobić i być brana na poważnie. Umościła się w mchu, nieopodal swoich sióstr, które spały na ten moment w kupce. No cóż, czyli była sama. Oparła się o mech i wystawiła język, pusząc policzki, a następnie burcząc nieprzyjaźnie.
- Nikt mnie nie biesze na powasznie! - Burknęła do siebie wpatrując się w dwie, starsze od niej kotki nadal zapłakane do łez. Wtem obok niej znikąd zmaterializował się Lisek i stwierdził:
- Tak to już bywa.
Niezadowolona z tego, że ją słyszał, a także z jego niesatysfakcjonującego spostrzeżenia, jedynie westchnęła i umościła się wygodniej w posłaniu. Skupiła swój wzrok na Wiatr, która wreszcie się obudziła, dlatego planowała w swojej główce jakieś nowe zabawy, żeby pokazać, że jest taka fajna jak ich mama, a więc nie zauważyła jak Lawendowa Łapa zbliżyła się do nich i tyknęła ją łapą. Jej pierwszą reakcją było drgnięcie i odskoczenie, ale kiedy zobaczyła uczennicę uspokoiła się.
- Ale nie obrażaj się na nas, co, Jodło? - Wymamrotała uczennica i zrobiła smutną minkę, a kotka zamrugała parokrotnie. Że co? Czy ona udawała właśnie przed nią błazna, łasząc się jak gdyby zrobiła coś bardzo złego? Z początku mała była taka zdziwiona zaistniałą sytuacją, że nie zareagowała, ale po chwili zdała sobie sprawę, że to dobrze. Przynajmniej nie jest już kociątkiem w jej oczach, które zapomni o wszystkim na następny dzień.
- Nie, szkoro pszydzielili cię mojej mamie, to muszisz być fajna. Chyba. - Stwierdziła, wysuwają ten wniosek na poczekaniu i czekając na reakcję kotki. Jej spojrzenie było o wiele bardziej łagodnie i mniej naburmuszone niż przed chwilą.
<Lawendowa Łapo?>
Juto odpisze
OdpowiedzUsuń~ Lawenda