- Iglasta Łapo, wróć do obozu przed zachodem słońca! - akurat kiedy już miał rzucić się, na siedzącą na gałęzi wiewiórkę, głos tej strażniczki moralności spłoszył mu zwierzynę, zaś sam kocur zarył pyskiem o korę. Otrzepał się, oblizując nos, po czym popatrzył w dół na ciotkę, po czym skinął łbem na znak, że rozumie co ona do niego gada. Niebieska kocica odeszła a point postanowił dalej próbować swojego szczęścia.
Na szczęście nie poszło mu tak kiepsko, wrócił z kilkoma piszczkami do obozu, po czym odłożył je na stos ze zwierzyną.
- Niech wszystkie koty zdolne by samodzielnie polować, zbiorą się! - zawołał Borsucza Gwiazda, wskakując na podwyższenie, z którego zwykle przemawiał. Kocur wyprostował się, zaś Iglasta Łapa mógł przysiąc, że coś strzeliło w krzyżu starucha. Mimowolnie skrzywił się i niechętnie podszedł do tłumu. Cóż... jak wszyscy to wszyscy - Dzika Łapo, Iglasta Łapo, Goździkowa Łapo, wystąpcie - zaszczebiotał mitted, pocierając nos łapą - Bacznie obserwowałem wasze poczynania i postępy. Muszę przyznać, jestem zaskoczony, jak szybko ukończyliście treningi. Wasi mentorzy nauczyli was odwagi, męstwa, sprytu i przebiegłości. Zatem ja, Borsucza Gwiazda, na mocy nadanej mi przez Klan Gwiazdy wzywam swoich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych młodych terminatorów. Trenowali pilnie, by poznać wasz szlachetny kodeks i ruszyć ścieżką wojownika! A zatem, Dzika Łapo, od dzisiaj będziesz znany jako Dzika Zamieć, ty Igiełko, zwać się teraz będziesz Iglastym Krzewem, zaś od dzisiaj ty Goździkowa Łapo, będziesz znana pod imieniem Goździkowej Rosy. Klan ceni wasze oddanie i lojalność, a także wita was jako oficjalnych wojowników! - ogłosił z dumą stary kocur, zaś cały klan zawrzał, na zmianę wykrzykując imiona ledwie mianowanych wojowników. Iglasta Łapa, a właściwie to już Iglasty Krzew ledwo co, wygrzebał się z tłumu, podbiegając do Gęsiej Łapy, kotka przytuliła go, szczerze mu gratulując. Nie umknęło jednak pointowi błysk zazdrości w jej bystrych oczach.
Igła już otworzył pysk, by oficjalnie wyznać, co do niej czuje, jednak kiedy już słowa miały opuścić jego pysk, stchórzył. Przeprosił koteczkę, po czym zwiał przed obóz, szykując się do nocnego czuwania.
Jedno było pewne. Dał ciała po calaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz