Lamparci Krok już miał odpowiedzieć, kiedy głośny jęk przeszył cały obóz Klanu Nocy.
- Moje maleństwa! - krzyczała dość ładna, szara królowa, choć może zbyt muskularnej budowy. Bez namysłu podbiegła do trójki maluszków, a one do niej. Zaczęła je panicznie wylizywać wszystkie na raz nie kryjąc wzruszenia. Wszyscy wpatrywali się w nieszczęsną matkę. Z jednym wyjątkiem - Wieczorny Blask nie odrywał wzroku od wroga.
- Srebrny Pysku! - syknął na królową. Koty jakby otrzeźwiały i znów skupiły uwagę na obcych. Srebrny Pysk także na nich spojrzała. Wojownik Klanu Burzy w końcu przemówił:
- Znaleźliśmy tę trójkę na granicy - wyjaśnił spokojnie. - Kodeks nakazuje odprowadzić kocięta do rodziców.
- Łżesz! - syknął Wieczorny Blask. - Pewnie porwaliście maluchy, a teraz myślicie, że zdołacie nas oszukać i wymusicie wdzięczność? Phy! Klan Burzy ma już podobną akcję na sumieniu! I ty koteczku wiesz o tym najlepiej! Drogi Klanie Nocy! Nie będę ukrywał nic przed tymi, którzy nie wiedzą. Klan Burzy odbiera kocięta innym klanom, a potem wychowuje je na zdrajców krwi! Ten kocur to Lamparci Krok, potomek Czarnej Gwiazdy!
Kilka kotów wydało z siebie okrzyk zdumienia. Z tłumu wynurzyła się szylkretowa starsza o dużych oczach w odcieniu błękitu. Wpatrywała się w Lamparci Krok ze zdziwieniem. W końcu z oburzeniem zwróciła się do Wieczornego Blasku.
- Czy pszczoły nigdy ci z mózgu nie wylecą? - syknęła. - On przyprowadził kocięta Srebrnego Pyska z powrotem do obozu! Pytanie tylko, co one robiły tak daleko?...
- To moja wina! - chlipnęła jakaś pręgowana kotka. - Srebrny Pysk poprosiła mnie o przypilnowanie kociąt, a ja zasnęłam! Nigdy sobie tego nie wybaczę!
Matka ocalonej trójki spojrzała na łkającą królową ze złością. Nie zrobiła jednak nic więcej niż niespokojne uderzanie ogonem. Nie miała przecież odwagi skrzywdzić członka klanu na oczach innych!
- Tak. To dużo tłumaczy - mruknęła starsza. - Dziękujemy ci za pomoc, Lamparci Kroku. I twojej małej koleżaneczce też. Jak ci na imię moja droga?
- Iskrząca Łapa - powiedziała ledwie słyszalnie uczennica.
- Tak też myślałam. Malinowa Gwiazdo, może poczęstujemy czymś naszych gości? - zaproponowała staruszka. Liderka jakby ocknęła się z zadumy.
- Ależ nie możemy tego zrobić! - zawołała z oburzeniem. - Jestem wdzięczna, że przyprowadzili maluszki do obozu, ale to nadal członkowie wrogiego klanu! Gdy tylko Paskudny Upadek i Gepardzie Futro wrócą z polowania odprowadzą ich do granicy!
- Ale Lamparci Krok jest synem Błękitnej...
- Dosyć! Proszę, wróć do swojego legowiska i nie nalegaj. Klanów nigdy nie obowiązywało prawo krwi. Oni nie należą do Klanu Nocy, a do Klanu Burzy!
Starsza posłała czarnemu wojownikowi pełne żalu spojrzenie swoich starych, pełnych przeżyć oczu. Bardzo go to wzruszyło. Niemal pewny tożsamości tej kotki powiedział jej przykrym tonem:
- Malinowa Gwiazda ma rację Nakrapiany Kwiecie. Ja nigdy nie należałem do Klanu Nocy. Mój ojciec opowiadał mi, że byłaś jego mentorką i w pewnym sensie matką, ale musisz odpuścić sobie sentyment. Nie życzę ci nic złego, ale musisz zapamiętać, że jesteśmy wrogami. Czarna Gwiazda chciał nas zabić, gdy poznał prawdę, więc ojciec zrobił to co uznał za słuszne by bronić swoje dzieci. Klanie Nocy, on wam wybaczył, że go wygnaliście i zabiliście jego pierworodną! - W tym momencie kilkoro starszych wojowników spojrzało nerwowo na wystraszoną słowami wojownika Klanu Burzy Srebrny Pysk, ale on tego nie zauważył. - Ale wy go zamordowaliście! Dlatego liczcie się z tym, że ja i moja siostra nie będziemy bali się walki z wami!
Kiedy skończył tryumfalnie uniósł głowę w górę. Kilkoro wojowników wyraźnie ucierpiało przez jego słowa na dumie. Wysunięte pazury i odsłonięte kły dawały tego doskonałe świadectwo. Zaatakowaliby pewnie obcych, gdyby nie powaga Malinowej Gwiazdy.
- Twoje słowa są bardzo wyzywające Lamparci Kroku - zauważyła młoda liderka. - Powinnam pozwolić moim wojownikom cię zaatakować, ale ze względu na honor Klanu Nocy nie zrobię tego. Przybywasz w pokoju, więc w pokoju odejdziesz. A oto i Gepardzie Futro i Paskudny Upadek! Odprowadźcie tych dwoje tam, skąd się przybłąkali!
Czarny wojownik Klanu Nocy spojrzał na tego z Burzy z wyższością i podejrzliwością. Ostrożnie przeniósł wzrok na liderkę i cicho zapytał, co ta dwójka w ogóle robi w obozie Klanu Nocy. Kotka wyjaśniła im krótko, że znaleźli zagubione kocięta Srebrnego Pyska i odprowadzili je do domu. Gepardzie Futro zadowolił się takim lakonicznym wytłumaczeniem.
Kiedy wraz z dwójką strażników oddalili się od obozu nagle jakby byli zmówieni wojownicy Klanu Nocy rzucili się na parę z Burzy, choć Paskudny Upadek z małym opóźnieniem. Obaj wojownicy byli silniejsi, wiec bez problemu przydusili burzowiczów do ziemi.
- Dzięki, że ją przytrzymałeś - mruknął Gepardzie Futro do towarzysza, a potem zwrócił się do Lamparciego Kroku. - Słyszałem co mówiłeś w obozie, o zemście. To aż przykre, ze wiesz tak niewiele!
- Co masz na myśli? - zapytał Lamparci krok próbując przekręcić głowę.
- Nie zbliżaj się więcej do młodych Klanu Nocy! A zwłaszcza do tej trójki... Inaczej poznasz mój gniew!
Kocur pacnął Lamparci Krok mocno w bok. Zapiekło to wojownika Klanu Burzy, ale wtedy nocni już odpuścili. Członkowie Klanu Burzy z dumą odeszli w kierunku swojego terytorium. Już nikt ich nie pilnował, byli bardzo blisko domu.
Gdzieś w połowie drogi do obozu Iskrząca Łapa zatrzymała się nagle i spojrzała głęboko w oczy swojego mentora.
- Czy to prawda, że Klan Burzy cię porwał? - spytała z lękiem. Lamparci Krok westchnął głęboko.
- A wierzysz w to? - zapytał ze smutkiem.
- Srebrna Gwiazda nigdy by czegoś takiego nie zrobiła - powiedziała Iskrząca Łapa. Jej mentor skinął głową.
- Myślisz, że jesteś gotowa usłyszeć moją historię? Moją i po części też Mysiego Nosa?
Kotka skinęła głową. Lamparci Krok opowiedział jej całą historię. Mówił o pięknej, lecz zakazanej miłości jego rodziców, o starszej siostrze, zdradzie i ucieczce... Potem opowiadał o swoim treningu. Mówił o tym, jakim to był spóźnialskim i nieco gapowatym uczniem. Zwierzył jej się nawet z ciekawego epizodu z Mglistą Aurą z Klanu Nocy, a tego nie wiedział przecież nikt inny... W końcu ona pewnie też zabrała tajemnice do Klanu Gwiazdy...
Iskrząca Łapa słuchała z zainteresowaniem, podziwem, a momentami ze zgorszeniem. Była jednak pełna wyrozumiałości i powagi. W końcu mentor zakończył swoją opowieść.
<Iskrząca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz