Borsuk na pierwszej lekcji? Świetnie. Gdyby nie to, że potrafię dusić swoje emocje pewnie nie skończyło by się to szczęśliwie. Przeszliśmy do dalszej lekcji. Czułam się nieswojo w towarzystwie mojego mentora. Niby jesteśmy w tym samym klanie, ale jakoś nie było okazji się zaprzyjaźnić. Wpatrywałam się w dal. Właściwie to w motyla siedzącego na kamieniu. Był taki piękny i kolorowy. Z zamyśleń wyrwał mnie Brzozowy Potok. No tak – przecież jestem na lekcji. Zaczął mówić mi, że między mentorem i uczniem powinno być zaufanie i tak dalej. Wpatrywałam się w niego, ale słuchałam jednym uchem, drugim słowa wylatywały. Czemu w takim momencie jestem rozkojarzona? Skupiłam się na słowach mentora.
- … Jednak oczekuje od ciebie ważnej rzeczy – moje źrenice przejęły tęczówki. Częściowo z powodu co chciał mi powiedzieć, a częściowo próbowałam sobie przypomnieć co wtedy mówił. W momencie, gdy sobie przypomniałam zaczął kontynuować – wymagam abyś mnie szanowała. To jest podstawa do tego, aby nasze relacje były pozytywne. Musimy się nawzajem szanować.
- Szanuję każdego kota w moim otoczeniu – zaczęłam – ciebie szczególnie, w końcu jesteś moim mentorem – uśmiechnęłam się do niego, chociaż atmosfera dalej była trochę sztywna. Brzozowy Potok odwzajemnił uśmiech. Znowu kontynuowaliśmy lekcję. Zaczęłam powoli przyzwyczajać się do jego obecności. W czasie, gdy mój nauczyciel opowiadał mi o danym miejscu, znowu doszedł do nas smród. Kocur ostrzegł mnie, bym była ostrożna. Znowu borsuk, bo czemu by nie? To wszystko zaczęło się robić nudne, co jeszcze spotkamy, lisa? A może sowę? Lepiej nie. Nagle zaczęłam odczuwać strach. Chociaż mój wyraz pyszczka się nie zmienił, futerko stanęło dęba, a mięśnie napięły się. Machałam nerwowo ogonem, niech sobie pójdzie! Nagle usłyszałam głosy kotów, zobaczyłam lśniące pazury i kły. Pojawił się patrol. Zwierze zostało poranione, ale najwyraźniej nie miało zamiaru walczyć, bo uciekło w popłochu. Odetchnęłam z ulgą. Brzozowy Potok zaczął rozmawiać z patrolem. Tym czasem ja położyłam się, starając nabrać sił. Dwa spotkania z borsukiem jednego dnia, wywarły na mnie wrażenie. Tym bardziej, że jeszcze poprzedniego dnia nie wiedziałam jak wygląda. Mój mentor zauważył moje zmęczenie, jednak ja szybko wstałam na łapy. Bo jeszcze uzna, że lepiej zakończyć trening, ja mam siłę! Trochę marną, ale gdyby zakończył lekcję w tym momencie, czułabym się nienasycona. Nie próbowałam ukryć entuzjazmu, nie było po co. Brzozowy Potok zwrócił się w moją stronę.
<<Brzozowy Potoku?>>
- … Jednak oczekuje od ciebie ważnej rzeczy – moje źrenice przejęły tęczówki. Częściowo z powodu co chciał mi powiedzieć, a częściowo próbowałam sobie przypomnieć co wtedy mówił. W momencie, gdy sobie przypomniałam zaczął kontynuować – wymagam abyś mnie szanowała. To jest podstawa do tego, aby nasze relacje były pozytywne. Musimy się nawzajem szanować.
- Szanuję każdego kota w moim otoczeniu – zaczęłam – ciebie szczególnie, w końcu jesteś moim mentorem – uśmiechnęłam się do niego, chociaż atmosfera dalej była trochę sztywna. Brzozowy Potok odwzajemnił uśmiech. Znowu kontynuowaliśmy lekcję. Zaczęłam powoli przyzwyczajać się do jego obecności. W czasie, gdy mój nauczyciel opowiadał mi o danym miejscu, znowu doszedł do nas smród. Kocur ostrzegł mnie, bym była ostrożna. Znowu borsuk, bo czemu by nie? To wszystko zaczęło się robić nudne, co jeszcze spotkamy, lisa? A może sowę? Lepiej nie. Nagle zaczęłam odczuwać strach. Chociaż mój wyraz pyszczka się nie zmienił, futerko stanęło dęba, a mięśnie napięły się. Machałam nerwowo ogonem, niech sobie pójdzie! Nagle usłyszałam głosy kotów, zobaczyłam lśniące pazury i kły. Pojawił się patrol. Zwierze zostało poranione, ale najwyraźniej nie miało zamiaru walczyć, bo uciekło w popłochu. Odetchnęłam z ulgą. Brzozowy Potok zaczął rozmawiać z patrolem. Tym czasem ja położyłam się, starając nabrać sił. Dwa spotkania z borsukiem jednego dnia, wywarły na mnie wrażenie. Tym bardziej, że jeszcze poprzedniego dnia nie wiedziałam jak wygląda. Mój mentor zauważył moje zmęczenie, jednak ja szybko wstałam na łapy. Bo jeszcze uzna, że lepiej zakończyć trening, ja mam siłę! Trochę marną, ale gdyby zakończył lekcję w tym momencie, czułabym się nienasycona. Nie próbowałam ukryć entuzjazmu, nie było po co. Brzozowy Potok zwrócił się w moją stronę.
<<Brzozowy Potoku?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz