- Oddaj mi swoje kocięta - powiedział nie udzielając odpowiedzi na moje pytanie. Bałem się. Czułem jego zapach, widziałem jego sierść. Ten sam kocur, który jeszcze kilka księżyców temu był ze mnie dumny, teraz stał obok mnie, ale już nie przepełniała go duma. Wiedziałem, że w każdej chwili może na mnie skoczyć i rozszarpać na kawałki. Czy przyszedł tu walczyć? Wyrwać Klanowi Burzy moje młode i mnie zabić?
- Nie - odparłem stanowczo.
- Płynie w nich krew... - zaczął, ale mu przerwałem.
- Nie jestem już członkiem Klanu Nocy - syknąłem.
- Właśnie! Jesteś zdrajcą, a te kocięta to moje wnuki. Nie pozwolę, by wychowywał je ktoś taki, jak ty - prychnął Czarna Gwiazda. Uderzyłem ze złością ogonem.
- Dlatego oddałem je Klanowi Burzy. Moje dzieci zasługują na to, żeby wychował je przyzwoity klan.
- Takie same warunki oferuje Klan Nocy - powiedział. Miałem już tego dosyć.
- Przestań mi chmurzyć oczy! - warknąłem nieco głośniej. - Doskonale wiem, że zabiłeś Sreberko, i że chcesz moje dzieci tylko po to, by zrobić z nimi to samo! Wiec, że nie jestem już lojalny żadnemu klanowi, jestem lojalny mojej krwi, która płynie w moich kociętach! W ich obronie jestem gotów zabić cię nie raz, nie dziewięć, a dziewięćdziesiąt dziewięć razy!
- Głupcze! - syknął lider Klanu Nocy. - Twoja córka żyje!
Miałem już tego serdecznie dosyć.
- Kłamca! - warknąłem na cały obóz i rzuciłem się Czarnej Gwieździe do gardła. Lider szybko mnie od siebie odrzucił, ale ja ponownie go zaatakowałem. Mój alarm obudził Klan Burzy, ale też nakłonił Klan Nocy do ataku. Nie skupiałem się na walkach innych kotów, ważne było tylko to, by odeprzeć lidera. Atakowałem go zacięcie, kąsałem. Byłem znacznie szybszy,a le musiałem unikać jego ciosów. Gdyby mnie chwycił z pewnością dałby radę mnie zabić.
W końcu odepchnąłem go dość daleko. Uderzył głową w kamień, nie wiem, czy umarł, czy też był w zwykłym szoku, ale usłyszałem wołanie Srebrnej Sadzawki. Kotka broniła wejścia do jednego z legowisk, do żłobka. Ale moje dzieci nie mieszkają w żłobku. Szybko zrozumiałem, że to prowokacja. Srebrna Gwiazda wpadła zapewne na ten pomysł! Musimy udawać, że kocięta są w żłobku, żeby opanować sytuację.
Pobiegłem do szarej wojowniczki i rzuciłem się na atakującą ją wojowniczkę. Nie znałem jej, dlatego łatwiej było mi z nią walczyć. Wysunąłem pazury i machnąłem tuż przed jej pyskiem. Poczułem, jak zaczepiam o jej nos. Kotka lekko się wystraszyła. Skoczyłem na nią i uderzyłem pazurami w jej grzbiet, rozcinając bark. Zacząłem ją zawzięcie kąsać w kark, aż w końcu udało jej się wyrwać. Wojowniczka uciekła z obozu. Wtedy potężna siła uderzyła mnie w bok. Upadłem na ziemię i dostrzegłem rozmazany w ciemnościach pysk Wodnego Ogona. Atakował z niezwykłą szybkością i precyzją, bałem się jego siły. Od zawsze był większy, silniejszy i sprawniejszy. Płynęła w nim krew Kamiennego Pazura, kota który zabił samodzielnie Wilczą Gwiazdę. Za każdym uderzeniem, czułem jak opuszczają mnie siły.
- Nie ma ich tu! - usłyszałem głos Szczurzej Skóry. Srebrna Sadzawka nie dała rady, Klan Nocy poznał prawdę.
Nagle usłyszałem krzyk, pisk, dźwięk, którego się obawiałem. To był głos Myszki. Nagle dostałem nowych sił, wyrwałem się spod pazurów Wodnego Ogona i pobiegłem na ratunek córce. Szybkim ciosem, podobnym do tego, jakiego użył Wodny Ogon powaliłem Malinową Łapę. Uczennica zadrżała, a puszysta kuleczka, moja córka przeturlała się kawałek dalej. Na szczęście nic jej nie było.
- NIE DOTYKAJ ICH! - warknąłem wściekle. W oczach uczennicy malował się strach. Wypuściłem ją, a ta od razu rzuciła się do ucieczki. Po chwili obok mnie pojawił się Spadające Pióro. - Broń Myszkę!
Wtedy zaatakowałem drugiego kota, białego, o spłaszczonym pyszczku. Kotka próbowała bronić się trzymając Lampartka, ale gdy zrozumiała, że nic w ten sposób nie osiągnie odłożyła go. Zaatakowałem ją wściekle. Jej białe futro pokryte było plamami mojej krwi, która ciekła na nią z mych ran. Kotka bała się. Byłem gotów ją zabić. Już podniosłem łapę, by zadać jej śmiertelny cios, kiedy usłyszałem głos.
- Zostaw ją!
To była Srebrna Gwiazda. Była ranna, mrużyła lewe oko. Wypuściłem wojowniczkę i pozwoliłem jej uciec. Wtedy rozejrzałem się po polanie. Wszędzie leżały kawałki wyrwanego futra, skóry i rozlana była krew. Po Klanie Nocy nie było już śladu. Zaśmiałem się.
- Srebrna Gwiazdo, to wszytko...
- Nie! - przerwała mi natychmiast. - Obiecałam ci, że będę o nie walczyć. Nie bierz tego do siebie, ale nie sądziłam, że nocni są aż tak tchórzliwi... Zaatakowali Klan Burzy w środku nocy! Na szczęście nie spałeś. Dziękuję, że zaalarmowałeś klan, kiedy wyczułeś zagrożenie.
Nie było to do końca prawdą, ale wolałem się nie chwalić swoją rozmową z Czarna Gwiazdą. Nadal byłem przerażony jego słowami na temat moich dzieci. Nigdy ich nie dostanie. Nie zrobi im tego, co zrobił Sreberku.
Moje kocięta podbiegły do mnie i zaczęły się do mnie przytulać. Polizałem je czule po główkach. Cały czas widziałem Pysię w Sreberku, ale teraz widzę, że Myszka jest równie piękna, co jej matka. Każdy kto widział Pysię nie zaprzeczy jej pięknu, z Myszką będzie tak samo.
<Klanie Burzy? Czarna Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz