Lider mógł okazać się żywy, ale co z tego, gdy ciągle obracał się na partnerkę, sprawdzając, czy ta się z nim zgadza; jakby zaraz miała go strącić z tej kłody w szczęki psów.
Nie masz nic do stracenia — powtórzyła w myślach. Naprawdę wszystko było jej już chyba obojętne, była na to zbyt zmęczona.
Zrobiła kilka kroków do przodu i wyprostowała się, aż bolały ją kości, by wydać się większą, nie dać zdominować przeszywającemu spojrzeniu czarnej. Oczywiście, że wiedziała, co ta chce, by powiedziała. W końcu niedawno chwaliła jej lojalność. Liliowa potrafiła też czytać mowę ciała i konteksty. Ale co innego wiedzieć, a co innego posłuchać.
— Przepiórcze Gniazdo była wybrana za twojej kadencji, Krucza Gwiazdo. Kadencji, która obfitowała w niepowodzenia i wstyd dla klanu. — Uniosła głowę, patrząc na liderów. Koty z klanu narzekały na nią coraz częściej — Nie poszłaś na wojnę, posłałaś na nią starszyznę, nie dałaś nam żadnego planu; przez ciebie zginęły koty i odebrano nam tereny. Wciąż nie zemściliśmy się na klanie burzy. W czasie twojej władzy zginęli starsi, koty osłabione, które powinno się bronić, a nie zaniedbywać, wszyscy w sposób nienaturalny. Bezchmurne Niebo wciąż się nie odnalazł. Nie wróciliśmy do starego obozu i ci wojownicy musieli umrzeć na wygnaniu. Nie dopuszczałaś nas do żadnego kontaktu z liderem przez siedem księżyców. Wciąż znęcasz się przez czyjeś łapy nad kotami z klanu, szczególnie nad Zdradziecką Rybką, tylko za to, że boi się pływać. Grozisz kotom wygnaniem za głupie błędy. Zmieniłaś nasz klan w pośmiewisko w czasie zgromadzenia, w którego czasie zapowiedziałaś magiczne kocięta. Żadne z nich nie przejawia jednak nadprzyrodzonych umiejętności. Nie sprowadziłaś na nas potęgi, a jedynie zniszczenie i głód. — skierowała ucho w stronę żłobka, z którego od początku zgromadzenia wystawały głowy wszystkich kociąt, nawet tego upierdliwego czarnego kleszcza. Pewnie dlatego, że pierwszy raz mogły zobaczyć ojca — W ciągu pierwszych godzin życia twoich dzieci zdołałaś jedno z nich zgubić, narażając je na stratę życia. To, że Kurka odnalazł się żywy, jest cudem, a ty i tak nie spędzasz z nimi czasu, zostawiając ich wychowanie im samym; a szukają twojej uwagi płaczem lub sprowadzaniem na siebie kłopotów. Nie widniejesz przez to w naszych oczach jako ktoś odpowiedzialny; nie potrafisz, nie chcesz, zająć się swoimi dziećmi, a co dopiero klanem. Zakładając też plotki o twoim romansie z zastępczynią i jej cichość, histerie, gdy coś pójdzie nie po jej myśli, nie jest ona dobrym wyborem. — Na chwilę zamilkła, chcąc dać kotom przerwę na przyswojenie faktów — Dlatego uważam, że Rudzikowy Śpiew, jako świadomy wybór naszego lidera, gdy ten był w pełni sił, będzie sprawiedliwą opcją, jeśli zgodzi się na pełnienie tej roli. Jeśli nie, proponuję, by zorganizować dla klanu głosowanie na kota na stanowisko.
Zamilkła i cofnęła się, dając do zrozumienia, że skończyła. Będąc już w tłumie kotów usiadła, nie chcąc, by te dostrzegły, że gdy tylko minęło kilka uderzeń serca, zaczęły trząść się jej łapy.
<Niezapominajek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz