Słysząc te słowa od razu się zatrzymał. To było genialne! Czemu wcześniej na to nie wpadł? Zewnętrzny świat kusił go, odkąd tylko zainteresował się prześwitującymi promieniami słońca. Obserwowanie takiego normalnego życia, bardzo go odprężało. Było znacznie ciekawsze niż bajki opowiadane przez Tulipanowy Płatek, która swoją drogą, z tymi wymysłami przesadzała. Te jej trajkotanie o przodkach jako o ich ojcu, bardziej go dobijały, bo widział, że niebieska ma w poważaniu co on o tym myśli.
- Dobra. To chodź - miauknął z entuzjazmem, podchodząc do matki. Miał nadzieję, że uda się ją namówić. Byli mali fakt, ale przecież on był znacznie dojrzalszy od siostry, więc poradzi sobie na tej wyprawie. Zresztą nie musieli odchodzić daleko, by porozmawiać z jakimś wojownikiem. - Mamooo chcemy wyjść o tam - Wskazał ogonem wyjście. - Możemy? - Spojrzał na siostrę, by ta również przyłożyła się do namawiania ich rodzicielki. Kotka była tym bardziej kochanym dzieckiem, więc sądził, że jeżeli ta poprosi, na pewno wyjście mieli jak w banku.
- Będziemy grzeczni. - Mgiełka uśmiechnęła się ślicznie.
Tulipanowy Płatek spojrzała na dwójkę kociąt i po cichym westchnięciu skinęła twierdząco łbem.
- Tylko uważajcie na siebie. Mgiełko, pilnuj Nastroszonego.
Mała przytaknęła i podreptała w stronę wyjścia. Jak to miała go pilnować? Przecież był grzeczny! Była starsza tylko o kilka uderzeń serca! Jednak to potwierdziło jego przypuszczenia. Tulipanowy Płatek uważała go za nieudany wybryk natury! Strzepnął na te słowa uchem, po czym ruszył za siostrą. Głupia mama. Wyjrzał łebkiem na zewnątrz, rozglądając się po otoczeniu, po czym ruszył badać świat. Obóz z tej perspektywy wydawał się być ogromny! Od razu dojrzał coś co go zaciekawiło. Powoli zbliżył się do pustego kamienia, na którym coś leżało. Było takie dziwne i nieznane, co od razu popchnęło go do poinformowania srebrnej o swoim znalezisku.
- Mgiełko, patrz! Coś tu zdechło! - Wskazał na małą mysz, jedyną na stosie ze zwierzyną.
Kotka skrzywiła się na ten widok.
- Jak myślisz co to? A może właśnie to je mamusia? - zapytała z niezwykłą ciekawością.
Powąchał trupa, chwytając go zaraz za ogonek i rzucając w stronę siostry. Może to była jakaś zabawka? Chociaż posiłek dla mamy też brzmiał dość... prawdopodobnie. Zresztą to mało kiedy widział, aby coś jadła. Pewnie ten jej kochany Klan Gwiazdy, sycił jej brzuch powietrzem.
- Jest takie dziwne... - stwierdził.
- Ej! Zostawicie to maluchy. Kto was w ogóle tu puścił? - rozległ się nagle czyjś głos.
Zdumiony spojrzał na wojownika, który ukradł im stworzenie, kładąc z powrotem na miejsce. Nic z tego nie rozumiał. To oni chcieli, by coś zdechłego leżało na tym kamieniu? Niech nie mówi, że to jakaś ceremonia ku czci Gwiazdek! Zmarszczył nosek, strosząc swoją sierść niezadowolony.
<Siostrzyczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz