Pierwszy Brzask widział niewiele. Prawdę mówiąc, nie widział już prawie wcale. Świat był w jego oczach rozmazanymi plamami barw, z których niektóre się poruszały, niektóre zaś miały swoje zapachy lub wydawały dźwięki. Tyle, żeby był w stanie odróżniać dzień od nocy omijać większe przeszkody. Jakby miało mu się to do czegokolwiek przydać, w końcu nie był w stanie zrobić kilku kroków bez przewrócenia się.
Nie przeszkadzało mu to jednak ani trochę. Oczy zastępowała mu wyobraźnia. A ona zyskała w ostatnim czasie u niego olbrzymie możliwości, dlatego gdy wytężył wzrok i przyjrzał się stojącej przed nim sylwetce, dostrzegł lekko przybrudzone cynamonowe futro i ładną, zgrabną figurę. Pójdźka faktycznie dorastała, robiła się niej całkiem ładna kotka. Tylko jej okrągłe ślepia z pomarańczowym poblaskiem wpatrywały się w niego buntowniczo.
– No nie powiem, trochę się zmieniłaś – miauknął w odpowiedzi. – Wyrosłaś, zrobiłaś się naprawdę zgrabna, o ho ho. – Puścił kocurowi oczko. – Jeszcze chwila i zobaczysz, kocury zaczną zwracać na ciebie uwagę. I jeszcze te urocze pędzelki na uszach. – Pysk kocura rozjaśnił szeroki uśmiech.
– Pająki zasnuły ci mózg? Nie mam żadnych pędzelków!
– Tylko pamiętaj, wybierz mądrze! Niektórzy wydają się czarujący, ale na dłuższą metę nie nadają się do związku. Są bardzo nieodpowiedzialni i przejmują się tylko tym co teraz. Nie ma co zawracać sobie nimi głowy, tylko cię zranią. Pamiętasz? Skowronek też sobie takiego znalazła. Co prawda tamten okazał się koniec końców całkiem w porządku, ale… ale i tak. Od razu wiedziałem, że będą z nim kłopoty.
– O czym ty do mnie gadasz?! Nie znam żadnej Skowronek!
Pysk burego wyrażał tę samą pogodną radość co wcześniej. Był daleko w swoim świecie.
– Nie pamiętasz jej? Taka miła, czarna kotka. Była jeszcze całkiem mała… Nie pozwalała Borsuk zabijać żuków. Spędziłyście razem trochę czasu. Zanim jeszcze… – urwał, a na jego pysk wkradł się cień. Szybko się jednak otrząsnął i uśmiechnął, jak gdyby nigdy nic. Jakby zapomniał, że w ogóle pomyślał o czymś przykrym. Niebieski wykorzystał to uderzenie serca na kolejne protesty.
– Odczep się ode mnie, stary dziadzie! I wcale nie wyglądam kobieco!
– Oj, nie przejmuj się tym, to nic złego. Wręcz przeciwnie. Chyba, że… – zamyślił się na moment. – Jeśli… No wiesz… To nic takiego, znam kilka takich kotów, choćby Truskawka. Może… Nie, jesteś jeszcze za młoda, żeby wiedzieć na pewno. Nie masz co się przejmować takimi rzeczami. Ale jeśli faktycznie… Zawsze możesz ze mną porozmawiać. Nikomu nie powiem. Potrafię dotrzymać tajemnicy. Zresztą, nie raz ci już o tym mówiłem. Zawsze możesz na mnie polegać.
Brzask uśmiechnął się ciepło do swojego rozmówcy. Wyglądało na to, że jego monolog chwilowo się zakończył.
<Pójdźko Srokoszu? xD>
oh kochaniutki i tolerancyjny
OdpowiedzUsuń