Wiedziała, że jej zachowanie irytowało siostrę, ale nie potrafiła inaczej. Miala zakodowane w głowie to, jak ma reagować na jakiekolwiek bodźce, dlatego zawsze jak ktoś się zbliżał, normalne były trzęsawki, piski i płacz. Gdy podchodziła Sroka, zawsze myślała, że ta chce jej coś zrobić. Nie mogła powstrzymać paniki, która obejmowała całe jej ciało.
A gdy w pobliżu pojawił się Nastroszony, przeczuwała, że będą kłopoty.
Zamglonym wzrokiem wpatrywała się w scenę przed nią. Szary nie był przygotowany na agresywną reakcję jej siostry. Był pewnie lekko zaskoczony tym, jak wybuchnęła. Skuliła się w kałuży, coraz bardziej zanosząc się płaczem. Złość wręcz kipiała z czarno-białej. Bała się jej. Tego w jaki sposób odzywała się do kocura. Aż w końcu gdy usłyszała wrzask furii, gdy kociak łupnął ją w głowę, momentalnie spuściła wzrok przerażona. Trudno było jej powstrzymać drgawki i łzy, które wylewały się w liczbie hurtowej. Z każdym usłyszanym krokiem jej głowę zaprzątały coraz ciemniejsze myśli. A gdy kotka stanęła tuż przed nią, jedyne co mogła zrobić, to chociaż trochę uspokoić oddech.
– Powiedz mi, Paskudo. Czy ciebie cieszy takie poniżanie naszej rodziny? Czy to ci przynosi jakąś chorą satysfakcję? Robienie z nas na każdym kroku idiotów? Dotąd nie wtrącałam się w twoje sprawy, ale teraz? Co ja mam powiedzieć o tym? Błaźnisz się przed jakimś szczurem, który dalej doi maminego cyca, a do tego wmawiasz mu, że jesteśmy rozwydrzonymi, bezmózgimi pieszczoszkami dwunożnych? Myślisz, że dlaczego mama utrzymała coś takiego jak ty przy życiu? Przecież mogła cię zabić od razu po porodzie, nikt by za tobą nie płakał! A jednak tego nie zrobiła… Zastanawiałaś się kiedyś czemu? Czemu jako takie małe, brzydkie stworzenie dostałaś szansę? Bo mama liczyła, że mimo swojego wyglądu wyrośniesz na coś, co przynajmniej nie przyniesie jej wstydu. A teraz powiedz mi - czy twoim zdaniem cieszyłaby się z tego co robisz? Czy ty kiedykolwiek pomyślałaś o kimś poza sobą? Głupia ja, bym zapomniała. Przecież ty nigdy nie myślisz.
Nie odezwała się. Nie wiedziała co powiedzieć. Jedyną reakcją na ten wywód, był jeszcze większy płacz. Sroka miała rację. Przynosiła im wstyd swoim istnieniem. Swoją uległością, śmiesznymi reakcjami na coś tak błahego jak bliskość. Z pewnością wymarzoną córką czy siostrą nie była, ale nie robiła tego specjalnie. Nie chciała, by ktoś był później na nią o to zły. Jej zachowanie nie było przygotowane po to, by inni wyśmiewali jej rodzeństwo, za bycie spokrewnionym z taką pomyłką, która do niczego w życiu nie dojdzie. Nie rozumiała czemu matka dała jej możliwość życia. Patrząc na to z logicznego punktu widzenia, tylko sobie utrudniła żywot takim mysim bobkiem i powinna zostawić sobie samą Srokę, która była córką idealną. Pod każdym względem, gdziekolwiek by się nie patrzeć. Czarne plamki futra, gwałtowny charakter. Potrafiła się postawić. A ona? Jakiś śmieć, który do niczego się nie nadaje.
Pisnęła, gdy poczuła nagłe szarpnięcie. Ledwo co otworzyła całe mokre ślepia, by spojrzeć prosto w pysk siostrze. Z paniką próbowała dojrzeć łapę czarno-białej, która z wysuniętymi pazurami trzymała jej policzek. Ten ruch nie zwiastował niczego dobrego. Poczuła jak jej serce zaczyna jeszcze szybciej bić.
- Odpowiedz.
Zamknęła szybko oczy, nie chcąc nawet patrzeć się na Srokę. Zbyt ją onieśmielała. Przerażała. Lekko szarpnęła do tyłu, próbując odsunąć się od kotki. Nienawidziła tego jak była blisko. Tego, że na swoim pysku czuła jej przeszywający wzrok. Oczekiwała odpowiedzi. Jeszcze raz spróbowała wyrwać głowę do tyłu, ale nie potrafiła. Pazury zielonookiej wrzynały się w jej skórę. Nie chciała, by ta jej zrobiła krzywdę. A wystarczyło tylko pociągnąć łapą po jej delikatnej skórze…
-P-proszę, p-puść m-mnie- pisnęła cicho.
Nic.
Najwyraźniej siostra przewidywała, iż wtedy by najprędzej uciekła gdzie pieprz rośnie. Zadrżała lekko.
-N-nie cieszyłaby s-się. B-bo z-zachowuję się b-bardzo źle, t-tak j-jak ona nie l-lubiła. N-nie w-wiem d-dlaczego p-pozwoliła m-mi ż-żyć, n-naprawdę! T-tylko p-przynoszę k-kłopoty i-i j-jestem ś-śmieciem. P-powinnam s-się wstydzić t-tego j-jaka j-jestem, b-bardzo t-tego ż-żałuję… P-przepraszam z-za b-bycie s-samolubnym g-gnojem, p-przepraszam! P-proszę, w-wybacz m-mi, n-naprawdę n-nie ch-chciałam!- wydukała spanikowana, wpatrując się w oczy siostry. Niemalże samym spojrzeniem próbowała wybłagać u niej jakąkolwiek łaskę.
A gdy w pobliżu pojawił się Nastroszony, przeczuwała, że będą kłopoty.
Zamglonym wzrokiem wpatrywała się w scenę przed nią. Szary nie był przygotowany na agresywną reakcję jej siostry. Był pewnie lekko zaskoczony tym, jak wybuchnęła. Skuliła się w kałuży, coraz bardziej zanosząc się płaczem. Złość wręcz kipiała z czarno-białej. Bała się jej. Tego w jaki sposób odzywała się do kocura. Aż w końcu gdy usłyszała wrzask furii, gdy kociak łupnął ją w głowę, momentalnie spuściła wzrok przerażona. Trudno było jej powstrzymać drgawki i łzy, które wylewały się w liczbie hurtowej. Z każdym usłyszanym krokiem jej głowę zaprzątały coraz ciemniejsze myśli. A gdy kotka stanęła tuż przed nią, jedyne co mogła zrobić, to chociaż trochę uspokoić oddech.
– Powiedz mi, Paskudo. Czy ciebie cieszy takie poniżanie naszej rodziny? Czy to ci przynosi jakąś chorą satysfakcję? Robienie z nas na każdym kroku idiotów? Dotąd nie wtrącałam się w twoje sprawy, ale teraz? Co ja mam powiedzieć o tym? Błaźnisz się przed jakimś szczurem, który dalej doi maminego cyca, a do tego wmawiasz mu, że jesteśmy rozwydrzonymi, bezmózgimi pieszczoszkami dwunożnych? Myślisz, że dlaczego mama utrzymała coś takiego jak ty przy życiu? Przecież mogła cię zabić od razu po porodzie, nikt by za tobą nie płakał! A jednak tego nie zrobiła… Zastanawiałaś się kiedyś czemu? Czemu jako takie małe, brzydkie stworzenie dostałaś szansę? Bo mama liczyła, że mimo swojego wyglądu wyrośniesz na coś, co przynajmniej nie przyniesie jej wstydu. A teraz powiedz mi - czy twoim zdaniem cieszyłaby się z tego co robisz? Czy ty kiedykolwiek pomyślałaś o kimś poza sobą? Głupia ja, bym zapomniała. Przecież ty nigdy nie myślisz.
Nie odezwała się. Nie wiedziała co powiedzieć. Jedyną reakcją na ten wywód, był jeszcze większy płacz. Sroka miała rację. Przynosiła im wstyd swoim istnieniem. Swoją uległością, śmiesznymi reakcjami na coś tak błahego jak bliskość. Z pewnością wymarzoną córką czy siostrą nie była, ale nie robiła tego specjalnie. Nie chciała, by ktoś był później na nią o to zły. Jej zachowanie nie było przygotowane po to, by inni wyśmiewali jej rodzeństwo, za bycie spokrewnionym z taką pomyłką, która do niczego w życiu nie dojdzie. Nie rozumiała czemu matka dała jej możliwość życia. Patrząc na to z logicznego punktu widzenia, tylko sobie utrudniła żywot takim mysim bobkiem i powinna zostawić sobie samą Srokę, która była córką idealną. Pod każdym względem, gdziekolwiek by się nie patrzeć. Czarne plamki futra, gwałtowny charakter. Potrafiła się postawić. A ona? Jakiś śmieć, który do niczego się nie nadaje.
Pisnęła, gdy poczuła nagłe szarpnięcie. Ledwo co otworzyła całe mokre ślepia, by spojrzeć prosto w pysk siostrze. Z paniką próbowała dojrzeć łapę czarno-białej, która z wysuniętymi pazurami trzymała jej policzek. Ten ruch nie zwiastował niczego dobrego. Poczuła jak jej serce zaczyna jeszcze szybciej bić.
- Odpowiedz.
Zamknęła szybko oczy, nie chcąc nawet patrzeć się na Srokę. Zbyt ją onieśmielała. Przerażała. Lekko szarpnęła do tyłu, próbując odsunąć się od kotki. Nienawidziła tego jak była blisko. Tego, że na swoim pysku czuła jej przeszywający wzrok. Oczekiwała odpowiedzi. Jeszcze raz spróbowała wyrwać głowę do tyłu, ale nie potrafiła. Pazury zielonookiej wrzynały się w jej skórę. Nie chciała, by ta jej zrobiła krzywdę. A wystarczyło tylko pociągnąć łapą po jej delikatnej skórze…
-P-proszę, p-puść m-mnie- pisnęła cicho.
Nic.
Najwyraźniej siostra przewidywała, iż wtedy by najprędzej uciekła gdzie pieprz rośnie. Zadrżała lekko.
-N-nie cieszyłaby s-się. B-bo z-zachowuję się b-bardzo źle, t-tak j-jak ona nie l-lubiła. N-nie w-wiem d-dlaczego p-pozwoliła m-mi ż-żyć, n-naprawdę! T-tylko p-przynoszę k-kłopoty i-i j-jestem ś-śmieciem. P-powinnam s-się wstydzić t-tego j-jaka j-jestem, b-bardzo t-tego ż-żałuję… P-przepraszam z-za b-bycie s-samolubnym g-gnojem, p-przepraszam! P-proszę, w-wybacz m-mi, n-naprawdę n-nie ch-chciałam!- wydukała spanikowana, wpatrując się w oczy siostry. Niemalże samym spojrzeniem próbowała wybłagać u niej jakąkolwiek łaskę.
<Sroka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz