Płonąca Łapa zatrzymał się za legowiskiem uczniów, gdzie usiadł ze wzrokiem wbitym w łapy. Szepczący Wiatr wolno podeszła do niego, a ten nagle odwrócił w jej kierunku łeb, zauważając ją. Nie powiedział jednak nic, a jedynie wbił wzrok w tylko sobie znany punkt. Nawet na tym jego zwykle kamiennym pysku rysowało się nieukrywane, wyraźne przygnębienie.
Kotka podeszła bliżej i usiadła obok niego, próbując, nie tyle go pocieszyć, co choć w najmniejszym stopniu stłumić ból, ocierając się o jego bok.
Nie odezwała się jednak, nawet słowem. Nie musiała. W tej chwili słowa nie pomogłyby nic.
***
Po powrocie z udanego polowania na pysk Szepczącego Wiatru, wpełzł uśmiech, gdy tylko zauważyła swojego brata wciąż ospale wychodzącego z legowiska wojowników. Właśnie, wojowników. Dzień wcześniej, niespodziewanie Milcząca Gwiazda zwołała zebranie klanu na którym odbyła się ceremonia Płonącej Łapy na wojownika. Otrzymał on nowe imię, ładne i adekwatne do jego wyglądu - Płonący Grzbiet.
- I co, jak przebiegło ci czuwanie? - zagadnęła, gdy podeszła do niego bliżej.
Kocur uśmiechnął się krzywo.
- Pora Nowych Liści dopiero się zaczyna, było więc trochę zimno. Ale, jak mniemam, to nic w porównaniu z mrozem podczas twojego czuwania. I, o dziwo, szybko upłynął mi ten czas.
Szepczący Wiatr szturchnęła lekko brata barkiem.
- To co, Płonący Grzbiecie, może wybierzesz się ze mną na polowanie? - miauknęła, przeszywając go swym przyjaznym spojrzeniem.
- Na pewno chcesz? - odmiauknął. - Właśnie wróciłaś z polowania, widziałem jak kładziesz zwierzynę na stosie. Nie wolałabyś odpocząć?
Parsknęła, oburzona.
- Sądzisz że padam ze zmęczenia już po jednym polowaniu? No wiesz co! - spojrzała na niego z ukosa. - No, to chodźmy, przekonamy się, czy twoje umiejętności łowieckie faktycznie są godne miana wojownika!
Po czym ruszyła w kierunku wyjścia, jeszcze raz oglądając się, czy Płonący Grzbiet idzie za nią. Wkrótce zrównał się z nią i oboje wyszli z obozu. Wtedy Szepczący Wiatr znów zerknęła na brata.
- I jak, prócz zimna, było na czuwaniu? - zaczęła. - Założę się, że ledwo mogłeś się powstrzymać przed uśnięciem!
Kocur spojrzał na nią przelotem swoim zwykłym wzrokiem, mogącym oznaczać dosłownie wszystko.
- Nie. Tu akurat nie miałem żadnych problemów.
Uniosła zaskoczona brwi. Czyli jednak, jej brat naprawdę jest zrobiony z kamienia...
- Niesamowite - mruknęła, a było w tym słowie tyle samo podziwu, co przesady.
- Ale... - zaczął wojownik, lecz natychmiast przerwał, wahając się.
- Nie krępuj się - miauknęła
Przystanął i spojrzał na nią, po chwili jednak odwrócił wzrok i począł wpatrywać się przed siebie.
- ...Ale wiele myślałem. O Pustułkowym Dziobie, o mnie i o naszym ojcu, Płomiennej Gwieździe - Mówił wolno, jego głos był spokojny, a słowa widać było, że przemyślane, ale również i szczere. - Nie zdziwisz się jeśli powiem, że śmierć Pustułkowego dziobu bardzo mną wstrząsnęła. Był moim mentorem. Ale prócz tego był mi też bardzo bliski. Nawet po śmierci Kwiecistego Śpiewu szybko się pozbierał, znów stał się opanowany i spokojny jak zwykle. I nawet teraz gdy zostałem wojownikiem i wiem, że i tak skończyłoby się nasze wspólne treningi, czuję że mi go brak. Umiał mnie zrozumieć jak nikt dotąd. Po tych wszystkich ostatnich zmianach i odkryciach czuję się w klanie jakby nieswojo... Przytłacza mnie wyobrażenie sobie jak kto zachowywałby się wobec mnie gdyby wiedział kto jest naszym ojcem. Płomienna Gwiazda za to... Choć nie rozmawialiśmy z nim długo i tak zauważyłem że jesteśmy do siebie podobni. I to nie tylko z wyglądu. Sądzę, że... zrozumiałby mnie. Myślę sobie, że może nie powinienem urodzić się w Klanie Wilka? Może moje miejsce jest w Klanie Nocy, wraz z ojcem...
Szepczący Wiatr oszołomiona wpatrywała się w niego z takim samym zaskoczeniem jak i przestrachem.
- Czy ty... - zaczęła, a jej głos się urywał, jakby niezdolny do wypowiedzenia tych straszliwych, wręcz niemożliwych słów. - ...chcesz odejść do Klanu Nocy?
Płonący Grzbiet schylił lekko łeb.
- Sądzę że ta...
- Nie! - przerwała mu siostra, a w jej zaszklonych oczach odbijało się przerażenie. - Nie! Nie możesz odejść! Nie możesz nas zostawić! Jesteś wojownikiem Klanu Wilka, nie Nocy. Klan cię potrzebuje, mama cię potrzebuje... - na chwilę się zawahała po czym dodała ciszej, a po jej policzku spłynęła samotna łza. - ...ja cię potrzebuję.
<Płomieniu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz