Lamparcia Gwiazda wrócił właśnie z patrolu. Nigdzie nie wyczuł ani śladu zapachu Klanu Wilka. Czuł z tego powodu radość, niezwykłą radość. Jego plan zadziałał. Milcząca Gwiazda oddała Klanowi Burzy ich terytoria i znów byli wolni!
Lider napawał się swoim zwycięstwem, aż do momentu, kiedy jego jagodowe oczy znów zobaczyły więźniów. Borsuczy Goniec i jego dzieci przebywali w wyznaczonej na ich legowisko części obozu, pod opieką dwojga strażników. Lamparcia Gwiazda uważał, że w tej chwili to obiecująca liczba. Zwłaszcza, że w obozie zawsze miały pozostawać co najmniej cztery koty, zgodnie z uwagą lidera.
Klan był obecnie w fatalnej sytuacji. Lider widział to doskonale i głęboko tego żałował. Starał się jak najdłużej odkładać mianowanie kociąt Korowej Skóry, ale wiedział, że to niemożliwe. Kotka już kilka dni wcześniej przekazała mu informację o gotowości jej kociąt do mianowania. Lider miał problem. Nie miał dla kociąt mentorów. Wcześniej zakładał, że być może jedno z kociąt obierze medyczną ścieżkę, ale wszystkie chciały zostać wojownikami. I to jak najprędzej. Problem leżał w tym, że z dziesięciu wojowników troje miało już uczniów, a nie każdy nadawał się na mentora. Wielokrotnie czuł, że źle postąpił przydzielając Fioletowej Chmurze nowego ucznia, tak krótko po śmierci Wichrowej Łapy. Nie ufał też umiejętnościom Nocnego Nieba na tyle, by dać mu ucznia. Podobnie zachowywał się wobec Iskrzącego Futerka. Jednak teraz musiał przydzielić im uczniów i bardzo się tego obawiał.
Lamparcia Gwiazda udał się do swojego legowiska, gdzie poddał się dalszym przemyśleniom. Nie mógł dłużej odkładać mianowania uczniów. Musiał się dobrze zastanowić, kim będą mentorzy następnego pokolenia.
W końcu po zakończeniu swoich przemyśleń opuścił legowisko. Zaczepił przebywającego blisko Nocne Niebo, aby znalazł Iskrzące Futro, Mysi Nos i Blady Świt i wraz z nimi przyszedł do legowiska. Po chwili troje wojowników stawiło się u swojego lidera.
- Gdzie Mysi Nos? - spytał kocur, kiedy dostrzegł brak obecności siostry.
- Poluje - odpowiedziała Blady Świt.
- Dobrze, porozmawiam z nią później - mruknął lider. - Nie będę mówił jakichś długich wstępów, chcę, abyście zostali niebawem mentorami kociąt Korowej Skóry.
- Domyśliliśmy się - powiedział Nocne Niebo. - Czuję się bardzo zaszczycony.
- Ja również - powiedziała Blady Świt.
- I ja - dołączyła Iskrzące Futro. - Dziękuję, że mi zaufałeś.
- Miałaś już ucznia, wiesz o co chodzi... - mruknął kocur. - Blady Świcie, Nocne Niebo, to wszystko. Możecie mnie zostawić z moją zastępczynią samych?
Wojownicy skinęli głowami i wyszli z legowiska. Gdy ich głosy oddaliły się na tyle, że mieli pewność, ze nie będą podsłuchiwani Lamparcia Gwiazda zaczął.
- Martwi mnie to, co dzieje się obecnie z Klanem Burzy - powiedział. - Będzie nam ciężko pogodzić obowiązki w czasie.
- Masz w tym sporo racji - powiedziała Iskrzące Futro. - Teraz, gdy dojdą nam nowi uczniowie obowiązki się podwoją. Już mam problemy z organizacją patroli i polowań. A co dopiero treningi i więźniowie! Ponadto mamy ich aż troje!
- Będziesz teraz kwestionować moją decyzję odnośnie zaaresztowania wojowników Klanu Wilka? - zapytał lider.
- Nie - wyjaśniła spokojnie. - Widzę tylko pewien problem, ty chyba też go widzisz?
- Tak. O tym właśnie rozmawiamy. Nowi mentorzy muszą się skupić na treningu. Muszą jak najszybciej wyszkolić nowych łowców.
- Pora Nagich Drzew zapowiada się na dość łagodną - zauważyła Iskrzące Futro. - To dar od Klanu Gwiazdy dla nas.
- Więc go nie zmarnujmy. Uważam, że każdy powinien dostać teraz identyczne obowiązki na każdy dzień.
- To znaczy?
- Nie zmieniajmy nic w najbliższym czasie. Schemat dnia będzie identyczny.
- Dobry pomysł. Zaplanowałam nam obowiązki na jutro. Kilka poprawek i możemy zaczynać. Rano przejdzie poranny patrol złożony z dwojga mentorów i ich uczniów. W tym samym czasie dwoje mentorów z uczniami i jeden samotny wojownik będą polować. W tym samym czasie w obozie pozostanie pięciu wojowników. Troje może odpoczywać, dwójka będzie w tym czasie pilnować więźniów.
- To świetny plan - pochwalił ją kocur. - I nie przejmuj się, Złota Melodia i Jałowcowy Krzew zameldowali, ze ich uczniowie są już gotowi do mianowania. Czekam tylko na okazję, aby je mianować...
- Rdzawa zostanie wojowniczką? - zapytała kotka. - O rety! Jestem taka dumna z naszej małej córeczki! Taka zdolna... Cała ty!
Lamparcia Gwiazda uśmiechnął się krzywo. Choć doskonale rozumiał, że Iskrzące Futro podobnie jak on widzi w Rdzawej Łapie swoje rodzone dziecko ciężko było mu słuchać tego, jak bardzo się wczuła w rolę jego partnerki i matki Rdzawej.
- Miałem zamiar zabrać je jeszcze do Księżycowej Zatoczki, zanim zostaną wojowniczkami. I chciałem, aby Pręgowana Łapa poszła na zgromadzenie...
- Masz jeszcze trochę czasu do zgromadzenia - powiedziała kotka. - A... Po co chcesz iść do Księżycowej Zatoczki?
- Mam do Klanu Gwiazdy kilka pytań - mruknął lider. - Boję się o nasz klan Iskrzące Futro. Mam wrażenie, ze moje decyzje źle wpłyną na naszą przyszłość.
- Jesteś wspaniałym liderem! Przynosisz Klanowi Burzy chwałę, jakiej nie zaznał od dawna! - zawołała ruda. - Wszyscy twoi wojownicy cię kochają i dla ciebie skoczą nawet w ogień.
- Mimo wszystko czuję, że robię coś źle. Muszę iść do Klanu Gwiazdy. Mam wiele ważnych pytań.
Iskrzące Futro chciała coś dodać, ale właśnie wtedy do legowiska wpadła Mysi Nos i musieli zakończyć swoją rozmowę.
~ ~ ~
Dwa wschody słońca później Lamparcia Gwiazda zwołał wojowników swego klanu, aby mianować nowych uczniów. Nie chciał mianować wszystkich na raz. Na pierwszy ogień wziął dwa kocurki. Obaj byli niezwykle zniecierpliwieni, kiedy ich matka uspokajała ich, podczas oczekiwania na ceremonię. Byli elegancko wyczyszczeni i dumnie wypinali swoje piersi.
- Dziś nadeszła pora, aby nasz klan powitał nowych uczniów - zaczął Lamparcia Gwiazda. Kocięta, wystąpcie.
Oboje wystąpili do przodu machając końcówkami ogonów. Byli wyraźnie podekscytowani.
- Od tej chwili, aż do otrzymania imienia wojownika - zaczął zwracając się do niebieskookiego kocurka - Uczeń ten nazywać się będzie Ciernista Łapa. Jego mentorem zostanie Blady Świt. Blady Świcie, jesteś wojowniczką doświadczoną, ale to twój pierwszy uczeń. Ufam, że wytrenujesz go na świetnego wojownika.
Kotka skinęła głową. Lamparcia Gwiazda z uśmiechem zwrócił się do drugiego kociaka.
- Ty, Agreściku będziesz od teraz nazywać się Agrestowa Łapa - powiedział. - Twoim mentorem zostanie Nocne Niebo. Mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji!
Wszyscy zebrani zaśmiali się, a zawstydzony wojownik mruknął cicho:
- No jasne, że nie!
Po chwili nowi uczniowie i ich mentorzy zetknęli się noskami kończąc ceremonię. Lamparcia Gwiazda zeskoczył z podwyższenia i przeszedł się po obozie, kiedy wojownicy wracali do swoich zajęć. Po chwili dopadła go para kociaków, rodzeństwo nowomianowanych.
- Lamparcia Gwiazdo, kiedy my zostaniemy uczniami? - zapytał ze smutkiem kocurek. - Już tak długo czekamy!
- Kiedy jutrzejsze słońce wzniesie się wysoko odbędzie się kolejna ceremonia - powiedział czule lider. - Cierpliwości! Jutro poznacie imiona swoich mentorów!
- Mam nadzieję, że mnie będzie trenować Mysi Nos! - zawołała rześko kotka. - To prawda, że trenowała tatę?
- Tak, to prawda - powiedział Lamparcia Gwiazda.
- To znaczy, że musi być świetna! - zawołał brat. - Nasz tata to wielki wojownik, a ona musi być jeszcze lepsza!
- No już, spokojnie - zaśmiał się kocur. - Wracajcie do waszej mamy. Jutro wasz wielki dzień. Musicie go dokładnie zaplanować!
Oboje radośnie pobiegli do swojej mamy zostawiając lidera samego Jednak nie na długo, bo po chwili podbiegła do niego Mysi Nos. Siostra otarła się o niego czule i polizała go za uchem.
- Może mi zdradzisz, które z tych dwojga słodzików będzie się uczyć ode mnie? - zapytała.
- Twój pech. Nie zdradzę - powiedział przekornie Lamparcia Gwiazda.
- Wielka szkoda - mruknęła. - Drugie zostanie uczniem Iskrzącego Futra, prawda? Myślę, że będzie szczęśliwa zostając kolejny raz mentorką.
- Ostatni raz nie skończył się szczęśliwie - westchnął czarny. - Ci samotnicy... Zamordowali jej ucznia. Ale niekoniecznie oni.
- Klan Wilka? Nadal uważasz, że to oni są wszystkiemu winni? - zapytała kotka nieco zatroskana.
- Nie, to prawda. Samotnicy zabili Burzową Łapę - mruknął. - Ale Klan Wilka ma na sumieniu inne zbrodnie.
Lamparcia Gwiazda spojrzał z bólem w kierunku więźniów. Borsuczy Goniec wpatrywał się w niego z nienawiścią, a jego dzieci zajmowały się sobą. Kotka spała, a kocur obgryzał kości królika, którymi podzielił się z nimi Klan Burzy.
- Jeżeli Milcząca Gwiazda zaatakuje nie zawaham się ich zabić - powiedział Lamparcia Gwiazda. - Wiesz o tym.
- I nie jestem temu przeciwna - warknęła kotka. - Rozmyty Pył był moim mentorem. Nigdy nie zapomnę Klanom Wilka i Nocy tego, że go zabili. Osobiście rozedrę temu kocurowi gardło, kiedy będzie to konieczne.
- To takie trudne Mysi Nosie - westchnął kocur. - I ja jestem rządny zemsty za śmierć Białej Gwiazdy! Ale czy zabicie najbliższych Milczącej Gwiazdy będzie słuszną zemstą?
- Nie wiem - mruknęła kotka. - To ty musisz wiedzieć.
~ ~ ~
Następnego dnia, zaraz po ceremonii mianowania uczniów, podczas której przydzielił Błękitną Łapę Mysiemu Nosowi, a Chmurną Łapę Iskrzącemu Futru Lamparcia Gwiazda w zamyśleniu krążył po obozie. W końcu zatrzymał się i podszedł do Fioletowej Chmury.
- Zawołaj Rdzawą Łapę, Tygrysią Łapę i Pręgowaną Łapę - powiedział. - Mam nadzieję, że nie masz planów na wieczór?
- Stało się coś? - zapytała kotka.
- Idziemy do Księżycowej Zatoczki. Już za chwilę. Przyjdź z nimi do legowiska medyka.
Po rzuceniu tych komend sam od razu udał się do Kwiecistego Wiatru. W wejściu minął Gradową Mordkę. Kocur nawet nie zwrócił uwagi na to, że lider wchodzi. Był skupiony na czymś, co obserwował z wyjścia. Podążając za jego wzrokiem Lamparcia Gwiazda zauważył, że z wejścia do legowiska medyka jest świetny widok na więźniów. Od razu zrozumiał. Zostawił więc młodzieńca bez słowa i zawołał medyczkę. Po chwili Kwiecisty Wiatr już zbierała w składziku odpowiednie zioła do mieszanki. Zaraz po tym, jak wróciła do legowiska wbiegła Pręgowana Łapa.
- To prawda, że idziemy do Księżycowej Zatoczki? - zawołała radośnie patrząc liderowi w oczy.
- Tak - powiedział. - Jak tylko zjemy zioła możemy iść. Uważaj, są lekko mdłe.
Ale uczennica nie słuchała, tylko zjadła liście i skrzywiła się.
- Okropność! - syknęła. Zaraz weszła Tygrysia Łapa. Nieco zaskoczona była widokiem swojej kaszlącej siostry. - Tygrysia Łapo! Uważaj! Te zioła są naprawdę wstrętne!
Tygrysia Łapa obwąchała przygotowaną porcję.
- Mam to zjeść? - spytała Kwiecisty Wiatr.
- Tak skarbie - powiedziała kotka. Tygrysia Łapa niechętnie wzięła zioła w pyszczek i zaczęła żuć. Zaraz po niej Lamparcia Gwiazda wziął swoją porcję.
- Gdzie Fioletowa Chmura i Rdzawa Łapa - spytał, gdy już przełknął swoją porcję.
- Rdzawa Łapa upiera się, że nie idzie - powiedziała Tygrysia Łapa.
- Co? - oburzył się kocur. - Weźcie ich porcje. Idziemy do nich.
Cała trójka wyszła z legowiska medyka i skierowała się do Fioletowej Chmury, która usilnie próbowała przekonać Rdzawą Łapę do pójścia ze sobą.
- A co tu się wyprawia? - zapytała Lamparcia Gwiazda ze wściekłym pomrukiem.
- Rdzawa Łapo, idziemy tylko do Księżycowej Zatoczki - powiedziała wojowniczka. - Wrócimy przed świtem.
- Nie chcę nigdzie iść! - prychnęła kotka. - Zostawcie mnie!
- Nie gadaj głupot! - zawołał lider. - Już! Jedz swoje zioła i idziemy! Wrócimy szybko! Nie dyskutuj! Zjadaj i idziemy!
Rdzawa Łapa położyła po sobie uszy, ale nie umiała nie słuchać się Lamparciej Gwiazdy. Przejęła zioła od Tygrysiej Łapy i zaczęła je przeżuwać wykrzywiając pyszczek. Fioletowa Chmura w tym samym czasie jadła swoja porcję. Gdy grupa była gotowa wyruszyli w podróż.
Najpierw przeszli przez tereny swojego klanu. Uczynili to szybko, zbiegając ze zbocza. Potem przekroczyli strumień i doszli do Wielkiego Drzewa. Lamparcia Gwiazda jak zawsze, kiedy wybierał się do Księżycowej Zatoczki poczuł dziwny dreszcz, jaki odczuwał zawsze w tym miejscu w noc inną, niż noc zgromadzenia. Miał wrażanie, jakby nie powinno go tu być. Wiedział, że jego towarzyszki czują się podobnie.
- Teraz musimy wejść do Głębokiej Ścieżki - powiedział kocur. - To na pozór straszne miejsce, ale w rzeczywistości jest całkowicie bezpieczne.
Towarzyszki lidera uśmiechnęły się lekko, kiedy kocur powoli wkroczył do wąwozu. Po chwili ruszyły za nim opuszczając ogony. Głęboka Ścieżka z pewnością nie należała do najprzyjemniejszych miejsc w okolicy, szczególnie o zachodzie słońca. Mrok nastawał wtedy w głębokim wąwozie, a od ziemi ciągnęło chłodem. Co więcej przez wąwóz co chwila przelatywał podmuch wiatru, a szum fal wielkiej wody odbijał się echem po rozpadlinie. Nic więc dziwnego, że towarzyszki się bały.
- Spokojnie moje drogie - uspokajał je Lamparcia Gwiazda. - Naprawdę, nie ma się czego obawiać.
W końcu po bardzo długim czołganiu się przez korytarz cała trójka dotarła do celu - Księżycowej Zatoczki. Uczennice ze zdumieniem przyglądały się wodzie uderzającej o skalisty brzeg falami. Było to dla nich niesamowite przeżycie.
- Tej nocy spotkam się z Klanem Gwiazdy - zaczął lider. - Czuwajcie nade mną, aby w tę noc nie wydarzyło się nic złego.
Wojowniczki z powagą skinęły głowami. Rozsiadły się w lekkim oddaleniu od kocura. Lamparcia Gwiazda spojrzał w niebo nad szczeliną i dostrzegł księżyc lśniący jasno na niebie. Jego światło wnikało do szczeliny i rozjaśniało ją, a skały mieniły się tysiącami kolorów. Kocur wziął głęboki wdech i napił się wody.
W chwilę później się obudził. W Księżycowej Zatoczce było ciemno, ale niebo w górze powoli zmieniało się na jaśniejsze. Lamparcia Gwiazda przeciągnął się i rozejrzał wokół. Szybko dostrzegł sylwetki śpiących uczennic i Fioletową Chmurę, która wpatrywała się w niego w mroku.
- Możemy wracać - powiedział lider do kotki. - Obudź je.
Fioletowa Chmura wstała i podeszła do Tygrysiej Łapy, podczas gdy Lamparcia Gwiazda zajął się budzeniem Rdzawej Łapy. Kotka po przebudzeniu zamrugała ospale kilka razy, ale po chwili otrzeźwiała i była gotowa do drogi. Zaraz potem grupa ruszyła w drogę powrotną.
~ ~ ~
Do obozu dotarli około pory szczytowania słońca. Zmęczeni podróżą udali się na spoczynek. Mieli mieć wolne do wieczora, kiedy to wyruszy ostatni tego dnia patrol. Jednak pierwsze, co Lamparcia Gwiazda zrobił po powrocie to wyprawa do legowiska Kwiecistego Wiatru.
Nie byli przyjaciółmi, ale nie byli też wrogami. Kwiecisty Wiatr i Lamparcia Gwiazda zawsze zachowywali się wobec siebie formalnie i bez emocji. Tak było od kiedy kotka tylko dołączyła do klanu.
- Co się dowiedziałeś? - spytała medyczka, kiedy tylko dostrzegła wchodzącego lidera.
- Przyszła do mnie Biała Gwiazda - zaczął kocur. Kwiecisty Wiatr odwróciła się do niego i podeszła bliżej.
- Czyli na pewno zostałeś pouczony - zauważyła. - I jak? Co zawaliłeś?
- Biała Gwiazda przypomniała mi, że otrzymałem od Klanu Gwiazdy sprawiedliwość i łaskę - westchnął lider. - I nie powinienem przez to zabijać więźniów naszego klanu.
- Pragnę zauważyć, że nigdy nie chciałeś tak postąpić - powiedziała kotka. - Chyba, że się myliłam?
- Chciałem - przyznał Lamparcia Gwiazda. - Ale wiem, że nie potrafiłbym tak postąpić. Milcząca Gwiazda prędzej nas wymorduje, niż my skrzywdzimy tych wojowników.
- Oj, Lamparcia Gwiazdo. Chcesz być duży i straszny, niczym wojownik z Klanu Lwa, a jesteś przecież tylko głupim koteczkiem.
- Nie jestem "koteczkiem" tylko wojownikiem - prychnął kocur.
- Jesteś synem pieszczoszki i wojownika z wrogiego klanu - powiedziała medyczka. - I od zawsze próbowałeś udowodnić Klanowi Burzy, że jesteś go godny. Nie kłam. Znam cię od czasu, kiedy byłeś uczniem. Lamparcia Gwiazdo, ja też cię dzisiaj pouczę. Jesteś wojownikiem Klanu Burzy. Byłeś częścią tego klanu od kiedy tylko do niego dołączyłeś. Nie masz prawa zachowywać się jak ktoś złej krwi, ponieważ jesteś tam, gdzie powinieneś być. W swoim klanie.
- Ja wiem o tym...
- To dlaczego na siłę starasz się przypodobać klanowi, do którego i tak należysz dłużej niż wszyscy inni?
Lamparcia Gwiazda zwiesił głowę. Wiedział, że mimo wszystko Kwiecisty Wiatr ma rację. Zawsze robił wszystko, aby Klan Burzy był z niego dumny. Aby go szanowali i traktowali jak równego sobie.
- Więc co mam zrobić? - spytał kocur.
- To, co serce uzna za słuszne, a nie umysł.
~ ~ ~
Kilka dni później odbyło się zebranie klanów pod Wielkim Drzewem. Lamparcia Gwiazda był go niezwykle ciekaw. Chciał usłyszeć Milczącą Gwiazdę błagającą o uwolnienie krewnych, jednak kotka nawet nie zasygnalizowała swojej troski o więźniów. Gdy grupa Klanu Burzy wróciła do obozu Gradowa Mordka od razu pobiegł do więźniów i opowiedział im o ich "walecznej" liderce, która przez całe zebranie kuliła się przed Klanem Burzy.
Lamparciej Gwieździe to nie przeszkadzało. Gradowa Mordka z pewnością najbardziej nienawidził więźniów i chciał im dogryźć przy każdej okazji. Choć swoim zachowaniem często wykraczał poza kompetencje medyka było mu to wybaczone.
Następnego dnia po zebraniu lider Klanu Burzy obudził się bardzo późno. Zbliżała się pora szczytowania słońca. Bardzo go to oburzyło. Jak ktokolwiek mógł pozwolić, aby lider się tak lenił? Zaraz po przebudzeniu Lamparcia Gwiazda wyszedł z legowiska. Wszyscy zdawali się tym jakoś nie przejmować, że widzą go dopiero teraz.
- Cześć Lamparcia Gwiazdo! - zawołała Mysi Nos podbiegając do brata. - Jak ci się spało?
- Eee... Dobrze - mruknął lekko zmieszany.
- To wspaniale - powiedziała kotka. - Iskrzące Futro uznała, że powinieneś się dłużej przespać po tym całym zebraniu. Wyglądałeś na bardzo wykończonego. Ale przecież... Nic się ponoć strasznego nie stało?
- Nie, nic się nie stało - przytaknął kocur. - Ja... Ja po prostu... Eh, masz rację. Zmęczyła mnie ta noc. Jak się dzisiaj sprawy mają?
- Iskrzące Futro zabrała swojego ucznia na polowanie. Poszły z Fioletową Chmurą i Tygrysią Łapą. Złota Melodia i Jałowcowy Krzew z uczniami poszły za to na patrol. Lada moment wrócą.
- Aha - mruknął kocur. - Możesz mi jeszcze coś powiedzieć?
- Jasne, słucham?
- Jak się mają nasi więźniowie?
- Zjedli poranną porcję... Dlaczego pytasz?
- Chcę, aby zanieśli do Klanu Wilka jak najlepszą opinię o nas, kiedy ich wypuszczę.
- Wypuścisz ich? Jak to? - zdziwiła się Mysi Nos. - Co ci powiedziała Milcząca Gwiazda, że podjąłeś taką decyzję?
- To nie ona. Ehh... Nie mów nikomu, co postanowiłem. To jeszcze nic pewnego.
- Dobrze... - mruknęła Mysi Nos, po czym odeszła.
Lamparcia Gwiazda westchnął głęboko spoglądając na swoich więźniów. Od dłuższego czasu nie widział w nich zagrożenia. Nie próbowali uciec, nie protestowali... Czasem widział, jak rozmawiają z wojownikami Klanu Burzy.
Nagle usłyszał głośne miauczenie. Wrócił patrol, ale nie byli sami. W pierwszej chwili Lamparcia Gwiazda pomyślał, że to jakiś wojownik Klanu Wilka, który złamał obietnicę swojej liderki, ale po chwili zwrócił uwagę, na to, że była to ciężarna kotka i nie było od niej czuć Klanu Wilka.
- Lamparcia Gwiazdo, ta pieszczoszka twierdzi, że szukała Klanu Burzy - zameldował Jałowcowy Krzew.
- Szukała Klanu Burzy? - zdziwił się Lamparcia Gwiazda. - Kim jesteś pieszczoszko i czego chcesz od Klanu Burzy?
- Nazywam się Casablanca - przedstawiła się kotka. - Szukam domu dla swoich kociąt.
- Może powinnaś wrócić do swoich dwunożnych? - mruknął lider. - Do swojego miękkiego kamienia.
- Nie chcę tam wracać - powiedziała kotka. - Chcę dołączyć do waszego klanu.
Wśród wojowników dało się usłyszeć pomruki śmiechu. Lamparcią Gwiazdę także rozbawiła ta propozycja, ale powstrzymał się od śmiechu.
- Posłuchaj koteczko - zaczął. - Nasz klan nie potrzebuje pieszczoszków i ich kociąt. Wracaj do domu. Las to nie miejsce dla ciebie.
- Ach tak?! - prychnęła kotka. - Zatem wyganiacie mnie i moje kocięta, abyśmy zmarli z głodu i zimna? Wierzyłam, że mi pomożecie.
- Źle uważałaś. Nasz klan nie może ciebie przyjąć. Ani twoich dzieci.
- Lamparcia Gwiazdo - powiedział nieśmiało Nocne Niebo. - Może powinniśmy ją przyjąć?
- Po co?
- Nasz klan potrzebuje wojowników - zauważył młody wojownik. Lamparcia Gwiazda spojrzał na niego ze zdumieniem. W istocie, miał rację. Potrzebowali wojowników. Musieli trenować nowych uczniów. Casablanca była darem od Klanu Gwiazdy.
- Cóż, może jednak to przemyślę - mruknął lider. - Pozwalamy ci zostać ja jakiś czas. Potem zobaczymy co z tobą zrobić.
Kotka uśmiechnęła się i lekko schyliła głowę ku Lamparciej Gwieździe. Mysi Nos przechwyciła pieszczoszkę i zaprowadziła ją do legowiska królowych. Lider był teraz rozdarty między słusznością swoich decyzji. Nie mają przecież czym wykarmić tylu kotów! Dlaczego pozwolił jej zostać?
~ ~ ~
Resztę dnia Lamparcia Gwiazda spędził nadzorując obóz. Porozmawiał także z przyjętą kotką, jednak nadal nie podjął decyzji w jej sprawie. Casablanca oznajmiła, że nie umie walczyć, ani polować. Klan Burzy nie potrzebował takiego kota, ale jej dzieci mogły się okazać bardzo kluczowe dla przyszłości Klanu Burzy. Lider nie chciał też, aby kotka odeszła i zostawiła swoje dzieci w Klanie Wilka. To byłoby najgorsze, co mogłoby się stać.
Gdy słońce zniknęło za klifami, a wielu z wojowników udało się na spoczynek lider zwrócił uwagę na coś nietypowego. Widział to już kilkakrotnie, ale zawsze przymykał na to oko. Rdzawa Łapa dzieliła języki z więźniami. Bardzo zmartwiło to Lamparcią Gwiazdę. Już wcześniej zauważył, że Rdzawa Łapa zaniedbuje trening, swoje porcje oddaje więźniom, a ponadto zachowuje się dziwnie. Nigdy jednak nie przypuszczał, że mogła uwierzyć w słowa Milczącej Gwiazdy. Przecież to były brednie! Rdzawa Łapa była bardzo kochaną kotką i to dlatego tak czule opiekowała się więźniami.
Mimo wszystko obawy nadal męczyły umysł lidera. Gdy więźniowie ułożyli się do snu, a Rdzawa Łapa podreptała w kierunku legowiska uczniów lider zatrzymał ją po drodze.
- Rdzawa Łapo? - mruknął cicho. Uczennica zatrzymała się i odwróciła z wymuszonym uśmiechem.
- Tak? - spytała.
- Czy... Czy wszystko w porządku? - zapytał Lamparcia Gwiazda troskliwie.
- Ja... Tak... W jak najlepszym - wydusiła kotka.
- Córeczko, proszę cię, nie udawaj - nalegał. - Od dłuższego czasu zachowujesz się dziwnie. Nie poznaję cię.
Rdzawa Łapa wzdrygnęła się lekko na słowo "córeczko", ale szybko się opanowała. Długo nie mogła wydusić z siebie żadnego dźwięku.
- Chodzi o Klan Wilka, prawda? Ty naprawdę uwierzyłaś w te kłamstwa! - oburzył się Lamparcia Gwiazda.
- W czyje kłamstwa?! - warknęła ostro szylkretka. - Bo zdecydowanie dałam się wam oszukać! Całe życie mnie okłamywaliście! Ty nie jesteś moim ojcem. Nawet nie próbuj zaprzeczać!
Lamparcia Gwiazda ze smutkiem zwiesił głowę i westchnął.
- Masz rację. Dosyć tego - powiedział ciężkim głosem. - Tak, to prawda. Ja i Iskrzące Futro nie jesteśmy twoimi rodzicami.
- A więc jest tak, jak mówi Klan Wilka! - prychnęła kotka. - Jak mogliście!
- Jak mogliśmy? - spytał Lamparcia Gwiazda, jakby samego siebie. - Pamiętasz dzień, w którym cię znalazłem? Oczywiście, że nie! Przecież wpoiliśmy ci, ze nic takiego nie miało miejsca! Nie odchodź teraz i posłuchaj, bo nie mam zamiaru kłamać. Powiem ci prawdę i całą prawdę.
- Zatem słucham - mruknęła Rdzawa Łapa, pełna złości. - Skąd wzięłam się w Klanie Burzy?
- Biała Gwiazda była moją mentorką i przyjaciółką - zaczął lider. - W noc, w którą umarła straciłem część sensu życia. To był najgorszy okres w całej mojej historii. Jakiś czas wcześniej Malinowa Gwiazda zamordowała moją siostrę, Srebrny Pysk, a ja byłem niemal pewien, że zostałem sam na świecie. Potem jednak powróciła Mysi Nos i przyprowadziła ze sobą dwie cudowne córeczki... A potem śmierć Białej Gwiazdy, znów wyrwała mi serce. Znienawidziłem więc od razu zarówno Klan Nocy jak i Klan Wilka. Obie liderki były winne śmierci mojej przyjaciółki. Obie zaatakowały nas bez powodu. Zabiły Białą Gwiazdę, Rozmyty Pył, Wichrową Łapę i Sztormową Łapę. Co więcej zabrały nasze tereny na krótko przed najgorszym okresem w dziejach wszystkich klanów. Jednak zanim do tego doszło wyłowiłem ze strumienia kociaka. Był ledwo żywy i cuchnął Klanem Wilka.
- Przynajmniej mnie nie porwałeś - prychnęła uczennica.
- Nigdy bym tak nie zrobił. Zabrałem cię wtedy w bezpieczne miejsce, gdzie zostałaś wyczyszczona i otoczona troską. Ocaliłem ci życie, co było moim obowiązkiem jako wojownika. Ale popełniłem też błąd, którego nigdy sobie nie wybaczę, ale nie wybaczyłbym go sobie jeszcze bardziej, gdybym postąpił inaczej. Nie oddałem cię. Zabrałem cię dla siebie.
- I wbiłeś do głowy te wszystkie kłamstwa! - syknęła Rdzawa Łapa. - Wmówiłeś mi, że jestem twoją córką, chociaż wcale nią nie byłam! Ty nie jesteś moim ojcem! A Iskrzące Futro nie jest moją matką! Urodziła mnie Milcząca Gwiazda! Jakim cudem mogłam traktować was jak rodzinę?!
Kotka płakała i odsuwała się od lidera co raz bardziej wyginając grzbiet.
- Bo jesteśmy twoją rodziną! - zawołał kocur. - Bo chociaż to Milcząca Gwiazda cię urodziła to my ciebie wychowaliśmy, wyszkoliliśmy... Otoczyliśmy cię miłością, jakiej nie znają inni wojownicy! Byłaś jedną z nas. Nadal jesteś. Członkowie Klanu Burzy są gotowi zginąć za ciebie. Naprawdę to nic dla ciebie nie znaczy? Nadal wolisz Milczącą Gwiazdę, która chciała sprzedać cię wrogom? Kotkę, która nic o tobie nie wie i cię nie kocha?
- Wolę matkę, która mnie nie kocha niż ojca, który morduje niewinnych! - syknęła kotka. - Chcesz ich zabić! Zabić moją rodzinę! Jesteś mordercą! Brzydzę się tobą!
Rdzawa Łapa pod wpływem emocji rozpłakała się i wybiegła z obozu w mroki nocy. Dopiero teraz Lamparcia Gwiazda zauważył, ze wojownicy przyglądali się wszystkiemu. Miał to gdzieś. Szybkim krokiem podszedł do więźniów. Pręgowana kotka śmiała się szyderczo.
- Nienawidziłem Milczącej Gwiazdy za wszystko, co zrobiła mi i Rdzawej Łapie - powiedział do grupki. - Jednak was nienawidzę jeszcze bardziej. Odebraliście mi więcej niż Klany Wilka i Nocy razem wzięte. Zabraliście mi moje jedyne dziecko. Najchętniej zamordowałbym was tu i teraz. Ale nie mogę. Rdzawa Łapa się myli, ja nie jestem mordercą. Wracajcie do swojej liderki i nigdy więcej mi się nie pokazujcie na oczy.
- Uwalniasz nas? - zakpił Borsuczy Goniec.
- Wynoście się stąd, zanim zmienię zdanie!
Wojownicy choć nieufnie przeszli obok Lamparciej Gwiazdy i ruszyli w kierunku wyjścia z obozu. Wojownicy Klanu Burzy chcieli ich zatrzymać, ale lider kazał im ustąpić.
Gdy cała trójka wyszła do lidera podbiegła Blady Świt wraz ze swoim synem.
- Dlaczego ich wypuściłeś? Gdzie nasza zemsta? - spytała kotka z żalem w oczach.
- Wojownik nie powinien zabijać drugiego wojownika - powiedział Lamparcia Gwiazda. - Niech się dzieje co chce.
Dwa wschody słońca później Lamparcia Gwiazda zwołał wojowników swego klanu, aby mianować nowych uczniów. Nie chciał mianować wszystkich na raz. Na pierwszy ogień wziął dwa kocurki. Obaj byli niezwykle zniecierpliwieni, kiedy ich matka uspokajała ich, podczas oczekiwania na ceremonię. Byli elegancko wyczyszczeni i dumnie wypinali swoje piersi.
- Dziś nadeszła pora, aby nasz klan powitał nowych uczniów - zaczął Lamparcia Gwiazda. Kocięta, wystąpcie.
Oboje wystąpili do przodu machając końcówkami ogonów. Byli wyraźnie podekscytowani.
- Od tej chwili, aż do otrzymania imienia wojownika - zaczął zwracając się do niebieskookiego kocurka - Uczeń ten nazywać się będzie Ciernista Łapa. Jego mentorem zostanie Blady Świt. Blady Świcie, jesteś wojowniczką doświadczoną, ale to twój pierwszy uczeń. Ufam, że wytrenujesz go na świetnego wojownika.
Kotka skinęła głową. Lamparcia Gwiazda z uśmiechem zwrócił się do drugiego kociaka.
- Ty, Agreściku będziesz od teraz nazywać się Agrestowa Łapa - powiedział. - Twoim mentorem zostanie Nocne Niebo. Mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji!
Wszyscy zebrani zaśmiali się, a zawstydzony wojownik mruknął cicho:
- No jasne, że nie!
Po chwili nowi uczniowie i ich mentorzy zetknęli się noskami kończąc ceremonię. Lamparcia Gwiazda zeskoczył z podwyższenia i przeszedł się po obozie, kiedy wojownicy wracali do swoich zajęć. Po chwili dopadła go para kociaków, rodzeństwo nowomianowanych.
- Lamparcia Gwiazdo, kiedy my zostaniemy uczniami? - zapytał ze smutkiem kocurek. - Już tak długo czekamy!
- Kiedy jutrzejsze słońce wzniesie się wysoko odbędzie się kolejna ceremonia - powiedział czule lider. - Cierpliwości! Jutro poznacie imiona swoich mentorów!
- Mam nadzieję, że mnie będzie trenować Mysi Nos! - zawołała rześko kotka. - To prawda, że trenowała tatę?
- Tak, to prawda - powiedział Lamparcia Gwiazda.
- To znaczy, że musi być świetna! - zawołał brat. - Nasz tata to wielki wojownik, a ona musi być jeszcze lepsza!
- No już, spokojnie - zaśmiał się kocur. - Wracajcie do waszej mamy. Jutro wasz wielki dzień. Musicie go dokładnie zaplanować!
Oboje radośnie pobiegli do swojej mamy zostawiając lidera samego Jednak nie na długo, bo po chwili podbiegła do niego Mysi Nos. Siostra otarła się o niego czule i polizała go za uchem.
- Może mi zdradzisz, które z tych dwojga słodzików będzie się uczyć ode mnie? - zapytała.
- Twój pech. Nie zdradzę - powiedział przekornie Lamparcia Gwiazda.
- Wielka szkoda - mruknęła. - Drugie zostanie uczniem Iskrzącego Futra, prawda? Myślę, że będzie szczęśliwa zostając kolejny raz mentorką.
- Ostatni raz nie skończył się szczęśliwie - westchnął czarny. - Ci samotnicy... Zamordowali jej ucznia. Ale niekoniecznie oni.
- Klan Wilka? Nadal uważasz, że to oni są wszystkiemu winni? - zapytała kotka nieco zatroskana.
- Nie, to prawda. Samotnicy zabili Burzową Łapę - mruknął. - Ale Klan Wilka ma na sumieniu inne zbrodnie.
Lamparcia Gwiazda spojrzał z bólem w kierunku więźniów. Borsuczy Goniec wpatrywał się w niego z nienawiścią, a jego dzieci zajmowały się sobą. Kotka spała, a kocur obgryzał kości królika, którymi podzielił się z nimi Klan Burzy.
- Jeżeli Milcząca Gwiazda zaatakuje nie zawaham się ich zabić - powiedział Lamparcia Gwiazda. - Wiesz o tym.
- I nie jestem temu przeciwna - warknęła kotka. - Rozmyty Pył był moim mentorem. Nigdy nie zapomnę Klanom Wilka i Nocy tego, że go zabili. Osobiście rozedrę temu kocurowi gardło, kiedy będzie to konieczne.
- To takie trudne Mysi Nosie - westchnął kocur. - I ja jestem rządny zemsty za śmierć Białej Gwiazdy! Ale czy zabicie najbliższych Milczącej Gwiazdy będzie słuszną zemstą?
- Nie wiem - mruknęła kotka. - To ty musisz wiedzieć.
~ ~ ~
Następnego dnia, zaraz po ceremonii mianowania uczniów, podczas której przydzielił Błękitną Łapę Mysiemu Nosowi, a Chmurną Łapę Iskrzącemu Futru Lamparcia Gwiazda w zamyśleniu krążył po obozie. W końcu zatrzymał się i podszedł do Fioletowej Chmury.
- Zawołaj Rdzawą Łapę, Tygrysią Łapę i Pręgowaną Łapę - powiedział. - Mam nadzieję, że nie masz planów na wieczór?
- Stało się coś? - zapytała kotka.
- Idziemy do Księżycowej Zatoczki. Już za chwilę. Przyjdź z nimi do legowiska medyka.
Po rzuceniu tych komend sam od razu udał się do Kwiecistego Wiatru. W wejściu minął Gradową Mordkę. Kocur nawet nie zwrócił uwagi na to, że lider wchodzi. Był skupiony na czymś, co obserwował z wyjścia. Podążając za jego wzrokiem Lamparcia Gwiazda zauważył, że z wejścia do legowiska medyka jest świetny widok na więźniów. Od razu zrozumiał. Zostawił więc młodzieńca bez słowa i zawołał medyczkę. Po chwili Kwiecisty Wiatr już zbierała w składziku odpowiednie zioła do mieszanki. Zaraz po tym, jak wróciła do legowiska wbiegła Pręgowana Łapa.
- To prawda, że idziemy do Księżycowej Zatoczki? - zawołała radośnie patrząc liderowi w oczy.
- Tak - powiedział. - Jak tylko zjemy zioła możemy iść. Uważaj, są lekko mdłe.
Ale uczennica nie słuchała, tylko zjadła liście i skrzywiła się.
- Okropność! - syknęła. Zaraz weszła Tygrysia Łapa. Nieco zaskoczona była widokiem swojej kaszlącej siostry. - Tygrysia Łapo! Uważaj! Te zioła są naprawdę wstrętne!
Tygrysia Łapa obwąchała przygotowaną porcję.
- Mam to zjeść? - spytała Kwiecisty Wiatr.
- Tak skarbie - powiedziała kotka. Tygrysia Łapa niechętnie wzięła zioła w pyszczek i zaczęła żuć. Zaraz po niej Lamparcia Gwiazda wziął swoją porcję.
- Gdzie Fioletowa Chmura i Rdzawa Łapa - spytał, gdy już przełknął swoją porcję.
- Rdzawa Łapa upiera się, że nie idzie - powiedziała Tygrysia Łapa.
- Co? - oburzył się kocur. - Weźcie ich porcje. Idziemy do nich.
Cała trójka wyszła z legowiska medyka i skierowała się do Fioletowej Chmury, która usilnie próbowała przekonać Rdzawą Łapę do pójścia ze sobą.
- A co tu się wyprawia? - zapytała Lamparcia Gwiazda ze wściekłym pomrukiem.
- Rdzawa Łapo, idziemy tylko do Księżycowej Zatoczki - powiedziała wojowniczka. - Wrócimy przed świtem.
- Nie chcę nigdzie iść! - prychnęła kotka. - Zostawcie mnie!
- Nie gadaj głupot! - zawołał lider. - Już! Jedz swoje zioła i idziemy! Wrócimy szybko! Nie dyskutuj! Zjadaj i idziemy!
Rdzawa Łapa położyła po sobie uszy, ale nie umiała nie słuchać się Lamparciej Gwiazdy. Przejęła zioła od Tygrysiej Łapy i zaczęła je przeżuwać wykrzywiając pyszczek. Fioletowa Chmura w tym samym czasie jadła swoja porcję. Gdy grupa była gotowa wyruszyli w podróż.
Najpierw przeszli przez tereny swojego klanu. Uczynili to szybko, zbiegając ze zbocza. Potem przekroczyli strumień i doszli do Wielkiego Drzewa. Lamparcia Gwiazda jak zawsze, kiedy wybierał się do Księżycowej Zatoczki poczuł dziwny dreszcz, jaki odczuwał zawsze w tym miejscu w noc inną, niż noc zgromadzenia. Miał wrażanie, jakby nie powinno go tu być. Wiedział, że jego towarzyszki czują się podobnie.
- Teraz musimy wejść do Głębokiej Ścieżki - powiedział kocur. - To na pozór straszne miejsce, ale w rzeczywistości jest całkowicie bezpieczne.
Towarzyszki lidera uśmiechnęły się lekko, kiedy kocur powoli wkroczył do wąwozu. Po chwili ruszyły za nim opuszczając ogony. Głęboka Ścieżka z pewnością nie należała do najprzyjemniejszych miejsc w okolicy, szczególnie o zachodzie słońca. Mrok nastawał wtedy w głębokim wąwozie, a od ziemi ciągnęło chłodem. Co więcej przez wąwóz co chwila przelatywał podmuch wiatru, a szum fal wielkiej wody odbijał się echem po rozpadlinie. Nic więc dziwnego, że towarzyszki się bały.
- Spokojnie moje drogie - uspokajał je Lamparcia Gwiazda. - Naprawdę, nie ma się czego obawiać.
W końcu po bardzo długim czołganiu się przez korytarz cała trójka dotarła do celu - Księżycowej Zatoczki. Uczennice ze zdumieniem przyglądały się wodzie uderzającej o skalisty brzeg falami. Było to dla nich niesamowite przeżycie.
- Tej nocy spotkam się z Klanem Gwiazdy - zaczął lider. - Czuwajcie nade mną, aby w tę noc nie wydarzyło się nic złego.
Wojowniczki z powagą skinęły głowami. Rozsiadły się w lekkim oddaleniu od kocura. Lamparcia Gwiazda spojrzał w niebo nad szczeliną i dostrzegł księżyc lśniący jasno na niebie. Jego światło wnikało do szczeliny i rozjaśniało ją, a skały mieniły się tysiącami kolorów. Kocur wziął głęboki wdech i napił się wody.
Lamparcia Gwiazda obudził się w Klanie Gwiazdy. Spokój jaki tu panował był niesamowity. Ciepły wiatr zawiał od tyłu niosąc ze sobą znajomą woń.
- Biała Gwiazda...
Gdy tylko się odwrócił dostrzegł lśniące jasne futro swojej przyjaciółki
- Najdroższy... przyjacielu - powiedziała kotka ocierając się o bok czarnego lidera. - Czekałam, aż mnie odwiedzisz!
- I ja nie mogłem się doczekać - powiedział kocur, jakby z bólem. - Tęsknie za tobą. Każdej nocy tonę w nienawiści do Milczącej Gwiazdy i Malinowej Gwiazdy, za to, co ci zrobiły.
- Nie masz prawa ich nienawidzić - oznajmiła kotka. - Malinowa Gwiazda zdradziła mnie, lecz nie zrobiła tego z głębi serca, lecz pod wpływem złych mocy, cieni, które otoczyły ją z każdej strony.
- Lecz Milcząca Gwiazda jest przy zdrowych zmysłach - prychnął kocur. - Dlatego zasługuje na karę.
- I dlatego chcesz zabić jej dzieci?
Nastała chwila ciszy. Lamparcia Gwiazda nie miał zamiaru odpowiadać.
- Co mam z nimi zrobić? - odezwał się w końcu. - Jak mam potraktować tych wojowników?
- Dałam ci dar łaski, abyś umiał wybaczać - kontynuowała była liderka. - A ty mścisz się i niszczysz to, co nie ma winy. Roztrwaniasz mój dar. I dar Srebrnej Gwiazdy, który dał ci sprawiedliwość, jakiej nie okazujesz.
- Czy sprawiedliwą była śmierć Rozmytego Pyłu i jego dzieci? - spytał. - Czy twoja śmierć była sprawiedliwa?
- Wojownik nie powinien zabijać drugiego wojownika - Biała Gwiazda pokręciła głową. - Ty także nie powinieneś.
W jednej chwili otoczyła ich mgła tak gęsta, że Lamparcia Gwiazda stracił przyjaciółkę z oczu...
W chwilę później się obudził. W Księżycowej Zatoczce było ciemno, ale niebo w górze powoli zmieniało się na jaśniejsze. Lamparcia Gwiazda przeciągnął się i rozejrzał wokół. Szybko dostrzegł sylwetki śpiących uczennic i Fioletową Chmurę, która wpatrywała się w niego w mroku.
- Możemy wracać - powiedział lider do kotki. - Obudź je.
Fioletowa Chmura wstała i podeszła do Tygrysiej Łapy, podczas gdy Lamparcia Gwiazda zajął się budzeniem Rdzawej Łapy. Kotka po przebudzeniu zamrugała ospale kilka razy, ale po chwili otrzeźwiała i była gotowa do drogi. Zaraz potem grupa ruszyła w drogę powrotną.
~ ~ ~
Do obozu dotarli około pory szczytowania słońca. Zmęczeni podróżą udali się na spoczynek. Mieli mieć wolne do wieczora, kiedy to wyruszy ostatni tego dnia patrol. Jednak pierwsze, co Lamparcia Gwiazda zrobił po powrocie to wyprawa do legowiska Kwiecistego Wiatru.
Nie byli przyjaciółmi, ale nie byli też wrogami. Kwiecisty Wiatr i Lamparcia Gwiazda zawsze zachowywali się wobec siebie formalnie i bez emocji. Tak było od kiedy kotka tylko dołączyła do klanu.
- Co się dowiedziałeś? - spytała medyczka, kiedy tylko dostrzegła wchodzącego lidera.
- Przyszła do mnie Biała Gwiazda - zaczął kocur. Kwiecisty Wiatr odwróciła się do niego i podeszła bliżej.
- Czyli na pewno zostałeś pouczony - zauważyła. - I jak? Co zawaliłeś?
- Biała Gwiazda przypomniała mi, że otrzymałem od Klanu Gwiazdy sprawiedliwość i łaskę - westchnął lider. - I nie powinienem przez to zabijać więźniów naszego klanu.
- Pragnę zauważyć, że nigdy nie chciałeś tak postąpić - powiedziała kotka. - Chyba, że się myliłam?
- Chciałem - przyznał Lamparcia Gwiazda. - Ale wiem, że nie potrafiłbym tak postąpić. Milcząca Gwiazda prędzej nas wymorduje, niż my skrzywdzimy tych wojowników.
- Oj, Lamparcia Gwiazdo. Chcesz być duży i straszny, niczym wojownik z Klanu Lwa, a jesteś przecież tylko głupim koteczkiem.
- Nie jestem "koteczkiem" tylko wojownikiem - prychnął kocur.
- Jesteś synem pieszczoszki i wojownika z wrogiego klanu - powiedziała medyczka. - I od zawsze próbowałeś udowodnić Klanowi Burzy, że jesteś go godny. Nie kłam. Znam cię od czasu, kiedy byłeś uczniem. Lamparcia Gwiazdo, ja też cię dzisiaj pouczę. Jesteś wojownikiem Klanu Burzy. Byłeś częścią tego klanu od kiedy tylko do niego dołączyłeś. Nie masz prawa zachowywać się jak ktoś złej krwi, ponieważ jesteś tam, gdzie powinieneś być. W swoim klanie.
- Ja wiem o tym...
- To dlaczego na siłę starasz się przypodobać klanowi, do którego i tak należysz dłużej niż wszyscy inni?
Lamparcia Gwiazda zwiesił głowę. Wiedział, że mimo wszystko Kwiecisty Wiatr ma rację. Zawsze robił wszystko, aby Klan Burzy był z niego dumny. Aby go szanowali i traktowali jak równego sobie.
- Więc co mam zrobić? - spytał kocur.
- To, co serce uzna za słuszne, a nie umysł.
~ ~ ~
Kilka dni później odbyło się zebranie klanów pod Wielkim Drzewem. Lamparcia Gwiazda był go niezwykle ciekaw. Chciał usłyszeć Milczącą Gwiazdę błagającą o uwolnienie krewnych, jednak kotka nawet nie zasygnalizowała swojej troski o więźniów. Gdy grupa Klanu Burzy wróciła do obozu Gradowa Mordka od razu pobiegł do więźniów i opowiedział im o ich "walecznej" liderce, która przez całe zebranie kuliła się przed Klanem Burzy.
Lamparciej Gwieździe to nie przeszkadzało. Gradowa Mordka z pewnością najbardziej nienawidził więźniów i chciał im dogryźć przy każdej okazji. Choć swoim zachowaniem często wykraczał poza kompetencje medyka było mu to wybaczone.
Następnego dnia po zebraniu lider Klanu Burzy obudził się bardzo późno. Zbliżała się pora szczytowania słońca. Bardzo go to oburzyło. Jak ktokolwiek mógł pozwolić, aby lider się tak lenił? Zaraz po przebudzeniu Lamparcia Gwiazda wyszedł z legowiska. Wszyscy zdawali się tym jakoś nie przejmować, że widzą go dopiero teraz.
- Cześć Lamparcia Gwiazdo! - zawołała Mysi Nos podbiegając do brata. - Jak ci się spało?
- Eee... Dobrze - mruknął lekko zmieszany.
- To wspaniale - powiedziała kotka. - Iskrzące Futro uznała, że powinieneś się dłużej przespać po tym całym zebraniu. Wyglądałeś na bardzo wykończonego. Ale przecież... Nic się ponoć strasznego nie stało?
- Nie, nic się nie stało - przytaknął kocur. - Ja... Ja po prostu... Eh, masz rację. Zmęczyła mnie ta noc. Jak się dzisiaj sprawy mają?
- Iskrzące Futro zabrała swojego ucznia na polowanie. Poszły z Fioletową Chmurą i Tygrysią Łapą. Złota Melodia i Jałowcowy Krzew z uczniami poszły za to na patrol. Lada moment wrócą.
- Aha - mruknął kocur. - Możesz mi jeszcze coś powiedzieć?
- Jasne, słucham?
- Jak się mają nasi więźniowie?
- Zjedli poranną porcję... Dlaczego pytasz?
- Chcę, aby zanieśli do Klanu Wilka jak najlepszą opinię o nas, kiedy ich wypuszczę.
- Wypuścisz ich? Jak to? - zdziwiła się Mysi Nos. - Co ci powiedziała Milcząca Gwiazda, że podjąłeś taką decyzję?
- To nie ona. Ehh... Nie mów nikomu, co postanowiłem. To jeszcze nic pewnego.
- Dobrze... - mruknęła Mysi Nos, po czym odeszła.
Lamparcia Gwiazda westchnął głęboko spoglądając na swoich więźniów. Od dłuższego czasu nie widział w nich zagrożenia. Nie próbowali uciec, nie protestowali... Czasem widział, jak rozmawiają z wojownikami Klanu Burzy.
Nagle usłyszał głośne miauczenie. Wrócił patrol, ale nie byli sami. W pierwszej chwili Lamparcia Gwiazda pomyślał, że to jakiś wojownik Klanu Wilka, który złamał obietnicę swojej liderki, ale po chwili zwrócił uwagę, na to, że była to ciężarna kotka i nie było od niej czuć Klanu Wilka.
- Lamparcia Gwiazdo, ta pieszczoszka twierdzi, że szukała Klanu Burzy - zameldował Jałowcowy Krzew.
- Szukała Klanu Burzy? - zdziwił się Lamparcia Gwiazda. - Kim jesteś pieszczoszko i czego chcesz od Klanu Burzy?
- Nazywam się Casablanca - przedstawiła się kotka. - Szukam domu dla swoich kociąt.
- Może powinnaś wrócić do swoich dwunożnych? - mruknął lider. - Do swojego miękkiego kamienia.
- Nie chcę tam wracać - powiedziała kotka. - Chcę dołączyć do waszego klanu.
Wśród wojowników dało się usłyszeć pomruki śmiechu. Lamparcią Gwiazdę także rozbawiła ta propozycja, ale powstrzymał się od śmiechu.
- Posłuchaj koteczko - zaczął. - Nasz klan nie potrzebuje pieszczoszków i ich kociąt. Wracaj do domu. Las to nie miejsce dla ciebie.
- Ach tak?! - prychnęła kotka. - Zatem wyganiacie mnie i moje kocięta, abyśmy zmarli z głodu i zimna? Wierzyłam, że mi pomożecie.
- Źle uważałaś. Nasz klan nie może ciebie przyjąć. Ani twoich dzieci.
- Lamparcia Gwiazdo - powiedział nieśmiało Nocne Niebo. - Może powinniśmy ją przyjąć?
- Po co?
- Nasz klan potrzebuje wojowników - zauważył młody wojownik. Lamparcia Gwiazda spojrzał na niego ze zdumieniem. W istocie, miał rację. Potrzebowali wojowników. Musieli trenować nowych uczniów. Casablanca była darem od Klanu Gwiazdy.
- Cóż, może jednak to przemyślę - mruknął lider. - Pozwalamy ci zostać ja jakiś czas. Potem zobaczymy co z tobą zrobić.
Kotka uśmiechnęła się i lekko schyliła głowę ku Lamparciej Gwieździe. Mysi Nos przechwyciła pieszczoszkę i zaprowadziła ją do legowiska królowych. Lider był teraz rozdarty między słusznością swoich decyzji. Nie mają przecież czym wykarmić tylu kotów! Dlaczego pozwolił jej zostać?
~ ~ ~
Resztę dnia Lamparcia Gwiazda spędził nadzorując obóz. Porozmawiał także z przyjętą kotką, jednak nadal nie podjął decyzji w jej sprawie. Casablanca oznajmiła, że nie umie walczyć, ani polować. Klan Burzy nie potrzebował takiego kota, ale jej dzieci mogły się okazać bardzo kluczowe dla przyszłości Klanu Burzy. Lider nie chciał też, aby kotka odeszła i zostawiła swoje dzieci w Klanie Wilka. To byłoby najgorsze, co mogłoby się stać.
Gdy słońce zniknęło za klifami, a wielu z wojowników udało się na spoczynek lider zwrócił uwagę na coś nietypowego. Widział to już kilkakrotnie, ale zawsze przymykał na to oko. Rdzawa Łapa dzieliła języki z więźniami. Bardzo zmartwiło to Lamparcią Gwiazdę. Już wcześniej zauważył, że Rdzawa Łapa zaniedbuje trening, swoje porcje oddaje więźniom, a ponadto zachowuje się dziwnie. Nigdy jednak nie przypuszczał, że mogła uwierzyć w słowa Milczącej Gwiazdy. Przecież to były brednie! Rdzawa Łapa była bardzo kochaną kotką i to dlatego tak czule opiekowała się więźniami.
Mimo wszystko obawy nadal męczyły umysł lidera. Gdy więźniowie ułożyli się do snu, a Rdzawa Łapa podreptała w kierunku legowiska uczniów lider zatrzymał ją po drodze.
- Rdzawa Łapo? - mruknął cicho. Uczennica zatrzymała się i odwróciła z wymuszonym uśmiechem.
- Tak? - spytała.
- Czy... Czy wszystko w porządku? - zapytał Lamparcia Gwiazda troskliwie.
- Ja... Tak... W jak najlepszym - wydusiła kotka.
- Córeczko, proszę cię, nie udawaj - nalegał. - Od dłuższego czasu zachowujesz się dziwnie. Nie poznaję cię.
Rdzawa Łapa wzdrygnęła się lekko na słowo "córeczko", ale szybko się opanowała. Długo nie mogła wydusić z siebie żadnego dźwięku.
- Chodzi o Klan Wilka, prawda? Ty naprawdę uwierzyłaś w te kłamstwa! - oburzył się Lamparcia Gwiazda.
- W czyje kłamstwa?! - warknęła ostro szylkretka. - Bo zdecydowanie dałam się wam oszukać! Całe życie mnie okłamywaliście! Ty nie jesteś moim ojcem. Nawet nie próbuj zaprzeczać!
Lamparcia Gwiazda ze smutkiem zwiesił głowę i westchnął.
- Masz rację. Dosyć tego - powiedział ciężkim głosem. - Tak, to prawda. Ja i Iskrzące Futro nie jesteśmy twoimi rodzicami.
- A więc jest tak, jak mówi Klan Wilka! - prychnęła kotka. - Jak mogliście!
- Jak mogliśmy? - spytał Lamparcia Gwiazda, jakby samego siebie. - Pamiętasz dzień, w którym cię znalazłem? Oczywiście, że nie! Przecież wpoiliśmy ci, ze nic takiego nie miało miejsca! Nie odchodź teraz i posłuchaj, bo nie mam zamiaru kłamać. Powiem ci prawdę i całą prawdę.
- Zatem słucham - mruknęła Rdzawa Łapa, pełna złości. - Skąd wzięłam się w Klanie Burzy?
- Biała Gwiazda była moją mentorką i przyjaciółką - zaczął lider. - W noc, w którą umarła straciłem część sensu życia. To był najgorszy okres w całej mojej historii. Jakiś czas wcześniej Malinowa Gwiazda zamordowała moją siostrę, Srebrny Pysk, a ja byłem niemal pewien, że zostałem sam na świecie. Potem jednak powróciła Mysi Nos i przyprowadziła ze sobą dwie cudowne córeczki... A potem śmierć Białej Gwiazdy, znów wyrwała mi serce. Znienawidziłem więc od razu zarówno Klan Nocy jak i Klan Wilka. Obie liderki były winne śmierci mojej przyjaciółki. Obie zaatakowały nas bez powodu. Zabiły Białą Gwiazdę, Rozmyty Pył, Wichrową Łapę i Sztormową Łapę. Co więcej zabrały nasze tereny na krótko przed najgorszym okresem w dziejach wszystkich klanów. Jednak zanim do tego doszło wyłowiłem ze strumienia kociaka. Był ledwo żywy i cuchnął Klanem Wilka.
- Przynajmniej mnie nie porwałeś - prychnęła uczennica.
- Nigdy bym tak nie zrobił. Zabrałem cię wtedy w bezpieczne miejsce, gdzie zostałaś wyczyszczona i otoczona troską. Ocaliłem ci życie, co było moim obowiązkiem jako wojownika. Ale popełniłem też błąd, którego nigdy sobie nie wybaczę, ale nie wybaczyłbym go sobie jeszcze bardziej, gdybym postąpił inaczej. Nie oddałem cię. Zabrałem cię dla siebie.
- I wbiłeś do głowy te wszystkie kłamstwa! - syknęła Rdzawa Łapa. - Wmówiłeś mi, że jestem twoją córką, chociaż wcale nią nie byłam! Ty nie jesteś moim ojcem! A Iskrzące Futro nie jest moją matką! Urodziła mnie Milcząca Gwiazda! Jakim cudem mogłam traktować was jak rodzinę?!
Kotka płakała i odsuwała się od lidera co raz bardziej wyginając grzbiet.
- Bo jesteśmy twoją rodziną! - zawołał kocur. - Bo chociaż to Milcząca Gwiazda cię urodziła to my ciebie wychowaliśmy, wyszkoliliśmy... Otoczyliśmy cię miłością, jakiej nie znają inni wojownicy! Byłaś jedną z nas. Nadal jesteś. Członkowie Klanu Burzy są gotowi zginąć za ciebie. Naprawdę to nic dla ciebie nie znaczy? Nadal wolisz Milczącą Gwiazdę, która chciała sprzedać cię wrogom? Kotkę, która nic o tobie nie wie i cię nie kocha?
- Wolę matkę, która mnie nie kocha niż ojca, który morduje niewinnych! - syknęła kotka. - Chcesz ich zabić! Zabić moją rodzinę! Jesteś mordercą! Brzydzę się tobą!
Rdzawa Łapa pod wpływem emocji rozpłakała się i wybiegła z obozu w mroki nocy. Dopiero teraz Lamparcia Gwiazda zauważył, ze wojownicy przyglądali się wszystkiemu. Miał to gdzieś. Szybkim krokiem podszedł do więźniów. Pręgowana kotka śmiała się szyderczo.
- Nienawidziłem Milczącej Gwiazdy za wszystko, co zrobiła mi i Rdzawej Łapie - powiedział do grupki. - Jednak was nienawidzę jeszcze bardziej. Odebraliście mi więcej niż Klany Wilka i Nocy razem wzięte. Zabraliście mi moje jedyne dziecko. Najchętniej zamordowałbym was tu i teraz. Ale nie mogę. Rdzawa Łapa się myli, ja nie jestem mordercą. Wracajcie do swojej liderki i nigdy więcej mi się nie pokazujcie na oczy.
- Uwalniasz nas? - zakpił Borsuczy Goniec.
- Wynoście się stąd, zanim zmienię zdanie!
Wojownicy choć nieufnie przeszli obok Lamparciej Gwiazdy i ruszyli w kierunku wyjścia z obozu. Wojownicy Klanu Burzy chcieli ich zatrzymać, ale lider kazał im ustąpić.
Gdy cała trójka wyszła do lidera podbiegła Blady Świt wraz ze swoim synem.
- Dlaczego ich wypuściłeś? Gdzie nasza zemsta? - spytała kotka z żalem w oczach.
- Wojownik nie powinien zabijać drugiego wojownika - powiedział Lamparcia Gwiazda. - Niech się dzieje co chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz