- Ona uwielbiała to miejsce... - mruknął zasmucony lider.
Spadający Liść siedział gdzieś z tyłu. Tak szczerze to nie obchodziły go te całe ceregiele. Był zmęczony, a nie lubił tego uczucia, dlatego chciał jak najszybciej wrócić do obozu. Jakoś za bardzo nie przepadał za Kwiecistym Strumykiem. Rozmawiała ona z tą rozpieszczoną szylkretową kotką! To był istny skandal dla zielonookiego. Nie rozumiał tego, jak można dogadywać się z pieszczochami bezwłosych. Przecież oni nic nie wiedzą o życiu klanowym - znają drogę do lisiego łajna, którym się żywią, i z powrotem na miękki głaz. Jak opuszczą gniazdo dwunogów to zapewne już nigdy nie wrócą. Syn Spopielonej Gwiazdy najchętniej zabiłby Kasztanową Kroplę, tak jak to zrobił z uczennicą Klanu Nocy. Nie żałował swej decyzji - ba! Wręcz przeciwnie! Czuł się dumny z tego, że mógł ocalić klan przed ewentualnymi szpiegami. To zapewne nauczyło nadrzeczne koty, aby nie zadzierać z Klanem Klifu.
Nim kocur się obejrzał, całe stadko wojowników zaczęło wracać. Jak zwykle został na końcu, co mu wprawdzie nie przeszkadzało. Pomyślał, że zostanie tu jeszcze chwilę, pomimo zmęczenia. Tak właściwie to nigdy nie miał okazji aby podziwiać Słoną Wodę w blasku gwiazd oraz księżyca. Popatrzył w górę. Ujrzawszy mnóstwo świecących kropek, jego wyobraźnia zaczęła działać. Począł wyobrażać sobie różne koty, łącząc białe punkciki. Dostrzegł Spopieloną Gwiazdę - jego matkę - która nie wyglądała na zadowoloną. Kręciła z dezaprobatą łbem. Spadający Liść prychnął, a obraz rozmazał się.
- Uh... Muszę się wstydzić za takiego kota, któremu pszczoły zasnuły mózg. Na pewno nigdy się nie przyznam do tego, że jesteś moją matką! - krzyknął do Srebrnej Skórki.
- Ma-mą?... - odezwał się piskliwy głos.
Zielonooki od razu odwrócił głowę w bok. Ujrzał tam ledwo dostrzegalną sylwetkę młodego kotka. Podniósł się, przy okazji przeciągając. Wiedział, iż to kocię.
- Gdzie są twoi rodzice? - spytał beznamiętnie.
- M-m... - odparł - O-oni... Uciekli! - dodał ze łzami w zielonych oczach.
Spadający Liść znał kodeks wojownika. Nie może zostawić kociaka w potrzebie. Wyjątkowo postanowił być dla niego przyjazny.
- Jak masz na imię, mały? - zapytał.
- J-ja? Bo-borsuczek - odpowiedział.
Czarny wojownik kiwnął głową na znak, iż rozumie.
- Ja jestem Spadający Liść - rzekł z dumą.
Nagle mocny, morski wiatr uderzył kocura w pysk. Cóż... Życie przy Słonej Wodzie ma swoje zalety jak i wady. Zlękniony Borsuczek podbiegł do starszego kota i wtulił się w jego futro. Wojownik popatrzył na niego ze zdziwieniem. Od razu się odsunął. Nie był przyzwyczajony do takiego okazywania uczuć. Zawsze je trzymał na wodzy i chował głęboko w środku.
- Um... Chodź. Zaprowadzę cię do obozu, tam jest bezpiecznie - oznajmił lekko zakłopotany.
<Borsuczek? Możesz spać obok Spadka pod pretekstem, że tylko jego zna>
- Uh... Muszę się wstydzić za takiego kota, któremu pszczoły zasnuły mózg. Na pewno nigdy się nie przyznam do tego, że jesteś moją matką! - krzyknął do Srebrnej Skórki.
- Ma-mą?... - odezwał się piskliwy głos.
Zielonooki od razu odwrócił głowę w bok. Ujrzał tam ledwo dostrzegalną sylwetkę młodego kotka. Podniósł się, przy okazji przeciągając. Wiedział, iż to kocię.
- Gdzie są twoi rodzice? - spytał beznamiętnie.
- M-m... - odparł - O-oni... Uciekli! - dodał ze łzami w zielonych oczach.
Spadający Liść znał kodeks wojownika. Nie może zostawić kociaka w potrzebie. Wyjątkowo postanowił być dla niego przyjazny.
- Jak masz na imię, mały? - zapytał.
- J-ja? Bo-borsuczek - odpowiedział.
Czarny wojownik kiwnął głową na znak, iż rozumie.
- Ja jestem Spadający Liść - rzekł z dumą.
Nagle mocny, morski wiatr uderzył kocura w pysk. Cóż... Życie przy Słonej Wodzie ma swoje zalety jak i wady. Zlękniony Borsuczek podbiegł do starszego kota i wtulił się w jego futro. Wojownik popatrzył na niego ze zdziwieniem. Od razu się odsunął. Nie był przyzwyczajony do takiego okazywania uczuć. Zawsze je trzymał na wodzy i chował głęboko w środku.
- Um... Chodź. Zaprowadzę cię do obozu, tam jest bezpiecznie - oznajmił lekko zakłopotany.
<Borsuczek? Możesz spać obok Spadka pod pretekstem, że tylko jego zna>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz