Byłem nowy, to mój pierwszy klan w życiu. Ojciec nie opowiadał mi za dużo o klanach. Zawsze jak próbowałem coś z niego wycisnąć szybko zmieniał temat. Nie umiałem walczyć, a polowałem bardzo żadko. Zazwyczaj udawało mi się zabierać pozostawione zdobycze przez klanowiczów. Znałem tylko kilka rang - lider, zastępca, medyk, wojownik, kocię. Po dołączeniu dowiedziałem się, że jest jeszcze uczeń medyka, bo znałem się troszkę na ziołach, a w życiu nie upolowałem niczego większego niż mysz. Dodatkowo tylko kilka razy w moim krótkim życiu. Nie nadawałem się więc do żadnej innej roli. Dowiedziałem się także od mojej mentorki, że istnieje jeszcze starszyzna, uczniowie, kociaki i królowe. Ciekawy podział. Jutro miałem odbyć moją pierwszą naukę z Fenkułkowym Sercem.
Wstałem o wschodzie słońca, obok mnie medyczka wciąż zaspana lizała swoją łapę. Przeciągnąłem się. Ciekaw byłem jak wyglądają te nauki. Kiedy już wpełni się rozbudziliśmy kotka zaczęła:
- Myślę, że możemy zacząć szkolenie. Później będziesz miał czas, żeby poznać nowe koty. - Uśmiechnęła się delikatnie. Kiwnąłem głową na zgodę.
- Zacznijmy od Kodeksu Medyka. - zaczęła. - Medyk nie może polować, ani walczyć. Używamy siły tylko w obronie własnej. Musimy pomóc każdemu kotu, nawet z innego klanu. - ciągnęła. Bez przerwy tłumaczyła mi różne punkty, a ja z zaciekawieniem słuchałem uważnie. Kiedy skończyła poprosiła mnie, żebym powiedział to co zapamiętałem. Powiedziałem cztery 'zasady' kotka kiwnęła głową.
- Będziemy do tego wracać dopóki nie zapamiętasz wszystkich i będziesz mógł je powiedzieć nawet gdybym obudziła cię w środku nocy. - oznajmiła. Teraz ruszyła w kierunku roślin. Zdecydowanie wolę część praktyczną niż teoretyczną. - Słyszałam, że kiedy jeszcze nie byłem w Klanie Klifu uczyłeś się zielarstwa. Które z tych roślin znasz? - zapytała. Przyjrzałem się uważnie medykamentom zgromadzonym w zgrabnych stosikach.
- To ziarna maku. - wskazałem łapą na brązowe małe kuleczki. - Mają działanie przeciwbólowe i usypiające. - dodałem i znów zacząłem spoglądać na różne rośliny. - To czosnek wężowy. - wskazałem na ów lekarstwo. - Neutralizuje różne trucizny.
I tak wymieniłem jeszcze chyba trzy najważniejsze roślinki. Fenkułkowe Serce powiedziała mi jeszcze działanie trzech innych roślin i miauknęła, że na dzisiaj to koniec. Wyjrzałem z legowiska medyka. Pręgowana Łapa chyba był jeszcze na treningu, albo polowaniu. Usiadłem więc gdzieś z boku i zacząłem się myć. Po chwili podszedł do mnie jakiś kot.
<Ktosiu?>
Wstałem o wschodzie słońca, obok mnie medyczka wciąż zaspana lizała swoją łapę. Przeciągnąłem się. Ciekaw byłem jak wyglądają te nauki. Kiedy już wpełni się rozbudziliśmy kotka zaczęła:
- Myślę, że możemy zacząć szkolenie. Później będziesz miał czas, żeby poznać nowe koty. - Uśmiechnęła się delikatnie. Kiwnąłem głową na zgodę.
- Zacznijmy od Kodeksu Medyka. - zaczęła. - Medyk nie może polować, ani walczyć. Używamy siły tylko w obronie własnej. Musimy pomóc każdemu kotu, nawet z innego klanu. - ciągnęła. Bez przerwy tłumaczyła mi różne punkty, a ja z zaciekawieniem słuchałem uważnie. Kiedy skończyła poprosiła mnie, żebym powiedział to co zapamiętałem. Powiedziałem cztery 'zasady' kotka kiwnęła głową.
- Będziemy do tego wracać dopóki nie zapamiętasz wszystkich i będziesz mógł je powiedzieć nawet gdybym obudziła cię w środku nocy. - oznajmiła. Teraz ruszyła w kierunku roślin. Zdecydowanie wolę część praktyczną niż teoretyczną. - Słyszałam, że kiedy jeszcze nie byłem w Klanie Klifu uczyłeś się zielarstwa. Które z tych roślin znasz? - zapytała. Przyjrzałem się uważnie medykamentom zgromadzonym w zgrabnych stosikach.
- To ziarna maku. - wskazałem łapą na brązowe małe kuleczki. - Mają działanie przeciwbólowe i usypiające. - dodałem i znów zacząłem spoglądać na różne rośliny. - To czosnek wężowy. - wskazałem na ów lekarstwo. - Neutralizuje różne trucizny.
I tak wymieniłem jeszcze chyba trzy najważniejsze roślinki. Fenkułkowe Serce powiedziała mi jeszcze działanie trzech innych roślin i miauknęła, że na dzisiaj to koniec. Wyjrzałem z legowiska medyka. Pręgowana Łapa chyba był jeszcze na treningu, albo polowaniu. Usiadłem więc gdzieś z boku i zacząłem się myć. Po chwili podszedł do mnie jakiś kot.
<Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz