Skoczyłem na biały płot. Przede mną pojawiło się Gniazdo Dwunożnych inaczej zwane też domem. Wziąłem wdech. Przypomniały mi się zapachy dzieciństwa. Zacząłem miałczeć tym samym wzywając siostrę. Po kilku uderzeniach serca z tak zwanego domu wyszła biała kotka z jasno-niebieskimi oczami tak jak moje. Zeskoczyłem z płotu do jego wewnętrznej strony.
- Kogo moje oczka widzą. Charin to ty braciszku. - powiedziała moja siostra.
- Witaj Anabel. Też się cieszę, że cię widzę. - odparłem.
Zaczęliśmy się o siebie pocierać.
- A kto to jest? - spytała siostra patrząc na czarną kotkę.
- To moja partnerka Wilcza Dusza. - odpowiedziałem-Wilcza chodź do nas.
Czarna kotka również zeszła z płotu i podeszła do nas.
- To jest Anabel, moja siostra. - powiedziałem.
Kotki przywitały się.
- Nie obraź się, ale... Wilcza Dusza to dość dziwne imię jak dla kota. - powiedziała biała.
- To... Wojownicze imię. - odpowiedziałem- Ja też mam tak na imię. Nazywam się Bzowy Błysk.
- Na prawdę? Jesteście wojownikami? Do jakiego klanu należycie? Zapewne do Nocy tak jak nasz ojciec kiedyś.
- Nie... My jesteśmy samotnikami.
- Samotnikami!? - usłyszałem stary głos z zewnątrz.
Po chwili ze środka wyszedł ciemnobrązowy, pręgowany kot.
- Tfu! - spluną kocur- Jakim cudem wypowiedziałem w ogóle to słowo?
- Spokojnie tato. - powiedziała Anabel.
- Jak mam być spokojny? Skoro wybrałeś życie na wolności, to mogłeś przynajmniej wstąpić do jakiegoś klanu. - odpowiedział pręgowany.
- Też się cieszę, że cię widzę tato. - powiedziałem, nie zważając na jego wcześniejszą wypowiedź.
- No tak. Witaj synu. Dobrze, że cię widzę, ale na prawdę? Samotnik? - odpowiedział kocur.
- Ech... To... Długa historia... A gdzie jest mama?
- Pojechała na tą swoją wystawę razem z ludźmi. A co was tu sprowadza?
- Nasz synek zniknął któregoś dnia. Wszędzie go szukaliśmy, ale nigdzie go nie było. Przyszliśmy tu z nadzieją, że wciąż żyje. Jest to mały czary kotek. Taki jak ja. - wyjaśniła Wilcza Dusza.
- Niestety, ale nie widzieliśmy tu takiego. Na polach naszych ludzi też takiego nie widzieliśmy. - odpowiedział mój ojciec.
- No cóż... Szkoda. Dziękuję za pomoc, chodź mało nam dała. Do zobaczenia kiedyś tam. I pozdrówcie ode mnie matkę. - powiedziałem.
Przeskoczyliśmy przez płot.
- A co jeśli się nie znajdzie? - spytała Wilcza.
- Nie martw się. Musimy iść jeszcze do mojego brata. Mieszka tu nie daleko i wygląda jak mój ojciec, ale ma białe łapy i ogon. - odpowiedziałem.
< Wilcza Dusza?>
Nie powinnaś pisać samych dialogów
OdpowiedzUsuń