Dostrzegła również jak Wzburzony Potok idzie w jej kierunku, co oznaczało, że już pora na trening. Młoda skocznym krokiem wybiegła na wprost od kotki siadając tuż przed jej łapami.
- To co dzisiaj robimy Wzburzony Potoku? - zapytała zaciekawiona a wąsy aż drgały jej z radości.
Liliowa zastanawiała się przez chwilę, po czym spojrzała terminatorce w oczy.
- Dziś pora poćwiczyć trochę walkę. - wyznała.
Oczy zaświeciły się młodszej niczym dwie małe gwiazdki, uwielbiała tego typu trening z swoją mentorką.
- W takim razie dziś dam ci popalić! - uśmiechnęła się serdecznie i ruszyła w drogę.
Gdy dotarły na miejsce obie rozejrzały się na wszelki wypadek po polanie.
- Myślę, że nic nie zagraża naszemu treningowi. - miauknęła Wzburzony Potok jeszcze ostatni raz szybko badając wzrokiem teren. Pręgowana uczennica skinęła łbem w odpowiedzi i ustawiła się w pozycji do gotowości.
- To co Mglista Łapo, gotowa? - zamruczała mentorka zachęcając uczennicę do rozpoczęcia ataku.
Przylgnęła do ziemi i przeniosła ciężar ciała na tylne łapy tak by szybko się odbić. Wyczuwając odpowiedni moment niebieska z rozpędem skoczyła na liliową, która najwidoczniej spodziewała się takiego ataku ponieważ szybko go odbiła.
- Dobrze, ale zbyt przewidywalnie. - wyznała starsza. Miała rację, atak na wprost był zbyt przewidywalny, musiała być bardziej kreatywna by pokonać wojowniczkę, mimo że dorównywała jej już doświadczeniem nadal była tylko uczennicą. Zebrała więc wszystkie myśli do kupy zajęła się planowaniem, prawie zapomniała jak bardzo lubiła to robić.
- Długo ci to zajmie? - zakpiła. Mgła nie odpowiedziała, pokręciła jedynie łbem zaprzeczając. Właśnie miała już obmyślony plan, a wykorzysta do niego nic innego jak swoje długie łapy. Od czasów kocięcia na prawdę wyrosła, była jedną z wyższych kotek w klanie, wyższą już nawet od swojej mentorki.
Kocica stanęła w miejscu i nabrała powietrza do płuc, po kilku biciach serca biorąc wydech ruszyła naprzeciw liliowej, jednakże gdy była już przed nią, nie skoczyła. Skręciła i zaczęła biegać wokół niej starając się rozkojarzyć starszą, co najwidoczniej podziałało. Wzburzony Potok starała mieć się na baczności, jednak to na nic, gdyż uczennica wykorzystała szybko moment nieuwagi i powaliła swoją mentorkę na ziemię. Gdy wojowniczka leżała na ziemi młodsza odsunęła się i usiadła na trawie.
- I jak mi poszło? - zapytała z dumą w głosie, podobało jej się to co właśnie zrobiła.
- B-bardzo dobrze! Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń - przyznała otrzepując futro z pyłów. - Będziesz bardzo dobrą wojowniczką Mglista Łapo, bardzo dobrze mi się z tobą trenuje.
- Dziękuje! Mi z tobą również Wzburzony Potoku, jestem ci wdzięczna za tak wiele!
Chwila satysfakcji obu stron szybko jednak została przerwana przez nagłe szczeknięcie w oddali. Kocice nastroszyły sierść i ustawiły się w gotowości do walki.
- Czyli też to słyszałaś?
- Ciężko było nie usłyszeć. - machnęła ogonem liliowa. W ich stronę zaczął biec średniej wielkości podpalany kundel. Zwierzę wyglądało na zainteresowane kotami. Wybiegł na przód, znajdował się zaledwie dwie długości lisiego ogona od nich, nie wyglądał na takiego, który delikatnie obchodzi się z kotami. Przez chwilę stworzenie gapiło się na nie bezmyślnym spojrzeniem, a po chwili skoczyło niespodziewanie na uczennicą machając ogonem. Poczuła jak jest przybijana do ziemi przez wielkie cielsko, które próbuje się na niej położyć. W dodatku ślina ściekała z pyska psa na jej futro.
- Zostaw ją ty bezmózga bestio! - syknęła Wzburzony Potok naskakując na wroga. Ten wstał i natychmiastowo zmienił obiekt zainteresowania. Sytuacja szybko została wykorzystana przez uczennicę, która podniosła się z ziemi i odskoczyła o kilka długości mysiego ogona. Zerknęła na psa, który zaczął biegać w kółko za kotką. Próbowała obmyślić jakiś plan, jednak musiała to robić bardzo szybko, gdyż zwierzę powoli doganiało liliową. Młoda stwierdziła, że nie ma mimo wszystko na to czasu i skoczyła z rozpędem na psa. Nie powaliła go, bo była dużo mniejsza, ale udało się jej zadrapać mu zad. Kundel zaskomlał żałośnie i odwrócił się zdezorientowany, wtedy właśnie druga z kotek wykorzystała szansę i drapnęła w plecy wroga. Ponownie dało się słyszeć pisk. Ogon psa skulił się osowiale. Kilka syków ostrzegawczych wydobyło się jeszcze z pysków kotek zanim na dobre problem zniknął. Stworzenie uciekło w popłochu, zadało kilka ciosów i ran, jednak nie było to nic z czym medyk by sobie nie poradził.
- Co tu na Klan Gwiazdy robił ten pies? - prychnęła niebieskooka terminatorka.
- N-nie mam p-pojęcia, ale lepiej zawiadomić o tym Rudzikowy Śpiew. Nie mamy pewności czy nie wróci, mimo że dostał od nas tęgie lanie. - zauważyła wojowniczka ledwo łapiąc dech. Młodsza skinęła łbem, a następnie odwróciła się w kierunku drogi do obozu.
- W takim razie chodźmy szybko. - poleciła truchtając na przód.
- Myślę, że nic nie zagraża naszemu treningowi. - miauknęła Wzburzony Potok jeszcze ostatni raz szybko badając wzrokiem teren. Pręgowana uczennica skinęła łbem w odpowiedzi i ustawiła się w pozycji do gotowości.
- To co Mglista Łapo, gotowa? - zamruczała mentorka zachęcając uczennicę do rozpoczęcia ataku.
Przylgnęła do ziemi i przeniosła ciężar ciała na tylne łapy tak by szybko się odbić. Wyczuwając odpowiedni moment niebieska z rozpędem skoczyła na liliową, która najwidoczniej spodziewała się takiego ataku ponieważ szybko go odbiła.
- Dobrze, ale zbyt przewidywalnie. - wyznała starsza. Miała rację, atak na wprost był zbyt przewidywalny, musiała być bardziej kreatywna by pokonać wojowniczkę, mimo że dorównywała jej już doświadczeniem nadal była tylko uczennicą. Zebrała więc wszystkie myśli do kupy zajęła się planowaniem, prawie zapomniała jak bardzo lubiła to robić.
- Długo ci to zajmie? - zakpiła. Mgła nie odpowiedziała, pokręciła jedynie łbem zaprzeczając. Właśnie miała już obmyślony plan, a wykorzysta do niego nic innego jak swoje długie łapy. Od czasów kocięcia na prawdę wyrosła, była jedną z wyższych kotek w klanie, wyższą już nawet od swojej mentorki.
Kocica stanęła w miejscu i nabrała powietrza do płuc, po kilku biciach serca biorąc wydech ruszyła naprzeciw liliowej, jednakże gdy była już przed nią, nie skoczyła. Skręciła i zaczęła biegać wokół niej starając się rozkojarzyć starszą, co najwidoczniej podziałało. Wzburzony Potok starała mieć się na baczności, jednak to na nic, gdyż uczennica wykorzystała szybko moment nieuwagi i powaliła swoją mentorkę na ziemię. Gdy wojowniczka leżała na ziemi młodsza odsunęła się i usiadła na trawie.
- I jak mi poszło? - zapytała z dumą w głosie, podobało jej się to co właśnie zrobiła.
- B-bardzo dobrze! Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń - przyznała otrzepując futro z pyłów. - Będziesz bardzo dobrą wojowniczką Mglista Łapo, bardzo dobrze mi się z tobą trenuje.
- Dziękuje! Mi z tobą również Wzburzony Potoku, jestem ci wdzięczna za tak wiele!
Chwila satysfakcji obu stron szybko jednak została przerwana przez nagłe szczeknięcie w oddali. Kocice nastroszyły sierść i ustawiły się w gotowości do walki.
- Czyli też to słyszałaś?
- Ciężko było nie usłyszeć. - machnęła ogonem liliowa. W ich stronę zaczął biec średniej wielkości podpalany kundel. Zwierzę wyglądało na zainteresowane kotami. Wybiegł na przód, znajdował się zaledwie dwie długości lisiego ogona od nich, nie wyglądał na takiego, który delikatnie obchodzi się z kotami. Przez chwilę stworzenie gapiło się na nie bezmyślnym spojrzeniem, a po chwili skoczyło niespodziewanie na uczennicą machając ogonem. Poczuła jak jest przybijana do ziemi przez wielkie cielsko, które próbuje się na niej położyć. W dodatku ślina ściekała z pyska psa na jej futro.
- Zostaw ją ty bezmózga bestio! - syknęła Wzburzony Potok naskakując na wroga. Ten wstał i natychmiastowo zmienił obiekt zainteresowania. Sytuacja szybko została wykorzystana przez uczennicę, która podniosła się z ziemi i odskoczyła o kilka długości mysiego ogona. Zerknęła na psa, który zaczął biegać w kółko za kotką. Próbowała obmyślić jakiś plan, jednak musiała to robić bardzo szybko, gdyż zwierzę powoli doganiało liliową. Młoda stwierdziła, że nie ma mimo wszystko na to czasu i skoczyła z rozpędem na psa. Nie powaliła go, bo była dużo mniejsza, ale udało się jej zadrapać mu zad. Kundel zaskomlał żałośnie i odwrócił się zdezorientowany, wtedy właśnie druga z kotek wykorzystała szansę i drapnęła w plecy wroga. Ponownie dało się słyszeć pisk. Ogon psa skulił się osowiale. Kilka syków ostrzegawczych wydobyło się jeszcze z pysków kotek zanim na dobre problem zniknął. Stworzenie uciekło w popłochu, zadało kilka ciosów i ran, jednak nie było to nic z czym medyk by sobie nie poradził.
- Co tu na Klan Gwiazdy robił ten pies? - prychnęła niebieskooka terminatorka.
- N-nie mam p-pojęcia, ale lepiej zawiadomić o tym Rudzikowy Śpiew. Nie mamy pewności czy nie wróci, mimo że dostał od nas tęgie lanie. - zauważyła wojowniczka ledwo łapiąc dech. Młodsza skinęła łbem, a następnie odwróciła się w kierunku drogi do obozu.
- W takim razie chodźmy szybko. - poleciła truchtając na przód.
[przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz