Jeśli byłoby to możliwe, zesztywniałaby jeszcze bardziej, czując jak kocur zatrzymał się. Czuła, że na nią patrzy. Śmiał się z niej.
Nagły ruch przestraszył ją i zadławiła się powietrzem, które zostało z niej wypchnięte przez uderzenie o ziemię klatką piersiową. Czuła jego jedną łapę między szyją a karkiem. Jej ciało wiedziało już, że nie może wtedy drgnąć; nic to jednak nie pomogło, gdy w jej łapę zaczęły wgryzać się raz po raz zęby, boleśnie i głęboko. Odruchowo szarpała się w przeciwną stronę od kocura, kwiląc, panicznie szukając jakiegoś punktu zaczepienia dla drugiej łapy. Kocur jednak wbił w nią pazury wolnej łapy, przedzierając skórę wszerz. Coraz głębiej i głębiej. Odsuwała części ciała, które mogła, głowę odchylając jak najdalej; gdyby chciał, mógłby z łatwością przebić jej gardło.
Na chwilę puścił i zamilkła, przerywając szarpanie się, ciężko dysząc. Koniec skończył — chciała odetchnąć, ale ten znowu złapał ją zębami i zawyła. Pojedyncze ugryzienie składało się z maleńkich ruchów szczękami, zmieniając kąty ukłuć i rozszerzających rany.
Znów puścił, jednak nie dała sobie nadziei, by odetchnąć. Zamglonymi oczami widziała tylko ciemną czerwień przed nią.
— No to teraz mi coś ładnie powiesz, prawda? — zamruczał. — Powiedz, co o mnie sądzisz, jestem tego bardzo ciekaw — zachichotał.
Zamrugała, czując kołatanie w głowie. Każdy oddech, który brała, trząsł nią.
Co on miał na myśli? Jak co o nim sądzi? Co ma mu na to odpowiedzieć?
Nie miała czasu na zastanowienie, bo starszy kocur wystrzelił do przodu i dziabnął ją we wcześniej powstałą ranę.
— N-nie w-w-wiem! — pisnęła, krztusząc się łzami.
— To się dowiedz — wysyczał, gryząc ją w znowu w łapę.
—B-b-boję się c-ciebie
— Głośniej — zarządził. — Nie jąkaj się.
—B-b-boję-ę s-s-się-ę
— Co to ma być? — zawarczał. — Nie słyszałaś, co powiedziałem? Głośniej, bez jąkania. Raz-dwa!
—B-b-boj-j-j-j — nie zdołała wycisnąć z siebie nawet końca wyrazu, trzęsąc się.
— Nie rozumiesz dalej? — syknął jej do ucha. Cofnęła je jak najbliżej głowy — Ojejciu, jaka biedna, zupełnie głucha — zawarczał ostro, po czym rzucił się z zębami na jej ucho. Z pyska wyciekła mu krew, kiedy puścił je, porwane.
Jej umysł został całkowicie zamroczony bólem.
<Lukrec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz