W końcu.
Doczekał się swojego mianowania. Był pewien, że da sobie radę. W końcu, miał te 6 księżyców i przestał być dzieckiem. Wypiął dumnie pierś, spoglądając na mentora. Wilcza Pogoń będzie z niego zadowolona! Zostanie dla niej najlepszym wojownikiem, postara się dostatecznie, by przynieść chwałę ich rodzinie. A jego rodzeństwo na pewno też będzie świetne. W końcu, jedyny kot o którego musiał się bać to Aksamitka, by ze swoją naiwnością nikt jej chciał zmanipulować. Była w końcu taka mała! Może powinna jeszcze przesiedzieć w żłobku? Byłoby dla niej bezpieczniej. Z troską spojrzał na uśmiechnięty pyszczek siostry. Nie no, powinna sobie dać radę. A jeżeli nie, to on jej pomoże jak będzie mógł. Uratuje ją!
- Mamo! Będę wielkim wojownikiem!- zamruczał cicho, wtulając się w miękkie futro wojowniczki. Będzie walczyć! Tropić! I polować, codziennie coś przyniesie! No może, o ile minie Pora Nagich Drzew i się tego nauczy. Spojrzał ostatni raz matce w oczy. Nie mógł marnować czasu. Musiał zapoznać się z mentorem, zobaczyć tereny i w ogóle to wszystko zrobić. Odsunął się od Wilczej Pogoni i zbliżył się do kota, który miał go teraz uczyć. Nigdy nawet o nim nie słyszał (zresztą, o nikim prawie nie słyszał bo nie lubił głupich historii), ale to chyba dobrze, skoro się nie wyrywał. Wyglądał na bardzo poważnego kota. Czyli zapowiadało się dobrze.
***
Doczekał się swojego mianowania. Był pewien, że da sobie radę. W końcu, miał te 6 księżyców i przestał być dzieckiem. Wypiął dumnie pierś, spoglądając na mentora. Wilcza Pogoń będzie z niego zadowolona! Zostanie dla niej najlepszym wojownikiem, postara się dostatecznie, by przynieść chwałę ich rodzinie. A jego rodzeństwo na pewno też będzie świetne. W końcu, jedyny kot o którego musiał się bać to Aksamitka, by ze swoją naiwnością nikt jej chciał zmanipulować. Była w końcu taka mała! Może powinna jeszcze przesiedzieć w żłobku? Byłoby dla niej bezpieczniej. Z troską spojrzał na uśmiechnięty pyszczek siostry. Nie no, powinna sobie dać radę. A jeżeli nie, to on jej pomoże jak będzie mógł. Uratuje ją!
- Mamo! Będę wielkim wojownikiem!- zamruczał cicho, wtulając się w miękkie futro wojowniczki. Będzie walczyć! Tropić! I polować, codziennie coś przyniesie! No może, o ile minie Pora Nagich Drzew i się tego nauczy. Spojrzał ostatni raz matce w oczy. Nie mógł marnować czasu. Musiał zapoznać się z mentorem, zobaczyć tereny i w ogóle to wszystko zrobić. Odsunął się od Wilczej Pogoni i zbliżył się do kota, który miał go teraz uczyć. Nigdy nawet o nim nie słyszał (zresztą, o nikim prawie nie słyszał bo nie lubił głupich historii), ale to chyba dobrze, skoro się nie wyrywał. Wyglądał na bardzo poważnego kota. Czyli zapowiadało się dobrze.
***
Szczerze, to nie podobało mu się to wszystko. Tylko chodzili i dowiadywał się jakichś bezużytecznych rzeczy! On chciał już trening walki, by móc jeszcze bardziej chronić jego rodzinę. No i jaki wojownik nie umie się bić, no halo! Potrzebował tego a nie chodzenia i poznawania terenów… Ale miał nadzieję, że jeszcze się tego nauczy. W końcu, musiał porządnie wlać Srokoszowi, jakiemuś dzieciakowi obcemu. Obrzydzał go pod każdym względem i jeszcze na niego zwalono winę! No i ta druga głucha niedojda, która nawet mianowania nie miała. I dobrze, śmiecie powinny znać swoje miejsce.
Zamrugał zmęczony. Powinien iść już spać czy próbować cokolwiek ćwiczyć? Nie wiedział jak działa bycie uczniem, ale postanowił jednak dać sobie spokój i dać odpocząć nogom.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz