Wydawało jej się, że wszystko naprawdę zmierza w coraz to lepszym kierunku. Ostatnimi dniami było całkiem spokojniej, nikt nie rzucał się nikomu do gardła, tylko każdy szedł równym tempem w stronę nowych terenów. Nawet jeśli w rzeczywistości istniały między wojownikami przeróżne zgrzyty, to ten pozorny spokój poprawiał morale.
Wyrwana z zamyśleń spojrzała z dumą na przyniesioną przez Jelonka piszczkę. Upolowana przez niego mysz była dosyć pulchna i zdecydowanie była powodem do podziwu.
— Brawo skarbie, cieszę się, że radzisz sobie jako uczeń — przyznała, odsuwając się na krok i mierząc go uważnym wzrokiem. — Nieźle wyrosłeś, wiesz? Mówiłam ci, że nabierzesz ładniejszych rys z biegiem czasu — dodała, wspominając jego zmartwienia, gdy był znacznie grubszy od rówieśników. Ona też to widziała i najpewniej była temu winna. Przekarmiła go, bo zbyt bardzo martwiła się, że nie poradzi sobie w tej całej głodówce.
Teraz mogła czuć ulgę, bo był całkiem umięśniony jak na młodego kocurka. A z tym uśmiechem, który właśnie rozkwitł na jego pysku, z pewnością poderwie niejedno młode serce.
— Bo dużo ćwiczę! Nie dość, że idziemy cały czas, to jeszcze tłenuję z mentołką. Jest ciężko, ale daje sobie ładę — zapewnił ją. — Pewnie niedługo będę już wojownikiem! Kamienna Gwiazda mówiła ci już może coś o tym? — dopytywał.
Skinęła natychmiastowo głową, choć liderka nie wspominała w rozmowach o czymkolwiek w temacie postępów jej syna. Miała jednak nadzieję, że rzeczywiście jest tak dobrze, jak wydawało się być.
— Może coś tam do mnie szeptała — odparła, pozostawiając tej sprawie nutkę tajemniczości. — Prędzej czy później to nastąpi, ale kiedy dokładnie? — zapytała, szczerząc się lekko. — Tego nie mogę ci powiedzieć. Będziesz miał niespodziankę.
Naburmuszył się.
— Mamooo! — przeciągnął z oburzeniem, chociaż oczka mu błyszczały podekscytowaniem. — A jak sądzisz, jakie będę miał imię? — zamruczał z ciekawością.
— Na pewno otrzymasz miano, na jakie zasługuje prawdziwy wojownik. Może Jelenie Poroże? — podsunęła pierwsze, co przyszło jej do głowy.
Wyrwana z zamyśleń spojrzała z dumą na przyniesioną przez Jelonka piszczkę. Upolowana przez niego mysz była dosyć pulchna i zdecydowanie była powodem do podziwu.
— Brawo skarbie, cieszę się, że radzisz sobie jako uczeń — przyznała, odsuwając się na krok i mierząc go uważnym wzrokiem. — Nieźle wyrosłeś, wiesz? Mówiłam ci, że nabierzesz ładniejszych rys z biegiem czasu — dodała, wspominając jego zmartwienia, gdy był znacznie grubszy od rówieśników. Ona też to widziała i najpewniej była temu winna. Przekarmiła go, bo zbyt bardzo martwiła się, że nie poradzi sobie w tej całej głodówce.
Teraz mogła czuć ulgę, bo był całkiem umięśniony jak na młodego kocurka. A z tym uśmiechem, który właśnie rozkwitł na jego pysku, z pewnością poderwie niejedno młode serce.
— Bo dużo ćwiczę! Nie dość, że idziemy cały czas, to jeszcze tłenuję z mentołką. Jest ciężko, ale daje sobie ładę — zapewnił ją. — Pewnie niedługo będę już wojownikiem! Kamienna Gwiazda mówiła ci już może coś o tym? — dopytywał.
Skinęła natychmiastowo głową, choć liderka nie wspominała w rozmowach o czymkolwiek w temacie postępów jej syna. Miała jednak nadzieję, że rzeczywiście jest tak dobrze, jak wydawało się być.
— Może coś tam do mnie szeptała — odparła, pozostawiając tej sprawie nutkę tajemniczości. — Prędzej czy później to nastąpi, ale kiedy dokładnie? — zapytała, szczerząc się lekko. — Tego nie mogę ci powiedzieć. Będziesz miał niespodziankę.
Naburmuszył się.
— Mamooo! — przeciągnął z oburzeniem, chociaż oczka mu błyszczały podekscytowaniem. — A jak sądzisz, jakie będę miał imię? — zamruczał z ciekawością.
— Na pewno otrzymasz miano, na jakie zasługuje prawdziwy wojownik. Może Jelenie Poroże? — podsunęła pierwsze, co przyszło jej do głowy.
<Jelonku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz