Czuła, że z każdą kolejną chwilą tej rozmowy z jej mózgu robi się coraz większa paćka. Nie obchodziło jej w tym momencie, że boczy się jak małe kocię, zamiast chociażby spróbować zrozumieć cokolwiek z jego wypowiedzi. Wymawiane przez niego słowa spływały po niej jak krople deszczu. Nie potrafiła zrozumieć, choć mogło to wynikać z tego, że nawet nie chciała. Miała swoją opinię o matce i nie umiała spojrzeć na nią z perspektywy kogoś innego. Jej duma jej na to nie pozwalała.
— Doceniam twoją całą przemowę, ale nie trafia ona do mnie. Nie musisz jej usprawiedliwiać, nie zależy mi na zmienieniu swojego podejścia do niej. Nie żyje, więc nie ma tematu — rzekła, próbując jak najlepiej ubrać swoje myśli w zdania.
Plan czy nie plan, wolałaby mieć choć trochę zainteresowaną jej bytem matkę, aniżeli kogoś, kto wszystko robił dla własnych korzyści. Jeśli to była część jej pomysłu, w celu uwiedzenia niebieskiej, to mogła przemyśleć to w inny sposób, skoro była taka "inteligenta".
— Zresztą, porównanie jej do Jastrzębiego Podmuchu jest mocno krzywdzące. Ona akurat potrafiła zająć się swoimi dziećmi — parsknęła, trzepiąc ogonem z niezadowolenia. — Naprawdę, nie broń jej. Może jak była młodsza, była lepsza. Ale wraz ze starością straciła wszelką wartość, jaką miała. O ile w ogóle ją miała — dodała, wbijając wzrok w jego błękitne ślepia.
Bił z nich spokój, zmieszany ze współczuciem. Nawet jeśli nie zgadzali się ze sobą, to najwyraźniej nie zamierzał ją za to tępić. Po prostu się z tym pogodził.
— Rozumiem Skalny Szczycie. Nie będę cię już dłużej zamęczał, ale cieszę się, że było nam dane porozmawiać, chociaż ten ostatni raz — przyznał, co lekko wybiło ją z tropu.
Przez moment pomyślała, że może będą się od teraz widywać częściej, nawet na tej granicy, z dala od klanu. Chętnie opowiadałby mu o aktualnej sytuacji w jego dawnym domu i skarżyła się na brata u władzy. Wydawał jej się idealną do tego osobą, która wbrew pozorom, nie tylko ją wysłucha, ale i jej doradzi.
— Odchodzisz tak na zawsze? Nie będzie szans na to, by się jeszcze kiedyś spotkać? — zapytała, starając ukryć tę naiwną nadzieję, jaka zjawiła się w jej sercu. To nagłe uczucie pustki było większe niż to, kiedy wydawał się martwy. Odżył, tylko po to, by na nowo zginąć.
— Jeśli los będzie chciał, to może kiedyś się jeszcze spotkamy — rzucił z lekkim uśmiechem. — Nic nie jest pewne — dodał.
Przełknęła ślinę, spuszczając wzrok na własne łapy. Wydawały jej się teraz słabe i bezwładne. Czuła się, jakby miała zaraz upaść, a zamiast wstać, zamierzała zwinąć się w ciasny kłębek.
— A co zamierzasz zrobić? Gdzie idziesz? — mruknęła.
— Sam jeszcze nie wiem. Chcę znaleźć swoje miejsce — stwierdził, rzucając ostatnie spojrzenie na miejsce pochówku swojej siostry. Wymruczał coś pod nosem, żegnając się z nią.
Skalny Szczyt stała w bezruchu, gdy skinął jej głową. Obserwowała, jak powoli odsuwa się i kieruje swe kroki w stronę granicy. Pozostawiał w tym momencie za sobą wszystko, całą swą historię, jaką zbudował w tym miejscu.
— Z tobą również było miło rozmawiać! — wyrwało jej się, poniekąd wbrew jej woli. Chciała milczeć, nie zaszczycić go żadnym słowem pożegnania. To zdanie samo z niej uciekło, a ona mogła tylko po raz ostatni zerknąć na ten uśmiechnięty, bury pysk, nim zniknął już na zawsze pomiędzy pniami drzew.
dziękuję za miłą sesję! <3
Ja też bardzo dziękuję <3
OdpowiedzUsuń